Jakie zmiany czekają przedsiębiorców w 2011 roku?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Nie jesteśmy już „zieloną wyspą”. Na mapie Europy zazieleniło się dość mocno. Trzeci kwartał 2010 r. tylko trzy kraje UE27 zakończyły ujemną zmianą PKB (r/r). Dynamika wzrostu naszego PKB także nie jest już najwyższa – szybciej rozwijają się Szwecja i Estonia. Kilka innych gospodarek goni nas po piętach. Można oczywiście powiedzieć, że tym krajom łatwiej było osiągnąć wyższe tempo wzrostu, bowiem dynamika ich PKB w 2009 r. była ujemna. Zatem nasze „tracenie pola” to bardziej pytanie o to, czy wykorzystaliśmy w 2010 r. szanse, i – przede wszystkim - czy te szanse wykorzystamy w 2011 r.
REKLAMA
W 2010 r. polskie PKB wzrosło prawdopodobnie o 3,7-3,8 proc. Podstawą tego wzrostu była konsumpcja oraz odbudowa zapasów przez przedsiębiorstwa. Konsumpcja przyspieszała w kolejnych kwartałach 2010 r. – z 2,2 proc. w 1. kwartale, do 3,5 proc. w 3. kwartale. To efekt wolnego, ale stałego wzrostu zatrudnienia oraz wynagrodzeń (w listopadzie zatrudnienie w przedsiębiorstwach 10+ było o 116 tys. osób wyższe niż w listopadzie 2009 r., a przeciętne wynagrodzenie było wyższe o 3,6 proc. r/r).
Bardzo niewielki, ale dodatni wpływ inwestycji na wzrost PKB zapewniły wydatki ze środków publicznych, w tym przede wszystkim z funduszy unijnych. Inwestycje przedsiębiorstw drugi rok z kolei były niższe rok do roku (aczkolwiek w drugiej połowie roku ich wzrost był znacznie wyższy). Firmy natomiast odbudowywały zapasy. Czynnikiem negatywnie wpływającym na wzrost PKB był eksport netto – mimo wysokiej dynamiki eksportu, w drugiej połowie roku import bardzo istotnie przyspieszył, dając ujemną kontrybucję do PKB.
REKLAMA
Ponad 70 proc. PKB wytwarzane jest bezpośrednio przez przedsiębiorstwa. Dlatego to, co dzieje się w firmach jest kluczowe dla wzrostu polskiej gospodarki. A tu nie było spektakularnych przyspieszeń. Prognozujemy, że przychody firm wzrosły w 2010 r. o 5 proc., a koszty – o 4,4 proc. Po latach 2004-2008, gdy dynamika przychodów wynosiła co roku średnio powyżej 10 proc., to słaby wynik.
Rok 2010 był dla firm mozolnym, ale skutecznym, wychodzeniem z osłabienia gospodarczego - jednak ponad 20 proc. przedsiębiorstw nie zdołało wypracować dodatniego wyniku finansowego. Firmy także bardzo ostrożnie podochodziły do inwestycji – po 6 miesiącach 2010 r. ich wartość była niższa w firmach 50+ o ponad 17 proc. niż w tym samym okresie 2009 r. Po 9. miesiącach było już nieco lepiej – wartość inwestycji firm była niższa o 10,6 proc. w relacji do trzech kwartałów 2009 r. Cały 2010 r. nie był niestety na plusie.
Natomiast przedsiębiorstwa 50+ charakteryzowały się bardzo wysoką płynnością gotówkową – przeciętnie każda firma średnia i duża była w stanie spłacić w każdej chwili prawie 40 proc. swoich krótkoterminowych zobowiązań – z jednej strony to efekt relatywnie niskiego poziomu tych zobowiązań (na koniec grudnia 2010 r. wartość kredytów całego sektora przedsiębiorstw była o ponad 700 mln zł niższa niż w grudniu 2009 r.), z drugiej – dobrych wyników finansowych firm 50+. Można założyć, że wynik finansowy netto firm średnich i dużych wyniósł w całym 2010 r. ponad 90 mld zł.
Oznacza to, że przedsiębiorstwa w 2010 r. skutecznie panowały nad kosztami, dobrze zarządzały finansami, zachowały wysoką zdolność do spłaty swoich zobowiązań. Jednak nie inwestowały na skalę, która potwierdzałaby, że w ich opinii osłabienie gospodarcze mamy za sobą. Nie inwestowały mimo, że stopień wykorzystania posiadanych przez nie mocy wytwórczych wynosił przeciętnie 80 proc. (w budownictwie było to znacznie więcej). Oceniały bowiem ryzyko powrotu kryzysu, tym razem z powodu problemów z finansami publicznymi w większości krajów UE27, a także w wielu krajach na świecie, jako wysokie. Za wysokie uznawały również to ryzyko w polskiej gospodarce.
Rok 2010 pokazał, że polskie przedsiębiorstwa mają niezwykłą umiejętność dostosowywania się do zmieniających się warunków gospodarowania. Sytuacja u progu 2011 r. jest zatem poprawna. Nie rokuje jednak istotnego przyspieszenia dynamiki wzrostu gospodarczego. Można przyjąć, że PKB wzrośnie w 2011 r. o 4,2 - 4,3 proc. Bazą dla tego wzrostu będzie w dalszym ciągu konsumpcja. Jednak 2011 r. powinien przynieść znaczne przyspieszenie inwestycji przedsiębiorstw.
Polecamy: Wybór formy opodatkowania dochodów firmy
Przy ciągle wysokich wydatkach na inwestycje ze środków unijnych (publicznych) inwestycje łącznie powinny dać drugą, solidną „nogę” wzrostu gospodarczego w bieżącym roku. Natomiast negatywny wpływ na wzrost PKB w 2011 r. będzie miał eksport netto. Mimo, że dotychczasowi polscy eksporterzy radzą sobie całkiem dobrze, i będą sobie radzić całkiem dobrze – szczególnie, że bardzo silnie ruszyła niemiecka gospodarka, główny partner handlowy Polski, to jednak rysująca się tendencja powolnego, ale jednak wzmacniania się złotego (które powoduje spadek przychodów eksporterów) oraz jego silne fluktuacje względem innych walut nie sprzyjają zainteresowaniu kolejnych (szczególnie mniejszych) firm wchodzeniem na rynki zewnętrzne ze swoimi produktami i usługami. Liczba firm-eksporterów nie zmieni się istotnie.
W 2011 r. dynamika przychodów ze sprzedaży nie będzie znacząco wyższa – 7 proc. wobec 5 proc. w 2010 r. Koszty będą rosły wolniej niż przychody , ale ta relacja będzie się pogarszać – przede wszystkim w efekcie wyższych cen surowców, konieczności dalszego zwiększania zapasów, wzrostu kosztów finansowych (tak ze względu na większe zapotrzebowanie na kapitał, jak i ze względu na wzrost stóp procentowych) oraz wzrost kosztów amortyzacji w wyniku wzrostu inwestycji. Wielką niewiadomą jest rynek pracy – wpływ na pozyskiwanie pracowników i koszty z tym związane pełnego otwarcia rynku pracy w Niemczech.
Polecamy: Jak można się bronić podczas kontroli w firmie?
Wynik finansowy netto powinien się jednak poprawić - firmy 50+ powinny zarobić w 2011 r. ponad 100 mld zł. Większość z tych pieniędzy zostanie przeznaczona na własne finansowanie inwestycji. W efekcie zmniejszy się płynność gotówkowa firm, ale ciągle będzie na wysokim, ponad 30 proc. poziomie. To ważna informacja dla instytucji finansowych – mówi bowiem, że przedsiębiorstwa pozostaną atrakcyjnym partnerem biznesowym. Rentowność przedsiębiorstw powinna, ale w niewielkim stopniu, poprawić się – średnia rentowność firm 50+ powinna wynieść 4,7 proc. (w 2009 r. było to 4,1 proc., a w 2010 r. prawdopodobnie 4,5 proc.).
Jak widać, w 2011 r, „fajerwerków” nie będzie. Będzie natomiast stabilizacja z większym nieco otwarciem się firm na ryzyko. Aby ta otwartość była większy musi ustabilizować się sytuacja w finansach publicznych w krajach UE, a także w Polsce. Nie może być niepewności dotyczącej tego, co w obszarze podatków i parapodatków wydarzy się nie tylko w 2011 r., ale także w latach kolejnych.
Przede wszystkim jednak kolejny rok przedsiębiorcy będą czekać na deregulacje, zmniejszenie reglamentacji działalności gospodarczej, usprawnienie administracji publicznej, na dobre stanowienie prawa, które jest interpretowalne i nie zmienia się co kilka miesięcy. Firmy liczą również na nowe rozwiązania dotyczące wspierania ich decyzji dotyczących innowacji. Doświadczenia ostatnich dwóch lat wyraźnie bowiem potwierdziły, że inwestycje w innowacje są tak gospodarce, jak i firmom potrzebne. Bez nich konkurowanie na rynkach zewnętrznych, ale także na rynku polskim będzie nieskuteczne.
Autor: PKPP Lewiatan
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.