Odwrót w stronę bezpiecznych przystani
REKLAMA
REKLAMA
Takie „informacje” wpływały dzisiaj na rynki finansowe, przy braku publikacji istotnych danych makroekonomicznych. Francuski temat pokazuje zresztą, iż na rynkach finansowych zaczyna się gra na słabe ogniwo, a z pozoru błahe i „nonsensowne” plotki urastają do rangi bardzo ważnych informacji. Widać coraz większą panikę i paniczny odwrót w stronę bezpiecznych przystani – ale sprawdzonych, o czym świadczy chociażby silny spadek modnego ostatnio dolara nowozelandzkiego. Tym samym znów zyskują frank (ranne zapowiedzi SNB, iż podejmie dodatkowe działania w celu powstrzymania aprecjacji tej waluty, nie przestraszyły zbytnio spekulantów), japoński jen (rynek widzi, że Bank Japonii pozostaje bierny i raczej obawia się przeprowadzać kolejną interwencję, która może nie być udana), złoto (w czasach niepewności to dla niektórych pewna „waluta”), ale i też amerykański dolar (tutaj uwagę przykuwa bardzo wyraźny spadek rentowności amerykańskich obligacji – widać podobną sytuację do jesieni 2008 r., kiedy również inwestorzy masowo likwidowali ryzykowne, ich zdaniem, pozycje i kierowali się w stronę rządowych papierów USA).
REKLAMA
Dowiedz się także: Co ustalono w kwestii Grecji na szczycie strefy euro?
W takich okolicznościach słabość naszego złotego nie jest zaskoczeniem. Warto odnotować wystąpienie premiera Donalda Tuska, które jednak nie wniosło wiele. Szef rządu zapewniał o dobrym stanie polskiej gospodarki, finansów publicznych i bezpieczeństwie naszego sektora bankowego. Aby jednak realnie uspokoić rynki finansowe, przydałyby się deklaracje odnośnie dodatkowych działań, zwiększających realne szanse na ograniczenie nadmiernego deficytu budżetowego – chociaż to może być dość trudne przed jesiennymi wyborami, bo to mało popularne decyzje. W bardziej przyziemnym temacie, zastanawiające jest to, czy Narodowy Bank Polski rzeczywiście będzie bronił złotego przy poziomie 4,15-4,20 zł. Po godz. 17.00 zbliżyliśmy się do bariery 4,15 zł za euro…
Polecamy serwis: Budżet domowy
EUR/USD:
Notowania EUR/USD to ostatnio „istny przekładaniec”. W efekcie to, co najbardziej się opłaca, to gra w szerokiej bandzie od 1,4150 do 1,4400. Dzisiaj po południu rynek, silnie spadając, naruszył barierę 1,42 i zbliżyliśmy się w okolice 1,4150. Czy ta wartość znów sprawdzi się jako wsparcie? Nie można tego wykluczyć, zwłaszcza że skoordynowana akcja banków centralnych i rządów państw G-7 staje się coraz bardziej prawdopodobna…
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.