Amerykanie mają czym się martwić
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
W czerwcu stopa bezrobocia poszła w górę do 9,2 proc., a przyrost etatów w sektorze pozarolniczym wyniósł zaledwie 18 tys., co jest najgorszym wynikiem od września ur. Jednocześnie mieliśmy rewizję w dół majowych danych NFP – z 54 tys. do 25 tys. To wszystko sprawia, że Amerykanie nie mają z czego się cieszyć. Jaskółka, jaką okazał się lepszy odczyt ISM dla przemysłu w piątek, 1 lipca była bardzo krótka. Reakcja rynku jednak nieco zastanawia – dolar najpierw zyskał, potem zaczął mocno tracić, aby po południu znów nieco się umocnić. To może pokazywać, że inwestorzy za bardzo nie wiedzą, jaki przyjąć scenariusz na najbliższe dni.
REKLAMA
Już we wtorek wieczorem poznamy zapiski z ostatniego posiedzenia FED . Ich wpływ na rynek będzie mniejszy, gdyż zebraniu towarzyszyła konferencja prasowa. Natomiast w środę i czwartek szef FED będzie tłumaczył się przed Kongresem, dlaczego w gospodarce jest tak, jak jest. Czy zasygnalizuje przy tym rewizję swoich oczekiwań na II półrocze? Jest czego się obawiać. Dodatkowo, w poniedziałek Alcoa otwiera sezon wyników amerykańskich spółek za II kwartał, a Barack Obama nadal będzie na gorącej linii z czołowymi Kongresmenami. Negocjacje dotyczą warunków zgody na podniesienie limitu zadłużenia USA. To wszystko teoretycznie może osłabiać dolara, ale wcale nie musi.
Przeczytaj także: Czy Grecja powtórzy losy Lehman Brothers?
Nadal gorącym miejscem jest Europa – dzisiaj rano inwestorzy nieco przestraszyli się komunikatu, który był czystą formalnością – przedkładał on nad poniedziałkowe spotkanie Eurogrupy (ministrów finansów państw strefy euro) następującą informację: jeżeli stress-testy europejskich banków wykażą konieczność dokapitalizowania części z nich, to instytucje finansowe muszą to zrobić w ciągu 6 miesięcy. Komunikat ten wywołał jednak burzę, zwłaszcza że pamiętano o ostatnich wyliczeniach Moody’s – testy mogła oblać blisko 1/3 banków. Na razie jednak nadzorcy z Portugalii, Włoch i Niemiec stwierdzili, iż ich banki raczej są „czyste”. Kto ma zatem rację? Tymczasem publikacja wyników stress-testów została przesunięta ze środy na piątek, na godz. 18.00.
Polecamy serwis: Inwestycje
Poza kondycją europejskich banków, nadal drażliwy temat stanowi Grecja – najpewniej szczyt ministrów z 11-12 lipca nie wniesie nic w kwestii drugiego planu pomocowego dla Aten. Jak zatem widać, w najbliższym czasie może być trudno o pozytywy. Stąd też nie powinno zbytnio dziwić, dlaczego frank znów znalazł się powyżej 3,30 zł, a inwestorzy chętnie kupują dolary i jeny .
EUR/USD:
Dzisiaj rynek zdołał ustanowić nowe minimum na 1,4204 – blisko kluczowego rejonu 1,42, który jak widać pokazał, że umie się bronić – w efekcie byliśmy świadkami dość szybkiego wzrostu w okolice 1,4350. Taka jest natura zmiennych rynków. Wspomniana zwyżka nie zmienia wiele w całościowym obrazie, zwłaszcza, że o godz. 17.00 byliśmy znów na 1,4250. Może jednak pokazywać, iż z zejściem poniżej 1,42 nie będzie w ciągu najbliższych godzin tak łatwo. Ujęcie dzienne wskazuje jednak, że na początku przyszłego tygodnia powinniśmy testować rejon 1,41.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.