Dlaczego w dalszym ciągu ubywa kart kredytowych?
REKLAMA
REKLAMA
Od 2009 r. banki zlikwidowały co piątą kartę kredytową. Dziś jest ich 8,5 mln, o 2,5 mln mniej niż 2 lata temu. Prawdopodobnie w dalszym ciągu będzie ich ubywało.
REKLAMA
Karty kredytowe stały się jedną z najbardziej licznych ofiar kryzysu finansowego. Kłopoty finansowe na świecie i w kraju spowodowały, że banki mocno zweryfikowały listę posiadaczy plastikowych pieniędzy. Zamykały nieaktywne karty i jednocześnie masowo odbierały plastiki podejrzanym klientom. Czego bały się? Że "przekredytowane" osoby w desperacji sięgną po kartę, aby w ten sposób na chwilę złapać oddech i odsunąć w czasie efekt spirali długów.
Bankowcy pocieszają jednak, że karciany rynek najgorsze ma już za sobą. Dziś łatwiej jest i bankom i klientom. "Przekredytowani" finiszują i kłopoty ze spłatą zadłużenia dotykają ich coraz rzadziej. Z kolei starający się o kartę klient nie musi już przechodzić w bankach takiego castingu jak rok czy dwa lata temu.
Nie oznacza to jednak, że banki otworzyły się na sprzedaż plastikowych pieniędzy. Widać to na przykładzie działań marketingowych instytucji finansowych. W nawale reklam próżno szukać promocji kart kredytowych. Jedynym bankiem, który eksponuje jedną z oferowanych kart kredytowych, jest Citi Handlowy.
Dowiedz się także: Jak zrobić zakupy na raty za pomocą karty kredytowej?
Co z resztą? - Wciąż jeszcze koncentrujemy się na robieniu porządków i obmyślaniu, w jaki sposób bardziej powiązać ryzyko z warunkami karty – mówią bankowcy. Niewykluczone, że osobom, ocenianym jako bardziej ryzykowni klienci, w większym stopniu niż dotychczas oferowane będą obowiązkowe ubezpieczenia. Zostaną też skazane na wyższe oprocentowanie kredytu na karcie, co ma zmniejszyć pokusę jego wykorzystania. Generalnie, oferta kart w banku może zostać bardziej zróżnicowana niż wcześniej.
Polecamy serwis: Budżet domowy
Na razie o wyjściu banków ze sprzedażą kart na szeroki rynek nie ma mowy. Ale moment ten powoli zbliża się. Niemałą zasługę będzie tu miała działająca od tego roku Rekomendacja T, która nakazuje bankom, sprzedającym klientowi kredyt, aby obsługa wszystkich zobowiązań klienta maksymalnie pochłaniała połowę jego dochodów netto (jeśli nie przekraczają one średniej krajowej netto). W przypadku zarabiających więcej bariera ta została ustawiona na poziomie 65 proc. Dzięki niej instytucje finansowe uzyskały nowe narzędzie miary ryzyka. Realizacja rekomendacji T gwarantuje bowiem dodatkowo to, że klient nie obkupi się w kredyty i karty ponad swoje możliwości (przynajmniej w bankach). Dla oszacowania ryzyka wystarczy umiejętne połączenie wewnętrznego scoringu z oceną BIK i Rekomendacją T.
Na razie banki koncentrują się na sprzedaży kart kredytowych swoim klientom oraz motywowaniu tych, którzy już plastiki posiadają, do częstszego ich używania. I to już najwyraźniej zaczyna udawać się. Jak wynika z danych banku centralnego, mimo dalszego, drastycznego spadku liczby kart, w kwietniu zadłużenie na kartach wzrosło w zauważalny sposób, po raz pierwszy od niemal półtora roku. Osoby prywatne pod koniec pierwszego kwartału miały do oddania na kartach 14,07 mld zł, czyli ok. 70 mln zł więcej niż w marcu.
Halina Kochalska, Open Finance
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.