Na giełdach bez rewolucji
REKLAMA
REKLAMA
POLSKA
REKLAMA
REKLAMA
Na warszawskiej giełdzie miniony tydzień sprawiał wrażenie dość nudnego, jednak na tle pozostałych parkietów wcale nie było tak źle, a kilka interesujących wydarzeń było w stanie, choćby na krótko, zelektryzować inwestorów. Po pierwsze, zmiany wartości naszych indeksów były wyraźnie większe, niż na przykład we Frankfurcie, choć Amerykanom już nie byliśmy w stanie dorównać. WIG20 zwiększył swoją wartość o 0,6% a WIG wzrósł o 1,1%. Ten drugi wskaźnik jednak zdołał pokonać kwietniowy szczyt, a tym samym ustanowił rekord hossy, rozpoczętej w lutym ubiegłego roku. Od tamtego czasu podwoił swoją wartość i – jak widać – ani myśli na tym poprzestać. Przynajmniej na razie. Wskaźnikowi największych spółek udało się zaledwie poprawić szczyt z sierpnia.
Po drugie, mimo niezbyt wielkich zmian wartości indeksów, nie sposób nie zauważyć zdecydowanego wzrostu wartości obrotów. Były one najwyższe od końca maja. Zmniejszyła się nieco aktywność handlu na rynku małych i średnich spółek. Skok obrotów na szerokim rynku i w segmencie największych firm można wiązać z większym zainteresowaniem kapitału zagranicznego oraz prawdopodobnie piątkowym wygasaniem kontraktów terminowych. W marcu i czerwcu potężny wzrost obrotów był widoczny w trzeci piątek miesiąca, czyli dokładnie w dniu wygasania poszczególnych serii kontraktów. Być może tym razem proces ten zaczął się nieco wcześniej.
Zobacz także: Komentarze rynkowe
Wreszcie wydarzeniem nie tylko tego tygodnia, była informacja o sprzedaży przez AIB pakietu akcji Banku Zachodniego WBK hiszpańskiemu Santanderowi. Cena, jaką wynegocjowano, sięgająca około 225 zł za akcję, spowodowała niemal 10% wzrost notowań papierów naszego banku. Skorzystali na tym także posiadacza walorów PKO, które zyskiwały w nadziei na wypłatę dywidendy, która była uzależniona od powodzenia kupna akcji BZ WBK przez PKO. Dzięki zmianom kursów akcji BZ WBK i PKO indeks WIG Banki był w tym tygodniu liderem wzrostów, zyskując 2%. Na drugim biegunie znalazła się branża budowlana, której wskaźnik stracił 2,1%. WIG Informatyka zniżkował o nieco ponad 1%. Subindeks spółek spożywczych niemal nie zmienił swej wartości a WIG Telekomunikacja wzrósł o 0,25%.
ŚWIAT
Wall Street się zawahała
REKLAMA
W ciągu ostatnich pięciu sesji (od czwartku do czwartku) indeksy na amerykańskiej giełdzie poszły nieco w górę, jednak większą część tego ruchu zrealizowała na zaledwie jednej, poniedziałkowej sesji. W trakcie pozostałych można było mówić o niemal całkowitym marazmie. Zmiany w przypadku S&P500 nie przekraczały kilku punktów. W sumie indeks ten zyskał 1,85%, Dow Jones wzrósł o 1,7%. Nieco bardziej dynamicznie zachowywał się Nasdaq, który zwiększył swoją wartość o 3%. S&P500 znów miał trudności ze sforsowaniem oporu znajdującego się w okolicach 1130 punktów. Szczyt możliwości na poziomie 1127 punktów osiągnął w trakcie wtorkowego handlu, co skończyło się niewielkim spadkiem na zamknięciu. Podobny scenariusz obserwowaliśmy poprzednio w czerwcu i sierpniu. Wkrótce inwestorzy będą mieli okazję przetestować znaczenie reguły „do trzech razy sztuka”. Informacje akroekonomiczne raczej nie sprzyjają mocnemu i dłuższemu wybiciu w górę, ale kto wie. Utrzymywanie się indeksu powyżej średniej 200-sesyjnej daje pewne szanse bykom. Wszystko jednak będzie zależeć od napływających impulsów. Być może dostarczy im Fed, obradujący w najbliższy wtorek.
Na korzyść optymistów przemawia niesłabnący popyt inwestorów na amerykańskie aktywa. W lipcu napływ kapitału sięgnął 61,2 mld dolarów i był wyższy niż się spodziewano i znacznie wyższy, niż w czerwcu. Lepsza od oczekiwań okazała się liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Jeśli okazałoby się, że poprawa sytuacji na rynku pracy miałaby bardziej trwały charakter, mogłoby to pobudzić Wall Street do wzrostów. Rozczarowały natomiast słabsze odczyty wskaźników aktywności gospodarczej w rejonie Filadelfii i Nowego Jorku. Spadek liczby wniosków o kredyt hipoteczny nie wskazuje na poprawę na rynku nieruchomości. Produkcja przemysłowa zwiększyła się zgodnie z oczekiwaniami o 0,2%, jednak lipcowa dynamika wyniosła 0,6%, więc cieszyć się raczej nie było czym. Tylko minimalnie zwiększyło się wykorzystanie mocy produkcyjnych. Bardziej niż się spodziewano wzrosły zapasy niesprzedanych towarów.
Europejskie giełdy liczą na więcej
Patrząc na tygodniowe zmiany indeksów na głównych europejskich parkietach, można wyciągnąć całkiem słuszny wniosek, że niewiele się na nich działo. Niewielkie też było zróżnicowanie między nimi. Podlegający zwykle większym zmianom paryski CAC40 i tym razem dochował tradycji i stracił 0,5%. Liderem zwyżek okazał się londyński FTSE ze wzrostem o 0,5%. DAX zwiększył swoją wartość o 0,2%. To niezdecydowanie inwestorów ma swoje uzasadnienia. Z europejskiej gospodarki płyną bowiem mocno niejednoznaczne sygnały. Produkcja przemysłowa w lipcu stanęła w miejscu, po tym, jak przed miesiącem drgnęła o zaledwie 0,2%. W skali rok do roku zwiększyła się ona co prawda o 7,1%, ale spodziewano się wzrostu o 8%. Tu też wyraźnie widoczny jest spadek dynamiki. W czerwcu bowiem wynosiła ona 8,3%. Ta niejednoznaczność sygnałów bardzo wyraźnie widoczna była w odczycie indeksu nastrojów niemieckich analityków i inwestorów instytucjonalnych, wyliczanego przez instytut ZEW. Wskaźnik oceny bieżącej sytuacji gospodarczej zwiększył się bardzo mocno w porównaniu do poprzedniej wartości oraz przewyższył oczekiwania. Z kolei wskaźnik oceny perspektyw na najbliższą przyszłość mocno rozczarował, spadając po raz piąty z rządu i to do poziomu najniższego od 19 miesięcy. Można to skwitować lakonicznym stwierdzeniem: chwilowo jest dobrze, będzie gorzej. Na takie oceny giełdy powinny zareagować jednoznacznie. Ale tak się jednak nie stało. Na parkiecie we Frankfurcie indeks poruszał się niemal przez cały tydzień w bok, w bardzo wąskim przedziale 6230-6270 punktów. Piątkowy przedpołudniowy wyskok powyżej 6300 punktów okazał się jedynie krótkotrwałym epizodem. Jeszcze więcej zamieszania wprowadziło podwyższenie przez Komisję Europejską prognozy wzrost niemieckiej gospodarki w tym roku z 1,2 do aż 3,4%. Tak wielki i chyba przesadzony optymizm, ma jednak bardzo „krótkie nogi”. Nikt nie ma bowiem wątpliwości, że przyszły rok nie będzie już tak dobry.
Polecamy: ABC Inwestowania
Na pozostałych parkietach także ruch był niezbyt wielki. Z dwom wyjątkami. Pierwszy, to tracący ponad 4% indeks w Atenach. Pod tym względem nie mógł mu dorównać żaden inny wskaźnik. Moskiewski RTS, drugi w kolejności wśród spadkowiczów, zniżkował o 1,4%. Na drugim biegunie znalazła się absolutna europejska gwiazda, turecki ISE100. Mimo osłabienia pod koniec tygodnia, zdołał zwiększyć swoją wartość o 5%, po raz kolejny pokonując rekord wszechczasów i przypominając, jak wygląda hossa.
Europa | USA* | Azja | |
BUX | DJIA | Hang Seng | |
23045,71/23132,2 | 10415,24/10594,83 | 21257,39/21922,65 | |
0,38% | 1,72% | 3,13% | |
DAX | S&P | ShanghaiB-Share | |
6214,77/6228,49 | 1104,18/1124,66 | 258,85/253,12 | |
0,22% | 1,85% | -2,21% | |
CAC | NASDAQ | Nikkei | |
3725,82/3707,87 | 2236,2/2303,25 | 9239,17/9626,09 | |
-0,48% | 3% | 4,19% | |
FTSE | |||
10401,78/10452,69 | |||
0,49% |
Tygodniowezmiany indeksów 10.09.2010 – 17.09.2010
*dane z 9 - 16 września
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA