Przeceny surowców wrogiem popytu
REKLAMA
REKLAMA
Dane makroekonomiczne nie miały dziś większego znaczenia. Co prawda Moody’s obniżył raiting inwestycyjny Hiszpanii i utrzymała jego perspektywę jako negatywną, ale trudno się temu dziwić, skoro kraj ma rosnące bezrobocie i problemy z deficytem, a przecież zbliżają się terminy sporych emisji obligacji, które podniosą oprocentowanie ich długu. Ta informacje mogła być jedynie pretekstem do spadku euro. Natomiast w Wielkiej Brytanii, zgodnie z oczekiwaniami, Bank Anglii pozostawił stopy procentowe na dotychczasowym, minimalnym poziomie i nadal ma problem z 4 proc. inflacją. Jednocześnie ogłoszona produkcja przemysłowa w tym kraju w ujęciu rocznym okazała się wyższa od oczekiwań, bo w ciągu roku wzrosła aż o 4,4 proc.
REKLAMA
Przeczytaj również: Dlaczego deweloperzy będą budować mniejsze mieszkania?
Zza oceanu informacje były także neutralne. Z jednej strony dobre, ponieważ tygodniowa liczba nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w Stanach, choć okazała się wyższa niż oczekiwano, utrzymała się poniżej 400 tysięcy osób. Wzrost w stosunku do ubiegłotygodniowego, trzyletniego minimum nie był znaczący, co sugeruje postępującą poprawę na rynku pracy. Z drugiej strony deficyt handlowy w tej największej gospodarce świata osiągnął w styczniu rekordową dynamikę ponad 5 procent, wynosząc ponad 46 mld dolarów. Tak duża luka powstała za sprawą rosnących cen ropy, którą Ameryka musi sprowadzać.
Polecamy serwis: Kursy walut
Dane nie były żadnym impulsem, ale inwestorzy skupili się na rynku surowcowym. Miedź obniżyła cenę o 1,2 proc., a ropa aż o 3 proc. Biorąc pod uwagę tegoroczną, 23 proc. zwyżkę cen ropy i blisko 100 proc. wzrost cen miedzi w ciągu 12 miesięcy, takie zmiany nie powinny dziwić i można je przypisać realizacji zysków. W przypadku czerwonego metalu od niedawnych szczytów przecena sięga już 10 proc., co można uznać za minimalny zasięg korekty, więc na dniach powinniśmy zobaczyć kontratak byków. Jednak to właśnie w reakcji na dzisiejsze spadki gracze wyprzedawali akcje KGHM i Lotosu, które zaliczyły 3 proc. przecenę. i pociągnęły za sobą WIG20. Odejście indeksu od poziomu 2800 pkt. nie jest na razie groźne i przypomina sytuację, kiedy schodziliśmy w rejon 2630 pkt. Wtedy też, jak dziś, na spadkach były mniejsze obroty i korekty surowców. Ustępujące wykupienie rynku i wciąż duże szanse na wyjście z konsolidacji powinny sprowokować popyt do co najmniej jednego, kolejnego ataku na maksima.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.