Jak traktować prognozy analityków i ekonomistów? Cz. II
REKLAMA
REKLAMA
Nie dla prognostyka pewność siebie
REKLAMA
Uchowaj Boże, gdy analityk podaje przedział ufności swojej prognozy, bądź jej różne warianty dla kilku scenariuszy – dyskredytacja w oczach odbiorców murowana. Dlatego też największą siłę przebicia mają ludzie, cechujący się dużą pewnością siebie. Opinie wyrażane w bardzo zdecydowany sposób często są przyjmowane wręcz za pewnik. Przykłady nadmiernie pewnych siebie prognostyków, którzy jednocześnie popełniali kardynalne błędy, można mnożyć. Warto jednak zwrócić szczególną uwagę na osobę Alana Greenspana, który przez wiele lat był wyrocznią i najwyższym autorytetem dla większości inwestorów i ekonomistów. Jego opinie zawsze wygłaszano w niebudzącym wątpliwości tonie. Później miały one wpływ na decyzje inwestycyjne milionów ludzi. Dzisiaj przez równie wiele osób polityka pieniężna, prowadzona przez byłego szefa Fed, uznawana jest za jedną z podstawowych przyczyn kryzysu. On sam, skruszony, stwierdził niedawno: „Odkryłem dziurę w mojej ideologii. Nie wiem jeszcze, jak jest ona duża i trwała, ale czuję się z tym fatalnie...” . Tym, którzy chcieliby zapoznać się z przykładami nadmiernej pewności siebie z naszego podwórka, polecam wpis na blogu niejakiego Trystero pt. „Czym się różni ekonomista od proroka?”.
Dowiedz się także: Jakie są prognozy, dotyczące koniunktury gospodarczej w Polsce?
Alternatywa dla inwestorów
Czym w takim razie powinni kierować się inwestorzy, jeżeli nie prognozami? Według wspomnianego wyżej raportu Jamesa Montiera dużo lepsze rezultaty dają systematycznie i konsekwentnie stosowane strategie, oparte na danych znanych w momencie podejmowania decyzji! Czy rzeczywiście możliwe jest uzyskanie ponadprzeciętnych wyników w oparciu o historyczne zyski spółek czy średnie kroczące, obliczane na podstawie historycznych kursów? Warto zwrócić uwagę na serię artykułów Tomasza Hońdo, publikowanych w Parkiecie, która pokazuje, jak różne strategie inwestycyjne sprawdzają się w praktyce. Interesujący jest artykuł z 2 listopada 2010 roku, w którym omawiana jest strategia Benjamina Grahama, oparta w całości o dane historyczne, a nie prognozowane, z zakresu analizy fundamentalnej. Jak się okazuje, strategie tego typu, mimo krótkotrwałych okresów notowania gorszych wyników, mogą w długim czasie być bardzo skuteczne. I to zarówno w Polsce, jak i na wysoko efektywnym rynku amerykańskim. Także raporty Expandera („Czy można przewidzieć hossę”, „Dane o produkcji przemysłowej kluczem do inwestycyjnego sukcesu”) pokazują, że do zarządzania portfelem funduszy inwestycyjnych z powodzeniem można wykorzystać wskaźniki makroekonomiczne, które znane są już w momencie podejmowania decyzji. Do osiągnięcie ponadprzeciętnych wyników nie jest więc konieczne ich prognozowanie.
Dlaczego inwestorzy wolą prognozy?
Dlaczego więc większość inwestorów nie stosuje, i najprawdopodobniej nie będzie stosować, takiego podejścia do inwestowania? Jedną z przyczyn może być zwykłe… lenistwo. Strategie tego typu wymagają konsekwentnego, systematycznego i dosyć częstego dostosowywania składu portfela do zmieniającej się rzeczywistości. Oparcie strategii na prognozach nie ma takiego wymogu – teoretycznie wystarczy raz zająć pozycję i cierpliwie czekać, aż prognoza sprawdzi się. Powodzenia!
Polecamy serwis: Kursy walut
REKLAMA
Drugą przyczyną może być niechęć do częstego popełniania błędów. Strategie, oparte na danych historycznych, z góry zakładają możliwość powstawania fałszywych sygnałów. Najczęściej są one jednak szybko korygowane, szczególnie gdy do strategii zaprzęgniemy dodatkowo techniki zarządzania ryzykiem. Problem polega na tym, że inwestorzy mają awersję do częstego popełniania błędów, choćby niewielkich. Nawet, jeżeli w ogólnym rozrachunku jest to dla nich lepsze rozwiązanie niż popełnienie tylko jednej, ale skutkującej utratą większości kapitału, pomyłki. Szczególnie demobilizujące bywa pojawienie się kilku błędnych sygnałów z rzędu, czy też uzyskiwanie gorszych stóp zwrotu w początkowym okresie stosowania tego typu strategii. W momencie, gdy inwestor nie jest jeszcze stuprocentowo przekonany o długoterminowej skuteczności takiego postępowania, metoda może być frustrująca.
Na koniec warto przytoczyć dwie złote myśli, dotyczące prognozowania. Już Lao Tzu, chiński filozof i poeta żyjący w VI wieku p.n.e., twierdził, że: „Ci, którzy wiedzą, nie przewidują. Ci, którzy przewidują, nie mają wiedzy.”. Przydatne do zastosowania w budowaniu strategii inwestycyjnej może okazać się także powiedzenie, przypisywane Markowi Twainowi: „W kłopoty nie wpędzi cię to, czego nie wiesz, lecz to, co mylnie uznajesz za pewnik.”
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.