Darmowy Internet pod znakiem zapytania
REKLAMA
REKLAMA
Na razie w największym serwisie społecznym świata – Facebooku – nikt nie zajmuje się sprawami finansowymi. Z pewnością jest to efekt ogłoszenia przed kilkoma tygodniami nieoczekiwanej rezygnacji Gideona Yu z funkcji dyrektora finansowego. Portal ma już ponad 200 milionów użytkowników, a ich liczba z dnia na dzień wzrasta. Jednakże obroty firmy przestały rosnąć, a gdy przeliczy się je na pojedynczego użytkownika, sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Obroty maleją. Główną przyczyną finansowych tarapatów jest adresowana do użytkowników darmowa oferta – zysk z reklam jest zdecydowanie zbyt niski, aby umożliwić pokrycie niezbędnych wydatków. W związku z tym serwis Facebook jak najszybciej potrzebuje nowych źródeł pieniędzy. Jak się spekuluje, Gideon Yu nie był zbyt skuteczny w pozyskiwaniu nowego kapitału, z pewnością jego następca będzie to robił efektywniej. Pytanie tylko, czy będzie to bankowy kredyt, czy może cios wymierzony w użytkowników.
REKLAMA
Milionowe straty
REKLAMA
Ten syndrom dotyczy niemal wszystkich wielkich marek Web 2.0. Według prognozy firmy finansowej Credit Suisse serwis YouTube przyniesie w tym roku straty w wysokości 471 milionów dolarów. Już sam przesył danych kosztuje firmę córkę Google’a milion dolarów dziennie, do tego dochodzą koszty sprzętu oraz marketingu. Nie można również zapomnieć o kosztach związanych z opłatami licencyjnymi. Rękę po tantiemy wyciągają wszystkie instytucje zarządzające prawami artystów, a widząc popularność serwisu, żądają zdecydowanie większych kwot niż dawniej. W efekcie YouTube tymczasowo blokuje możliwość odtwarzania muzycznych wideoklipów w części krajów. Zły wynik serwisu YouTube jest dopiero początkiem długiej listy niepowodzeń: na przykład specjaliści z Silicon Valley pilnie poszukują odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób szybko zyskująca popularność usługa mikroblogów Twitter mogłaby kiedykolwiek zarabiać pieniądze.
Straty przynosi również muzyczny portal Last.fm. Młoda firma rezydująca w Londynie, należąca do multimedialnej spółki CBS, próbowała pokryć rosnące koszty wprowadzając abonament. Termin wprowadzenia opłat został jednak przesunięty po głośnych protestach użytkowników – w efekcie portal nadal znajduje się po uszy w długach.
REKLAMA
W podobnej sytuacji znajduje się Skype – córka serwisu eBay, o której nikt nie wie, czy kiedykolwiek przyniosła choć grosz zysku. Co prawda, liczba użytkowników usługi VoIP szybko rośnie, jednak obrót w ostatnim kwartale praktycznie się nie zmienił. Spółka eBay jest do tego stopnia rozczarowana rozwojem zakupionego przed prawie 4 laty za 2,6 miliarda dolarów serwisu, że chce się usługi pozbyć.
Dla wszystkich tych przedsiębiorstw ważne jest, by wreszcie stanąć na własnych nogach. Inwestorzy venture capital są coraz mniej skłonni do ryzyka, jakie podejmowali w początkowym okresie Web 2.0. Sequoia Capital – jeden z największych inwestorów, który dofinansowywał rozwijające się firmy (między innymi Google, YouTube’a oraz Facebooka), już przed miesiącami dał to do zrozumienia właścicielom firm, żądając od nich przedstawienia modeli biznesowych umożliwiających finansowanie nowych przedsięwzięć. Podczas spotkania zaproszeni goście zostali powitani plakatem nagrobka zawierającego napis „Rest In Peace: Good Times” (Niech dobre czasy spoczywają w pokoju). Ostatnie spotkanie tego typu odbyło się bezpośrednio przed pęknięciem bańki internetowej pod koniec lat 90.
Napis na nagrobku nie ma żadnego powiązania z rynkową paniką, jest raczej cynicznym przedstawieniem ekonomicznej kalkulacji. Wraz z osłabieniem gospodarki maleją szanse na sprzedanie młodych firm przedsiębiorstwom o już ugruntowanej pozycji. Inwestorzy praktycznie nie są w stanie odzyskać włożonych pieniędzy z satysfakcjonującym zyskiem. W efekcie naciskają na przedstawienie skuteczniejszych modeli biznesowych.
Darmowe będą jedynie podstawowe funkcje
Liczba elementarnych, bezpłatnych opcji powoli jest redukowana: na przykład Evan Williams, współzałożyciel oraz prezes serwisu Twitter, ogłosił wprowadzenie w przyszłości odpłatnych kont firmowych. Dzięki temu przedsiębiorstwa będą mogły wykorzystywać usługę Twitter jako kanał komunikacyjny. Również prezes Google Eric Schmidt przedstawia nowe źródła finansowania YouTube’a: „Z upływem czasu serwis YouTube będzie oferował możliwość wykupienia abonamentu oraz inne formy finansowania”. Niektórzy partnerzy multimedialni serwisu zrobili już pierwszy krok, udostępniając część zawartości dopiero po uiszczeniu opłaty. Eksperci widzą również nowe źródła dochodu w przypadku serwisu Facebook: chodzi m.in. o ograniczenie liczby przyjaciół, które dotyczyłoby darmowego konta, i zwiększenie tego limitu za opłatą.
Facebook aktualnie poszukuje nowego szefa finansów. Zwolniony Gideon Yu pochodził z raczkującego jeszcze serwisu YouTube. Teraz ponownie wzrosły wymagania w stosunku do kandydatów – niezbędne jest doświadczenie w pracy w przedsiębiorstwie notowanym na giełdzie.
Jak internauci zareagują na wprowadzenie opłat? Jak pokazuje przykład Allegro, jeśli poziom usług jest dobry, wcale nie muszą wówczas uciec do bezpłatnej konkurencji.
REKLAMA
REKLAMA