Stare wirusy wracają – czy nadal są groźne?
REKLAMA
REKLAMA
Jednym z takich wirusów jest W32.Imsolk.A@mm, który zawiera łącze do pliku PDF. W rzeczywistości, zamiast łącza do pliku otrzymujemy plik o rozszerzeniu .scr, czyli wygaszacz ekranu. Po otworzeniu pliku wirus - tak jak klasyczne wirusy e-mailowe - wyśle wiadomości do osób znajdujących się na liście kontaktów oraz wyłączy oprogramowanie antywirusowe. W32.Imsolk.A@mm potrafi także rozpowszechniać się za pośrednictwem pamięci USB, czyli to dość cwana bestia, na którą należy uważać i po pierwsze, nie pobierać niczego z podejrzanych maili.
REKLAMA
Zobacz również: Potwierdzenie chęci otrzymywania newsletter'a - czy to konieczne?
Cyberprzestępcy zdają się również powracać również do innych, mało przyjamnych praktyk. Otóż głównym celem oszustów nie jest już wykradanie danych lub tworzenie botnetów, a niszczenie zawartości dysków twardych. W pierwszej połowie roku rozpoznano wirusa znanego pod takimi nazwami, jak Wind32/Zimuse, Worm.Win32.Zimus.a lub Malware.Zimus. Według firmy G Data, wirus występujący w dwóch rodzajach niszczy sektor startowy dysku twardego po 7 lub 10 dniach od infekcji. Brzmi to jak zwykła infekcja wirusowa działająca na człowieka, która po kilku dniach zaczyna wyniszczać organizm. Jeśli nie chcemy, aby to samo stało się z naszym komputerem, uważajmy na wirusy i zaaplikujmy mu odpowiednie witaminki w postaci aktualnego antywirusa.
Zobacz również: Jak powinien wyglądać dobry newsletter?
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.