Podatek od piractwa
REKLAMA
Podatek od piractwa
Zwielokrotnianie utworów chronionych prawem autorskim objęte jest monopolem uprawnionego z tytułu autorskich praw majątkowych. Bez zgody uprawnionego nie można kopiować. Prawo jednak przewiduje od tej generalnej zasady wyjątki, takie jak na przykład dozwolony użytek prywatny. W dużym uproszeniu dozwolone jest zatem skopiowanie jakiegoś utworu na własny użytek. Takie zwielokrotnianie jest natomiast możliwe dzięki dostępności urządzeń, które służą właśnie do kopiowania i utrwalania, a więc np. magnetofonów, magnetowidów (kiedyś ), kserokopiarek, skanerów, i innych podobnych urządzeń reprograficznych umożliwiających pozyskiwanie kopii całości lub części egzemplarza opublikowanego utworu, czy też czystych nośników (dyski i inne nośniki elektroniczne, ale również papier ).
REKLAMA
Porozmawiaj o tym na naszym FORUM!
REKLAMA
Urządzenia te są stosunkowo łatwo dostępne i (niestety dla uprawnionych z tytułu praw autorskich) nie wszyscy korzystają z nich w granicach dozwolonego użytku prywatnego. Urządzenia te służą również do nielegalnego kopiowania chronionych utworów, a na tym cierpią twórcy i inni uprawnieni. W związku z tym wymyślono system rekompensaty - opłaty reprograficzne. Do zapłaty tego „podatku” zobowiązani są producenci i importerzy tych urządzeń, a także ich posiadacze, którzy prowadzą działalność gospodarczą w zakresie zwielokrotniania utworów dla własnego użytku osobistego osób trzecich. Wiadomo jednak, że ciężar spada na nas wszystkich (konsumentów), ponieważ opłaty te po prostu podnoszą cenę końcową. Pieniążki zbierają Organizacje Zbiorowego Zarządzania (ZAiKS i inne).
Rozwiązanie jest dość kontrowersyjne i praktycznie na całym świecie toczy się dyskusja nad zasadnością istnienia copyright levies. Co jakiś czas słychać o sporach w zakresie tego kto i za co powinien odprowadzać te opłaty.
Zobacz: Ochrona własności intelektualnej w przedsiębiorstwie
Kilka dni temu Trybunał Sprawiedliwości rozstrzygnął spór, który pojawił się u naszych zachodnich sąsiadów, pomiędzy VG Wort, która jest organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi do utworów literackich, a producentami drukarek (HP, Canon i in.). Organizacja uznała, że opłat reprograficzne należą się również od producentów drukarek i komputerów, ponieważ te razem mogą służyć do zwielokrotniania utworów literackich. Trybunał orzekł na korzyść organizacji... przepraszam, na korzyść twórców.
Problem z copyright levies jest spory, bo chodzi też o olbrzymie pieniądze. Dyskusja na ten temat nabiera rozpędu, zwolennicy tych opłat przekraczają kolejne granice absurdu , ale to wszystko powoduje, że coś w tym temacie musi się zmienić.
REKLAMA
REKLAMA