Kłamstwa w CV
REKLAMA
REKLAMA
Nie tak dawno temu miałam okazję poznać kilka osób, które od dłuższego już czasu poszukują pracy. W trakcie naszych rozmów dość szczegółowo opisały mi one swoje doświadczenia zdobyte na rynku pracy: perypetie, przemyślenia i metody, jakich „chwytały się”, by tylko zdobyć zatrudnienie. I muszę przyznać, że pewne, opisywane przez nie sposoby, skłoniły mnie do głębszych refleksji.
REKLAMA
„Jeśli pracodawca wymaga perfekcyjnej umiejętności Excela i obsługi makr, piszę, że biegle władam tymi narzędziami. Najwyżej później będę martwić się, co dalej, albo pójdę na jakiś przyspieszony kurs Office'a” - mówiła jedna z moich rozmówczyń.
Inna, dla odmiany, podzieliła się ze mną swoim podobno „niezawodnym” sposobem na pracodawcę (podkreślając, że nie chodzi o rekrutera z agencji a o pracodawcę docelowego, właściciela firmy):
„Nigdy nie ujawniaj swojego stanu cywilnego w CV. Nie pytana, nie wyrywaj się przed szereg i nie mów nic na temat swojej rodziny czy planów z nią związanych. Jak Cię zapytają, kłam, że nie masz dzieci i nie planujesz (co z tego, że masz, to tylko twoja sprawa). Możesz też zrezygnować z informowania pracodawcy o swoim wykształceniu. Zawsze rób z siebie głupszą, niż jesteś w rzeczywistości – oni to uwielbiają. Podyplomówka? Wywal do kosza! Zastąp ją wykształceniem średnim lub policealnym z kilkoma kursami: komputerowy, obsługa biura, ewentualnie podstawy księgowości do opisywania faktur, czy obsługa kasy fiskalnej. Matka nie może wybierać, matka musi kombinować.”
Polecamy: Jakie błędy popełniamy w trakcie poszukiwania pracy?
Czy „kombinować” i czy zawsze warto to robić?
REKLAMA
Wydaje się, że koloryzowanie CV to dość powszechna (a w dzisiejszych czasach nawet konieczna) metoda zwiększająca szanse na otrzymanie pracy lub co najmniej zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną. Zastanówmy się przez chwilę czy takie postępowanie jest etyczne i dopuszczalne. I co ważniejsze: czy przynosi zamierzone efekty a może wręcz przeciwnie.
Pamiętajcie: co innego ubrać pewne fakty w ładne słowa a co innego poświadczyć nieprawdę w dokumentach aplikacyjnych czy brnąć w kolejne kłamstwa podczas rozmowy kwalifikacyjnej z pracodawcą.
Oczywiście kandydaci kłamią podczas rozmów kwalifikacyjnych, robią to często a ich kłamstwom zazwyczaj przyświecają dobre intencje. Bywa, że chęć zaprezentowania się w jak najlepszym świetle, przysłania wszystko inne i kandydatowi wydaje się, że kłamstwo będzie lepszym wyjściem niż powiedzenie prawdy. A przecież stare porzekadło (nie bez przyczyny) mówi, że kłamstwo ma krótkie nogi.
Uwaga: w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej nie powinno się kłamać na żaden temat. Mówienie nieprawdy doprowadzić nas może na przykład do tego, że zostaniemy zatrudnieni w firmie, w której nie będzie się nam dobrze pracowało, lub na stanowisko, którego oczekiwaniom nie podołamy lub wykonywana na nim praca będzie nas nudzić.
Niżej prezentuję kilka obszarów, w których kategorycznie nie warto jest kłamać, gdyż w konsekwencji może to wyrządzić więcej szkód niż pożytku.
Kłamstwo na temat znajomości języka obcego
To chyba najczęściej popełniany przez kandydatów występek – wbrew pozorom nie warty zachodu. Takie kłamstwo najszybciej zostanie zdemaskowane. Wystarczy, że pracodawca w trakcie rozmowy płynnie przejdzie z języka polskiego na język, którego znajomość na poziomie „biegłym” kandydat deklaruje. Pracodawca w kilka sekund będzie w stanie ocenić kompetencje językowe osoby, którą zaprosił na rozmowę. Musimy mieć świadomość, że jeśli prawda wyjdzie na jaw, pracodawca przestanie ufać innym naszym deklaracjom i wypowiedziom. Stracimy wiarygodność i bez znaczenia już wówczas może być fakt, że w innych obszarach posiadamy wysoko rozwinięte kompetencje, ogromną wiedzę czy bogate doświadczenie. W przypadku znajomości języka obcego, lepszą opcją wydaje się zatem być powiedzenie prawdy i wyrażenie otwartości i dużych chęci do rozwoju umiejętności mówienia w danym języku. Z pewnością wywrze to na pracodawcy lepsze wrażenie, niż kłamstwa.
Kłamstwa na temat znajomości obsługi komputera i biurowych programów komputerowych
REKLAMA
Wiele osób, aby zdobyć wymarzoną pracę, decyduje się na umieszczenie w swoim CV nieprawdziwych informacji na temat znajomości programów komputerowych. Głównie dotyczy to Worda i Excela, które wydają się być narzędziami najczęściej wykorzystywanymi w przypadku pracy biurowej, gdzie do codziennych obowiązków należy edycja dokumentów (przygotowywanie ofert, oświadczeń lub innych pism biznesowych), praca z danymi (kalkulacje czy zestawienia sprzedaży, raporty płac, etc.).
Jeśli kandydat nie potrafi posługiwać się w/w narzędziami, nie poradzi sobie z codziennymi obowiązkami. Istnieje wiele stanowisk np. handlowych, które wymagają od kandydatów umiejętności przygotowywania prezentacji (np. przygotowanie oferty handlowej w postaci prezentacji). Bez znajomości odpowiedniego programu pracownik nie będzie w stanie wykonać tego zadania.
Albo np. stanowiska kadrowo-płacowe, gdzie wymagana jest znajomość obsługi takich programów jak: Płatnik, TETA, Symfonia, Optima, SAP, etc. - naprawdę, warto się wówczas kilka razy zastanowić, nim wpisze się daną pozycję na listę „znam dobrze / obsługuję”. Jeśli taki kadrowiec zostanie zatrudniony w firmie, w której głównym programem operacyjnym dla kadr i płac będzie jeden z w/w lub jakikolwiek inny, którego nie zna, a deklarował, że jest inaczej, szybko zostanie to zdemaskowane. Jego pierwsza lista płac zakończy się totalną klapą, rozczarowaniem i pretensjami ze strony pracowników, niezadowoleniem pracodawcy a nawet poważnymi błędami w rozliczeniach z US i ZUS. Szczerze? W takiej sytuacji pracodawca może nawet wypowiedzieć umowę o pracę. Nie warto.
Pamiętajmy: jeśli pracodawca oczekuje biegłej znajomości określonych programów, oznacza to, że pracownik będzie wykonywał zadania ściśle związane z ich obsługą; ponadto, spodziewać się można, że pracodawca oczekuje od kandydata samodzielności w posługiwaniu się tymi narzędziami.
Polecamy: Jak się zachować podczas rozmowy rekrutacyjnej on-line?
Kłamstwa na temat powodów rozstania z pracodawcą
Każdy kandydat powinien być przygotowany na to, że w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej zostanie zapytany o powody, dla których zdecydował się zakończyć współpracę z poprzednią firmą oraz dlaczego aktualnie chce zmienić pracę. Temat wcale nie jest tak prosty, jak wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka i związanych z nim jest wiele mitów, jakie krążą wśród kandydatów do pracy. Mówić prawdę czy lawirować? Może odpowiedzieć coś wymijająco? Owszem, można, ale nie zawsze warto i największe ryzyko związane z kłamstwem w tym obszarze ponosi sam kandydat.
Oczywiście najlepiej odpowiadać zgodnie z prawdą. Bywa jednak, że prawda jest trudna do „przetrawienia” i wiązać się może:
- z mówieniem źle o byłym pracodawcy (mobbing, wykorzystywanie pracowników, płacenie „pod stołem”, etc.) ;
- zdradzeniem skrywanej tajemnicy związanej z naszymi występkami (kradzież w pracy, pijaństwo, zniszczenie mienia firmowego, defraudacja, porzucenie miejsca pracy, etc.).
Doradzam gruntowne przygotowanie się do tego typu pytań: sporządzenie listy argumentów za i przeciw; opracowaniem dyplomatycznej wersji wydarzeń (i nie chodzi tu wcale o to, by coś koloryzować a raczej, aby umiejętnie dobrać słowa, by wypowiedź była wyważona i nie godziła w niczyje dobra).
Wśród wielu kandydatów panuje przekonanie, że jakiekolwiek wypowiadanie się na temat poprzedniego pracodawcy i mówienie o tym, że np. zachowywał się w stosunku do pracowników nie fair (nie płacąc w terminie wynagrodzeń czy wypłacając tylko cześć miesięcznej pensji, etc.) będzie postrzegane jako szkalowanie. Nic bardziej mylnego, ważne, aby przekaz był jasny i dotyczył faktów nie zaś narzekań czy utyskiwania na ex szefa.
Źle: „Mój były szef to pieniacz i awanturnik a w dodatku kłamca obiecywał umowę na czas nieokreślony a wylądowałem na śmieciówce”
Dobrze: „Przyczyn odejścia było kilka: z jednej strony zasady zatrudnienia ustalone w czasie, kiedy decydowałem się na podjecie pracy w firmie x zostały zmienione w trakcie współpracy a wprowadzone zmiany nie były dla mnie korzystne. Z drugiej strony zaś panujący w miejscu pracy mobbing nie dość, że wpływał znacząco na moją wydajność i samopoczucie, to naruszał poważnie moje dobra osobiste. ”
Uwaga: świadomy kandydat wie, że na świadectwie pracy uwzględnia się m.in. informację dotyczącą trybu rozwiązania umowy o pracę: wypowiedzenie przez pracownika, wypowiedzenie przez pracodawcę, porozumienie stron, zwolnienie dyscyplinarne, etc. Nie należy kłamać na ten temat, gdyż prawda wyjdzie na jaw na etapie kompletowania dokumentacji kadrowej do naszych akt osobowych.
Kłamstwa dotyczące oczekiwań finansowych kandydata do pracy
Zdarza się, że kandydaci (powodowani palącą potrzebą zdobycia pracy) zapytani o swoje oczekiwania finansowe, zaniżają kwoty do takich, które wcale ich nie będą satysfakcjonowały. Wszystko, byle tylko przejść do kolejnego etapu rekrutacji, by tylko dostać umowę o pracę. Niestety nie jest to dobra strategia, która w perspektywie czasu przyczynić się może do powstania frustracji u takiego pracownika. Niezadowolenie z osiąganych dochodów zaś prowadzić może do stopniowego zmniejszania się jego wydajności w pracy i ostatecznie do podjęcia kroków w kierunku znalezienia nowego, lepiej płatnego zatrudnienia.
W ciągu swojej kariery zawodowej spotkałam się z czterema głównymi powodami, dla których kandydaci decydują się na kłamstwo związane z ich oczekiwaniami finansowymi:
- lęk przed odrzuceniem kandydatury z powodu oczekiwań finansowych (zaniżanie swoich oczekiwań);
- chęć przejścia do kolejnego etapu rekrutacji - głównie chodzi o rozmowy prowadzone przez zewnętrzne firmy rekrutacyjne, które rekomendują kandydatów swoim klientom (bywa, że kandydaci uważają deklaracje złożone rekruterom zewnętrznym za mało wiążące i liczą na to, że – mówiąc kolokwialnie - „ugrają coś” na indywidualnym spotkaniu z pracodawcą)
- chęć podwyższenia swojej wartości jako specjalisty poprzez zawyżenie oczekiwań finansowych (zazwyczaj w takiej sytuacji kandydat, podając fikcyjną kwotę swoich dotychczasowych zarobków, dodatkowo trochę przechwala się swoimi umiejętnościami i liczy na to, że osoba prowadząca z nim wywiad rekrutacyjny ulegnie manipulacji i zacznie myśleć o nim w innych kategoriach; np. „skoro inni tyle mu płacą, to musi oznaczać, że jest naprawdę dobry”)
- zawyżanie kwoty w celu „dobicia targu” (wywodzi się z technik negocjacyjnych; należy jednak pamiętać o ryzyku: pracodawca nie zawsze podejmie tę grę i wówczas na własne życzenie możemy stracić szansę na zdobycie pracy, na której nam zależy).
Pamiętajmy: umiar jest najlepszym rozwiązaniem w każdej sytuacji.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.