W oczekiwaniu na interwencję banków centralnych
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Na mocy nowych ustaleń Grecja ma złożyć depozyt w wysokości 500 mln EUR, który może przepaść, gdyby nie spłaciła „bailoutu”. Wprawdzie zastrzeżenia rządu Finlandii były już uwzględnione podczas lipcowego szczytu, jednak temat ten wczoraj powrócił. Dlaczego? Bo o podobnych gwarancjach, jakie wywalczyła Finlandia, myślą cztery inne kraje – Holandia, Austria, a także Słowacja i Słowenia. Polityczny kryzys europejskiej solidarności ma szansę na ujawnienie pod tą przykrywką.
REKLAMA
REKLAMA
Wczorajszy, nieoczekiwany spadek indeksu Philly FED do -30,7 pkt., czyli najniższego poziomu od marca 2009 r., doprowadził do nasilenia się obaw, związanych z nawrotem gospodarczej recesji w USA. Zwłaszcza, że tego samego dnia swoje globalne prognozy obniżył bank Morgan Stanley, a szwedzki nadzór bankowy przestrzegł przed ryzykiem nawrotu kryzysu w europejskim sektorze bankowym. Jednocześnie na rynku spekulowano o zwiększonej aktywności Europejskiego Banku Centralnego, który w ostatnich dniach udzielił więcej niż zazwyczaj pożyczek komercyjnym bankom. Sytuację inwestorów pogarszał też fakt, iż FED może mieć utrudnione zadanie z ewentualnym wprowadzeniem programu QE3.
Późnym wieczorem pojawiły się spekulacje, iż piątek może przynieść jakieś nadzwyczajne działania ze strony banków centralnych, co nieco uspokoiło nastroje. Pytanie, czy znów nie skończy się to na telekonferencji przedstawicieli państw G-7 – w każdym razie żadne tego typu informacje nie zostały potwierdzone. Niemniej, pozwoliło to dzisiaj rano na nieznaczną stabilizację – inwestorów w Japonii nieco zmroziła informacja o kolejnym trzęsieniu ziemi (6,8 st. Richtera) w regionie Fukushimy, ale nie ma informacji o zniszczeniach czy też ryzyku poważnego tsunami. W przypadku jena nadal widoczna jest bierność MOF/BOJ, który skupia się tylko na zapewnieniach, iż uważnie monitoruje sytuację i jest gotów do działania, jeżeli będzie taka potrzeba. Kiedy? Może Japończycy czekają na skoordynowaną akcję, gdyż na początku sierpnia boleśnie przekonali się, że gra w pojedynkę się nie opłaca. Jeżeli tak, to prawdopodobnie tego typu działanie będzie mieć miejsce już za kilka dni, jeżeli sytuacja na rynkach finansowych nie przestanie pogarszać się i konieczna stanie się międzynarodowa, skoordynowana akcja.
Przeczytaj również: Co mogłoby uchronić USA przed bankructwem?
Dzisiaj rynki nie poznają żadnych istotnych danych – w kalendarzu mamy jedynie inflację z Kanady i dane o bazowej CPI w Polsce – w obecnej sytuacji, kiedy rynki przestały „grać’ na podwyżki stóp procentowych, nie będą one mieć większego znaczenia. Kluczowe okażą się ewentualne spekulacje, dotyczące skoordynowanych działań banków centralnych, możliwych scenariuszy postępowania FED czy wreszcie ewentualnych, kolejnych posunięć Banku Szwajcarii. (W środę agencja Reuters cytowała opinię ekonomisty, Societe Generale, którego zdaniem dobrym czasem na ogłoszenie pomysłu wprowadzenia ewentualnego powiązania franka z euro nie jest środek tygodnia, a właśnie weekend).
EUR/PLN:
Wczorajsze mocne wybicie się w górę ponad strefę 4,16-4,18, która teraz stała się wsparciem, mogło być nieco zaskakujące. Zwłaszcza, że jeszcze po południu rynek przetestował okolice ostatnich szczytów powyżej 4,22. Dzisiaj możemy znów wrócić w rejon wspomnianych, wczorajszych szczytów. Czekamy na ewentualne wypowiedzi ministra finansów czy też zwiększoną aktywność banku BGK i jego ewentualną wymianę waluty na rynku.
Polecamy serwis: Inwestycje
USD/PLN:
Szybka zwyżka doprowadziła wczoraj do złamania okolic 2,90-2,92, które teraz stały się wsparciem. Opór to strefa 2,94-2,96, której górna granica najpewniej będzie dzisiaj naruszona. Wiele zależy od rozdania na EUR/USD, który może próbować dzisiaj odbicia. Tym samym szanse na test 2,98-3,00 są mniejsze.
EUR/USD:
Po złamaniu 1,4350 rynek ruszył w dół i teraz celujemy w okolice 1,4200-1,4250, wymieniane we wczorajszym raporcie popołudniowym. Biorąc pod uwagę ryzyko skoordynowanych interwencji (fizycznych lub werbalnych), które mogłyby mieć miejsce dzisiaj wieczorem lub w weekend, wydaje się, że ryzyko spadku do 1,41 w ciągu najbliższych kilkunastu godzin nie jest aż tak duże. Sygnałem, że sytuacja zaczyna się poprawiać, byłoby wyjście ponad 1,4350.
GBP/USD:
Funt na fali wzrostu globalnego ryzyka zaczął słabnąć, chociaż i tak trzyma się mocno w relacji do innych walut (nie tylko do dolara). Dzisiaj rano kurs „kabla” oscylował wokół 1,6450. Strefa 1,6420-1,6450 stanowi ważne wsparcie, które jednak dzisiaj może zostać naruszone. Nie wykluczone, że rynek spadnie do 1,6330-1,6350, zanim spróbuje odbicia w górę.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.