Czy opłaca się refinansować kredyt?
REKLAMA
REKLAMA
Osoba, która zaciągnęła kredyt w marcu 2009 roku w złotych, dostała wówczas marżę w wysokości 3 pkt. proc. Dziś marża przeważnie wynosi o połowę mniej, a w niektórych ofertach – 1,2 pp. Kredytujący się we franku mieli marże, sięgające 5 pp. Obecnie są w stanie uzyskać ok. 3 pp. i mniej. Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku euro – marże z około 4 pp. spadły do 2,0-2,5 pp. Różnice są więc ogromne.
REKLAMA
Kredyt złotowy o 200 zł tańszy
REKLAMA
W przypadku średniego kredytu w wysokości 206 tys. zł, osoba spłacająca zadłużenie w złotych na starych zasadach, wydaje co miesiąc 1395 zł. Po spadku marży dzięki refinansowaniu kredytu, czyli spłacie dotychczasowego zadłużenia i uruchomieniu nowego w innym banku, płaciłaby 1225 zł, o niemal 200 zł mniej. Nawet jeśli do całej operacji dołożymy koszt 1,5 proc. prowizji za przedwczesną spłatę, powiększając w ten sposób kwotę nowego kredytu, nadal pozostanie nam oszczędność blisko 180 zł.
Refinansowanie może także pomóc obniżyć ratę kredytu frankowego, nawet po uwzględnieniu kosztu 6 proc. spreadu, który trzeba ponieść w takiej sytuacji. Miesięczne obciążenie spadnie z 1115 zł do 953 zł, czyli o 162 zł.
Refinansowanie kredytów w euro to zysk rzędu 100 zł
W przypadku kredytu w euro refinansowanie też wypada zupełnie nieźle, choć trzeba przyznać, że kredyty w euro dwa lata temu dopiero raczkowały. Ich udział w nowej sprzedaży wynosił w tym czasie ok. 4 proc. W ciągu dwóch lat kurs euro spadł o 15 proc. Chociażby z tego powodu obsługującym kredyty w unijnej walucie jest obecnie dużo lżej niż kiedyś. Po zrefinansowaniu zyskaliby dodatkowo około 100 zł na racie. Szczegółowe wyliczenia znajdują się w tabeli poniżej.
Przeczytaj również: Ile kosztuje przewalutowanie kredytu?
Refinansowanie kredytu Rodzina na Swoim
Spłacający kredyty, zaciągnięte w ramach programu „Rodzina na Swoim”, mogą odwiesić na kołek marzenie o refinansowaniu kredytu. Przez pierwszych osiem lat, kiedy państwo spłaca połowę odsetek za klienta, nie można opuścić banku. Przeniesienie kredytu do konkurencji jest możliwe dopiero po zakończeniu korzystania z dopłat.
Polecamy serwis: Budżet domowy
Negocjacje to dobry początek
Co zrobić, jeśli wysokość marży w umowie znacząco odstaje od średniej, jaką można otrzymać obecnie na rynku? W pierwszej kolejności należy rozpocząć negocjacje w swoim banku lub napisać pismo z sugestią obniżenia ceny kredytu. Bank oczywiście nie musi przystać na naszą propozycję. Jednak spróbować warto. Jeśli ten sposób zawiedzie, należy rozejrzeć się za konkurencyjną ofertą i kredytem z innego banku, aby spłacić dotychczasowy. Gdy już zdobędziemy możliwość otrzymania kredytu refinansowego, warto jeszcze raz poinformować swój dotychczasowy bank, że planujemy odejście „na poważnie”. Może w obliczu konkretnych argumentów instytucja da namówić się na obniżkę. Powodzenie negocjacji w dużym stopniu zależy od kosztów wcześniejszej spłaty kredytu, jakie obowiązują w banku. Jeśli jest to spora suma, można przypuszczać, że bank zadowoli się tą prowizją i nie będzie elastyczny podczas rozmów. Jeśli jednak wcześniejsza spłata jest bezpłatna, można spodziewać się, że bank prędzej wykaże gotowość renegocjowania warunków umowy. Dlatego tak ważne jest, aby podczas zaciągania kredytu zwracać uwagę na różne elementy oferty. Nigdy nie wiadomo, kiedy staną się one istotne.
Od 1,5 do 2 proc. prowizji za wcześniejszą spłatę
A jak wygląda kwestia prowizji za wcześniejszą spłatę? W większości banków przez pierwsze trzy lata trzeba zapłacić od 1,5 do 2 proc. prowizji. Tak jest np. w Raiffeisenie i BNP Paribas Fortis, gdzie w grę wchodzi 1,5-proc. prowizja. W Pekao, Citi Handlowym, DNB Nord, Allianzie, HSBC Polska, Lukasie, Nordei czy Millennium przez pierwsze trzy lata bank pobierze 2 proc. spłacanej przed czasem kwoty. W Kredyt Banku, Aliorze, BOŚ, BPS, BGŻ czy Getinie szlaban na przedterminową spłatę trwa 5 lat. W Polbanku EFG i PKO BP klient musi się liczyć z tym, że bez względu na długość spłaty kredytu, zawsze będzie musiał zapłacić 1,5 proc. prowizji. Z kolei w mBanku, MultiBanku, ING Banku Śląskim i BZ WBK oddanie kredytu przed terminem nie kosztuje nic. Banki od czasu do czasu zmieniają te warunki, więc zapisy w umowach sprzed lat mogą wyglądać inaczej.
Mała popularność refinansowania
REKLAMA
Jeśli bank nie zamierza iść na ustępstwa, a chcemy zaoszczędzić na racie, należy zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Poszukać nowego kredytu i przejść od początku cały proces. Na dodatek wydać trochę grosza na koszty początkowe – zaświadczenie z banku o zadłużeniu, wpis do księgi wieczystej, wycenę nieruchomości czy ubezpieczenie pomostowe na okres do wpisu banku do księgi wieczystej. - I to jest powód, dla którego wiele osób daje sobie spokój z refinansowaniem kredytu – mówi bez ogródek dyrektor, odpowiedzialny za kredyty hipoteczne w jedynym z największych polskich banków. – Sama myśl o ponownym przejściu przez wszystkie, związane z zaciągnięciem kredytu formalności, odbiera ochotę na jakiekolwiek działania – dodaje. Niewielką popularność refinansowania potwierdzają również inne banki. Trzeba jednak przyznać, że nikt nie promuje zamiany kredytów, a klienci często zapominają o takiej możliwości. Tymczasem osób, które w umowach kredytowych mają wpisane marże, na które dzisiaj nikt nawet by nie spojrzał, jest całkiem sporo. W pierwszej połowie 2009 roku, na którą przypadł szczyt marż, banki sprzedały ponad 83 tys. kredytów. Dla porównania w całym roku 2010 banki udzieliły 230,4 tys. kredytów.
Dodatkową motywacją do refinansowania drogich kredytów powinny być perspektywy podwyżek stóp procentowych. Wzrosty szykują się zarówno w Polsce, jak i w Szwajcarii czy strefie euro. Refinansując kredyt, można uchronić się przed powiększeniem raty.
Halina Kochalska, Open Finance
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA