Dlaczego polski rynek reaguje na wiadomości z Egiptu?
REKLAMA
REKLAMA
Wydarzenia z ostatnich czterech dni stycznia
REKLAMA
REKLAMA
W piątek wieczorem, 28 stycznia, amerykański indeks S&P 500 osiągnął najwyższy poziom w obecnej hossie – 1 302,67 pkt. – aby następnie stracić ponad 2%, zaś kurs zamknięcia wyniósł 1276,34 pkt. W poniedziałek, około godziny 18.00, zyskiwał on 0,46%. Podobnie zachowywały się inne indeksy na całym świecie; w USA najbardziej spadł NASDAQ, który obsunął się o 2,5%. 31 stycznia o godz. 18.00 rósł on o 0,18%.
Niewiele lepiej szło rynkom w Azji. Japoński indeks NIKKEI 225 spadł w piątek o 1,13%, zaś poniedziałkowa sesja zakończyła się stratą o 1,18%. Na warszawskim parkiecie w ciągu piątkowej i poniedziałkowej sesji także dominował kolor czerwony. W piątek spadki WIG20 sięgnęły 0,7%, a w pierwszym dniu tygodnia tracił on ponad 1%, aby zamknąć się neutralnie pod wpływem lepszych danych z USA. Bilans dwóch ostatnich dni dla WIGu, indeksu całego rynku, wyniósł -0,7% oraz -0,45%. Czy spadki światowych indeksów mogły wynikać z wewnętrznych napięć gospodarki, która pod względem wielkości PKB zajmuje 44 miejsce na świecie?
Uzasadnione obawy inwestorów
Egipt nie wyróżnia się niczym szczególnym. In plus można mu zapisać rozwinięty sektor turystyki i… pierwsze miejsce na świecie w eksporcie daktyli. O wiele ważniejsze jest jego położenie geopolityczne.
Kraj ten graniczy od wschodu z Izraelem oraz Strefą Gazy, a od Jordanii i Arabii Saudyjskiej oddziela go wąski pas Morza Czerwonego. Po zachodniej stronie sąsiaduje z Libią i Algierią. Eskalacja konfliktu w Egipcie, a dodatkowo niepokoje w Tunezji, mogłyby zatem zaognić sytuację na całym Bliskim Wschodzie. Obecne protesty społeczne przeciwko 30-letnim rządom prezydenta Mubaraka są tłumione przy użyciu wojska, a w kraju wprowadzona została godzina policyjna. Najgorszy scenariusz zakłada wybuch wojny domowej. Gdyby dodatkowo w konflikt włączyły się kraje Bliskiego Wschodu, mogłoby to przyciągnąć uwagę światowych mocarstw. Poprzez dalszą destabilizację miałyby one prostszą drogę do poszerzenia swoich wpływów w tym obszarze.
Dowiedz się także: Na których rynkach finansowych nastąpi najbardziej dynamiczny rozwój w roku 2011?
Warto zapytać, dlaczego ten region jest ważny? Otóż wszystkie wymienione kraje łączy jedno – duża część ich dochodów pochodzi z wydobycia i sprzedaży za granicę ropy naftowej. Wszystkie są członkami OPEC.
Organizacja krajów eksportujących ropę naftową (Organization of the Petroleum Exporting Countries) zrzesza wszystkich, liczących się na rynku eksporterów tego surowca. Powstała w roku 1960, zaś obecnie, poprzez decyzje o wielkości wydobycia ma duży wpływ na cenę. Ceny ropy jako surowca energetycznego determinują koszty funkcjonowania przedsiębiorstw. W skrajnym przypadku mogą zaszkodzić całej gospodarce, wywołując stagflację – wysoką inflację i zerowy wzrost gospodarczy. Z pewnością nie służyłoby to naszym portfelom. Dlaczego tak się dzieje?
Wszystkim zależy na ropie!
Polecamy serwis: Kursy walut
Funkcjonowanie wszystkich przedsiębiorstw zależy od cen energii, której potrzebuje każdy. W przypadku nagłego spadku podaży ropy – surowca energetycznego – silnie wzrośnie jej cena. Spowoduje to zwiększenie kosztów firm, które będą zmuszone płacić astronomiczne rachunki za zużycie energii. Wyższe koszty zmuszą przedsiębiorstwa do podwyższenia cen produktów i usług. Wzrosną więc ceny chleba, mleka, wędlin, telewizorów, etc. Wywoła to masowy napływ żądań pracowników, aby podwyższono im płace. Ekonomiści nazywają to efektem drugiej rundy. W rezultacie nakręcona zostanie spirala inflacyjna, która przy zerowym wzroście gospodarczym wywoła stagflację. Wysoka inflacja, w jednocześnie zerowy wzrost gospodarczy, to trudne do zwalczenia problemy, które są przedmiotem obaw inwestorów.
Powiązanie Egiptu i Polski
REKLAMA
Skoro wiadomo już, że sytuacja w Kairze może doprowadzić do eskalacji konfliktu na cały region Bliskiego Wschodu, warto zastanowić się, jak ewentualnie wpłynie to na Polskę. Po pierwsze, wzrost cen ropy dotknie klientów i przedsiębiorstw na całym świecie, a więc także nas samych. Po drugie kraje Bliskiego Wschodu należą do tej samej kategorii inwestycyjnej, co my. Państwa te są klasyfikowane jako rynki wschodzące, a więc gospodarki rozwijające się. Międzynarodowe instytucje finansowe, które inwestują globalnie, traktują wszystkie gospodarki rozwijające się jako jeden portfel inwestycyjny, składający się z akcji spółek zlokalizowanych w różnych państwach. Dlatego wzrost ryzyka w jednym państwie przekłada się na niższą wartość całego portfela, a zarządzający takimi funduszami decydują się wyprzedać część swoich aktywów. W rezultacie dochodzi do spadków cen na giełdach.
Podsumowując, wpływ wydarzeń w Egipcie na polską giełdę jest dwojaki. Z jednej strony występuje ryzyko nagłego zmniejszenia się dostaw ropy, czyli znacznego wzrostu cen energii. Wywołana zostanie reakcja łańcuchowa: najpierw nastąpi silny wzrost inflacji, a to w konsekwencji może doprowadzić do stagflacji, czyli braku wzrostu gospodarczego i rosnących cen w gospodarce. Z drugiej strony, w opinii globalnych inwestorów Egipt i Polska zaliczają się do tej samej kategorii rynków wschodzących, tak więc wzrost ryzyka w regionie Bliskiego Wschodu przełoży się na słabsze notowania Polski.
Bartosz Boniecki Główny Ekonomista Alchemii Inwestowania
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.