Średnie spółki odporne na spadki
REKLAMA
REKLAMA
Tak drastycznego rozziewu między zachowaniem się dwóch rynków nie notowaliśmy od dawna. Był moment, że WIG20 spadał o 2 proc., a mWIG40 zyskiwał 2 proc. Wydaje się, jakbyśmy patrzyli na dwa różne światy. Bo też i nieco się różnią. W przypadku jednej czwartej firm z WIG20 nie można obliczyć wskaźnika cena do zysku z powodu …braku zysku. Spośród czterdziestu firm z mWIG40 nie da się tego zrobić jedynie dla trzech.
REKLAMA
GPW
REKLAMA
WIG20 rozpoczął dzisiejszą sesję niemal dokładnie na tym poziomie, na jakim zakończył wczorajszą. Mimo niechęci inwestorów do zagrożonego strajkiem KGHM, indeks szybko poszedł w górę, głównie dzięki Telekomunikacji Polskiej. Jednak powyżej 1 proc. nie był w stanie podskoczyć. Sztuka ta udała się wskaźnikowi średnich spółek, który daje popis siły i bije kolejne rekordy niemal nieprzerwanie od połowy lipca. Zaczął dzień od wzrostu o 1,3 proc. i tę zdobycz szybko powiększył. Choć brzmi to banalnie, nie sposób jednak nie zauważyć, że na papierach wybranych dużych spółek toczy się gra dużym kapitałem. Wczoraj obroty akcjami KGHM wyniosły 560 mln zł i były najwyższe od 7 stycznia tego roku (przypomnijmy, że wówczas kurs papierów miedzianej gwiazdy wynosił 33 zł, czyli nieco więcej niż jedną trzecią dzisiejszej ceny). Od dwóch dni mocno rośnie kurs i obroty papierami Telekomunikacji Polskiej, które wcześniej były bardzo zdecydowanie przeceniane. Wczoraj obroty wyniosły 178 mln zł, dziś już po godzinie handlu sięgały 160 mln zł.
Ogłoszenie decyzji o sprzedaży 10 proc. pakietu akcji KGHM przez Skarb Państwa przesądziło o losach sesji. Spadki przybrały na sile, a najmocniej dotknęły tych firm, w których państwo ma pakiety akcji. Przewodził im oczywiście KGHM tracący prawie 6 proc. PKO, spadało o 4 proc., Lotos podobnie. PGNiG i PKN traciły po 3 proc. Ostatecznie WIG20 stracił 2,6 proc., WIG zniżkował o 1,49 proc., a sWIG80 o 0,18 proc. Indeks średnich firm zyskał 1,2 proc. Obroty wyniosły 1,97 mld zł z czego aż 860 mln zł przypadło na Telekomunikację Polską i KGHM.
Giełdy zagraniczne
Na Wall Street radość z dobrych danych dotyczących rynku pracy odeszła w niepamięć i walka popytu z podażą znów toczy się przy niewielkiej przewadze niedźwiedzi. S&P500 wciąż utrzymuje się nad poziomem 1000 punktów, ale dystans jest znikomy. Wczorajszy spadek o 0,33 proc. nie robi większego wrażenia, ale atmosfery z pewnością nie poprawia. Po dwudziestu sesjach zwyżek czekanie na korektę staje się jak najbardziej zasadne.
REKLAMA
W Azji na razie o korekcie nie myślą. Dziś przeważały tam niewielkie wzrosty. Giełdy w Szanghaju i Bombaju bardzo powściągliwie odreagowywały niedawne zniżki. Dla Nikkei wzrost o 0,6 proc. jest tylko przedłużeniem dwudniowej stabilizacji.
Główne europejskie pakiety zaczęły dzień nieznacznie powyżej poziomu zera, w porównaniu do wczorajszego zamknięcia. W pierwszych godzinach handlu skala wzrostów nieco się powiększyła, ale do 1 proc. było wskaźnikom bardzo daleko. Wciąż przedłuża się wyczekiwanie na poważniejsze impulsy. Te powinny nadejść pod koniec tygodnia. Spośród giełd naszego regionu, niedawni liderzy wzrostów, czyli Sofia i Bukareszt, zaliczały spadkową korektę o niezbyt dużej skali.
Waluty
Na światowym rynku walutowym dość spokojnie. Za euro trzeba dziś było płacić 1,41 dolara, czyli tyle samo co dzień wcześniej. Póki nie ma większych zmian na giełdach papierów wartościowych, nie ma co spodziewać się zbyt dużych ruchów euro i dolara. Także w przypadku naszej waluty zmiany były dziś niewielkie. Za euro płacono 4,12 zł, za dolara 2,91 zł, a za franka 2,68 zł. Różnice w porównaniu do poniedziałku pojawiały się dopiero na trzecim miejscu po przecinku. Po południu jednak złoty zaczął tracić bardziej zdecydowanie na wartości. Dolar podrożał do 2,95 zł, euro do 4,17 a frank do 2,72 zł.
Podsumowanie
Gdy obawy przed pogłębieniem się korekty nieco się zmniejszyły, szybko okazało się, jak bardzo rynek jest na nią podatny. Za oceanem wzrosty trwają nieprzerwanie od ponad miesiąca. Także i tam jej wystąpienie wydaje się więc być jedynie kwestią czasu. A przy wiernym kopiowaniu przez nasz rynek, czasem nawet ze zwielokrotnioną siłą, ruchów na Wall Street, musimy się liczyć z tym, że wówczas spadki nas nie ominą.
REKLAMA
REKLAMA