Byki na amerykańskim wspomaganiu
REKLAMA
REKLAMA
GPW
REKLAMA
REKLAMA
Sesja w Warszawie zaczęła się optymistycznie, a potem było już tylko lepiej. Na otwarciu notowań główne indeksy zyskiwały po około 1 proc. Po pół godzinie handlu WIG20 rósł już o 1,8 proc., przekraczając poziom 1900 punktów. WIG pozostawał nieco w tyle, zyskując 1,6 proc. W tych zwyżkach największy udział miały ponownie akcje KGHM, rosnące o ponad 3 proc. i Lotosu, które zyskiwały ponad 4,5 proc. Walory PKN Orlen rosły o 1,7 proc. Pomagały w tym zwyżkujące notowania miedzi i ropy naftowej. Cena baryłki dochodziła dziś rano do 62 dolarów po 2 proc. zwyżce. Kontrakty terminowe na miedź rosły o 1,8 proc. Papiery banków, po wczorajszej bardzo dynamicznej zwyżce, dziś także rosły, ale już w mniejszej skali, od 1,5 do 2 proc.
Jeszcze przed południem ta sielanka się skończyła. Indeks największych spółek wrócił poniżej poziomu 1900 punktów i zredukował skalę wzrostów do 0,5-0,6 proc. Nadal mocno trzymały się papiery KGHM i Lotosu, ale PKN Orlen tracił ponad 1,5 proc., podobnie jak PKO. Inwestorzy najwyraźniej stwierdzili, że ceny akcji banków zaszły za daleko. Także walory BRE zeszły pod kreskę, słabły notowania Pekao. Prawie 1 proc. traciły papiery Telekomunikacji Polskiej. Wszystko to działo się przy bardzo wysokich obrotach, które już przed godziną 14.00 przekraczały 1,1 mld zł. To świadczy, że wydarzenia rozgrywane są przy udziale dużego kapitału i o żadnych wakacyjnych wymówkach nie ma mowy.
Osłabienie okazało się jednak tylko chwilowe. Następująca po nim zwyżka była naprawdę imponująca. KGHM kończył wzrostem o 5 proc., papiery Lotosu zwyżkowały o ponad 8 proc., niemal tyle samo zyskały akcje TVN. WIG20 zakończył dzień wzrostem o 2,43 proc., 12 punktów ponad poziomem 1900 pkt. WIG zyskał 2,1 proc. Wskaźnik koniunktury na rynku średnich spółek zyskał 1,57 proc., a sWIG80 wzrósł o 1,73 proc. Obroty na rynku akcji wyniosły 1,85 mld zł i były najwyższe od początku korekty z połowy czerwca.
Giełdy zagraniczne
REKLAMA
Amerykańskim inwestorom sam Goldman Sachs nie wystarczył do optymizmu podobnego, jaki obserwowaliśmy na giełdach europejskich. Mogli się zastanowić także nad innymi informacjami. I choć nie były one szczególnie przełomowe, sprawiły, że to zastanawianie szło dość opornie. Zamiast się cieszyć, już na początku wczorajszej sesji indeksy zanotowały spadek. Potem rosły i znów spadały, schemat dość dobrze znany z kilkudziesięciu ostatnich sesji. Efekt tych wahań był dość mizerny. S&P500 zwiększył swoją wartość o 0,53 proc., a Dow Jones zwyżkował o zaledwie 0,33 proc.
Na giełdach azjatyckich nadal panował optymizm. Wszędzie notowano wzrosty, ale ich skala nie była już tak duża, jak ostatnio. Jedynie indeks giełdy koreańskiej zwyżkował o 2,55 proc. Pozostałe zyskiwały od 0,5 do 1 proc. Najsłabiej zachowywał się Nikkei, który kończył sesję w okolicach zera. Nieco ponad 1 proc. zwyżkę zaliczył wskaźnik w Szanghaju. Japońskiej giełdzie udało się odrobić poniedziałkowy spory spadek, ale nie ma ona siły, by bardziej dynamicznie pójść w górę. Nie skorzystała z ogólnoświatowej poprawy nastrojów, co świadczy o jej słabości. Za to chiński Shanghai B-Share wciąż zadziwia swą siłą. Dziś wzrósł o 1 proc. Zaledwie kilkanaście punktów brakuje mu do szczytu z sierpnia ubiegłego roku i wszystko wskazuje na to, że niedługo do niego dotrze.
Główne parkiety europejskie zaczęły dzień od niewielkich wzrostów o 0,5-0,7 proc. Już w pierwszej godzinie handlu skala zwyżek powiększyła się do około 1 proc. Giełdy naszego regionu nie wyróżniały się na tym tle. BUX po ogłoszeniu zaskakująco dobrych danych o produkcji przemysłowej na Węgrzech rósł o 1,2 proc. Najsilniejszy był nasz WIG20, ale tylko do południa. Skala zwyżek zmniejszyła się również w tym czasie na pozostałych parkietach naszego regionu. To wyraźnie wskazuje na „operację” międzynarodowego kapitału, a jednocześnie na jej spekulacyjny charakter.
Końcówka sesji znów przebiegała pod dyktando byków. Indeksy giełd we Frankfurcie i Paryżu tuż przed godziną 16.00 zyskiwały po około 1,9-2 proc., londyński FTSE rósł o 1,7 proc. Parkiety naszego regionu przestały błyszczeć i notowały nieco mniejsze wzrosty. Wyjątkiem był moskiewski RTS, zyskujący 2,4 proc. Liderem wzrostów był wskaźnik giełdy w Helsinkach. Zwiększał swoją wartość o ponad 3 proc. Na amerykańskim dopalaczu wskaźniki na głównych giełdach Europy kończyły dzień zwyżkami o około 2,5 proc.
Waluty
Po wczorajszym popołudniowym osłabieniu, dziś rano wspólna waluta przystąpiła do dynamicznego ataku. Jeszcze we wtorek wieczorem za euro płacono blisko 1,3 dolara, dziś już przed godziną 10.00 wyceniano je na 1,4 dolara. Ruch był bardzo dynamiczny.
Złoty już drugi dzień z rzędu demonstruje swoją siłę. Już wczorajsze ruchy robiły wrażenie. Wieczorem dolara wyceniano już tylko na 3,09 zł, dziś rano przez moment nawet na 3,03 zł, a po korekcie na 3,05 zł. Licząc od poniedziałku dolar potaniał aż o 13 groszy, a kurs dolara zbliża się do poziomu najniższego od początku roku.
Podobną, choć nieco mniej dynamiczną tendencję od dwóch dni obserwujemy w przypadku euro. Od początku tygodnia wspólna waluta staniała z prawie 4,4 zł do 4,26 zł, ale po dojściu do tego ostatniego poziomu dziś rano, spotkała się z mocną kontrą i tuż po godzinie 10.00 za euro płacono 4,29 zł. Franka można było kupić dziś nawet za 2,8 zł, najtaniej od początku kwietnia. Ale poranny wyskok został szybko skorygowany i „szwajcar” zdrożał do 2,82 zł.
Podobnie zachowywały się waluty innych państw naszego regionu, co w połączeniu ze zdecydowaną poprawą nastrojów na giełdach wskazuje na zwiększoną aktywność zagranicznego kapitału. Mimo prób osłabienia naszej waluty około południa, nadal utrzymywała ona swą moc. I tak już zostało do końca dnia. Tuż przed godziną 16.00 dolar był notowany nieco poniżej 3,04 zł, euro poniżej 4,28 zł, a frank nieco ponad 2,8 zł.
Podsumowanie
W trakcie dzisiejszych notowań indeks największych spółek znalazł się przez moment 10 punktów ponad poziomem 1900 pkt. Jeszcze kilka dni temu większości obserwatorów rynku wydawało się to zupełnie nieprawdopodobne. Potwierdziła się więc jeszcze raz teza, że rynki potrafią rosnąć na fali kiepskich nastrojów. W ciągu dnia wydawało się, że przesadny optymizm został nieco poskromiony. Sytuacja na giełdach jest bardzo chwiejna i nawet duże kapitały mogą być angażowane tylko krótkoterminowo, w horyzoncie kilku sesji. Trzeba o tym pamiętać. Dzisiejsze spore wahania cen akcji i wartości indeksów odbywały się przy dużych obrotach. Ale, jak widać, chęć posiadania akcji za wszelką, czyli dużo wyższą cenę, była spora. Ale i próby realizacji kilku, a w wielu przypadkach kilkunastoprocentowych zysków w ciągu dwóch-trzech dni, były wyraźnie widoczne po zmniejszeniu skali wzrostów w ciągu dnia. Końcówka sesji była znów zdecydowanie bycza, dzięki wspomaganiu zza oceanu.
REKLAMA
REKLAMA