Atak na szczyty wciąż możliwy
REKLAMA
REKLAMA
Powszechne oczekiwanie spadków paradoksalnie sprzyja ruchowi w górę. Warszawska giełda znów należała dziś do liderów wzrostów, ustępując jedynie parkietom w Moskwie i Istambule.
REKLAMA
GPW
Indeksy w Warszawie zaczęły dzień na plusie. WIG20 zyskiwał 1 proc., a WIG rósł o 0,8 proc. Nieco w tyle zostały wskaźniki małych i średnich firm. Po krótkich wahaniach, inwestorzy przystąpili do zakupów i indeksy dość ostro poszły w górę, notując ponad 2 proc. wzrosty. Najbardziej przyczyniały się do tego papiery banków, szczególnie PKO i Pekao oraz PKN Orlen. Na minusie do południa były jedynie walory PGNiG, który zanotował sporą stratę w I kwartale. Wynik lepszy od oczekiwań, choć dużo gorszy, niż w ubiegłym roku pomagał nie tylko akcjom Pekao, ale i całemu sektorowi finansowemu. Subindeks WIG Banki zyskał dziś ponad 3 proc. Negatywny wpływ na indeksy spadających dziś papierów KGHM częściowo rekompensowała zwyżka walorów Lotosu, o ponad 5 proc. Po dłuższej przerwie rosły też akcje Telekomunikacji Polskiej. Liderami wzrostów wśród największych firm były dziś papiery Polimexu (wzrost o pond 9 proc.) i TVN (zwyżka o ponad 7 proc.). WIG20 zyskał dziś 2,23 proc., a WIG wzrósł o prawie 2,4 proc. Indeks szerokiego rynku znów wzbił się na poziom ponad 30 tys. punktów. Wskaźniki małych i średnich firm również odzyskały wigor, rosnąc o ponad 2 proc. Obroty na rynku akcji wyniosły ponad 1,6 mld zł i były wyższe niż w trakcie ostatnich kilku dni.
Giełdy zagraniczne
REKLAMA
Poniedziałkowe spadki indeksów w Stanach Zjednoczonych zaniepokoiły inwestorów w innych częściach świata. A przecież ani ich skala, ani znaczenie dla obrazu rynku nie były istotne. Jak widać jednak świat nadal zapatrzony jest w amerykańską giełdę i stamtąd wypatruje sygnałów do działania.
W Azji przeważały spadki, ale na kilku giełdach panowały bycze nastroje. Liderem zniżek był parkiet na Tajwanie, tracący ponad 3 proc. Nikkei zniżkował o 1,6 proc. Spore, sięgające ponad 2 proc. wzrosty zanotowały dziś giełdy w Szanghaju i Bombaju. W Europie dzień zaczął się od kontynuacji wczorajszych spadków. DAX tracił na otwarciu 0,6 proc., CAC spadał o 1,1 proc., a FTSE o 0,5 proc. Sytuacja jednak dość szybko zaczęła się poprawiać i wzrosty dominowały już niemal na całym kontynencie. Wyjątkiem były giełdy w Bukareszcie i Sofii. Około południa znów nastąpiła zmiana nastrojów. Opinie analityków mówiące, że wzrosty na giełdach zaszły już zbyt daleko, w porównaniu do poprawy sytuacji w gospodarce i w odniesieniu do prognoz wyników firm, powodowały spadki cen akcji. Oczekiwanie na korektę wzrostów staje się coraz bardziej powszechne, a to powoduje wzmożoną chęć pozbywania się papierów. Pod koniec dnia optymizm znów przeważył. W Londynie i Frankfurcie sesja zakończyła się na niewielkim plusie. Jedynie w Paryżu końcówka wypadła poniżej zera.
Waluty
Wspólna waluta nadal w natarciu, dolar słabnie. Za euro wczesnym popołudniem trzeba było płacić nieco ponad 1,36 dolara. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce może zostać pokonany poziom 1,37, testowany w połowie marca. Zależy to jednak od sytuacji na giełdach papierów wartościowych. Jeśli tam rozpocznie się korekta i indeksy zaczną tracić na wartości, dolar znów się umocni. Na razie tendencja panująca od połowy kwietnia wskazuje euro, jako zwycięzcę tej rozgrywki.
Na naszym rynku zmiany niezbyt wielkie, ale sytuacja jest dość dynamiczna. Dzień zaczęliśmy od osłabienia, potem złoty zyskiwał i znów słabł. Wahania sięgały jednak zaledwie 2-3 groszy. Około godziny 13.00 za dolara trzeba było płacić 3,22 zł, czyli tyle samo, co w poniedziałek. Euro wyceniano na 4,39 zł, czyli o 2 grosze drożej, niż dzień wcześniej, a rozpiętość w ciągu dnia sięgała 4 groszy. Frank podrożał od wczoraj o 1 grosz, do 2,91 zł.
Podsumowanie
Być może, że wbrew dość powszechnemu przekonaniu o nieuchronności głębszej korekty ostatnich wzrostów, czeka nas kolejny atak na broniące się dzielnie poziomy oporu. Byki, mimo trudności, nie dają za wygraną. Po kilku nieudanych próbach wyjścia w górę, powinniśmy być świadkami odwrotu. Ten jednak nie następuje i po niewielkim cofnięciu mamy znów próbę wybicia się wzwyż. Ta determinacja świadczy o sile rynku i może nas wkrótce doprowadzić do kolejnych sygnałów kupna.
REKLAMA
REKLAMA