Warszawska giełda na wstecznym biegu
REKLAMA
REKLAMA
GPW
REKLAMA
Po wczorajszej euforii dziś nie został nawet ślad. Główne indeksy zaczęły od niewielkiego spadku (około 0,5 proc.), wskaźnik średnich spółek zyskiwał 0,7 proc., a sWIG80 wystartował od zera. Choć WIG20 przez moment niemal dotknął poziomu 1900 punktów (zabrakło niespełna 7 punktów), w ciągu dnia skala spadku wyraźnie się zwiększała. Traciły wszystkie indeksy, bez wyjątku. Za spadki odpowiedzialne były głównie papiery banków, PKN Orlen i Telekomunikacji Polskiej. Papiery tej ostatniej są przedmiotem wyprzedaży od kilkunastu już dni, chwilami przy bardzo dużych obrotach. Sesja zakończyła się zniżką indeksu największych spółek o 0,9 proc., WIG spadł o 0,8 proc., mWIG40 o 0,7 proc., a sWIG80 o 1,14 proc. Obroty wyniosły 1,57 mld zł.
Giełdy zagraniczne
REKLAMA
Indeksy w Stanach Zjednoczonych wykonały wczoraj dość wyraźny ruch w górę. S&P500 po wzroście o 3,4 proc. pokonał poziom 900 punktów i znalazł się o mały krok od poprzedniego szczytu z 6 stycznia. Dystans wynosi zaledwie 27 punktów. Dow Jones ma do szczytu znacznie dalej, brakuje mu około 600 punktów. Gdyby S&P500 udało się przełamać i dłużej utrzymać nad wspomnianą barierą, mogłoby to stanowić silną zachętę dla byków.
Bardzo duże zwyżki zanotowały niemal wszystkie parkiety w Ameryce Południowej. Brazylijski indeks Bovespa wzrósł o 5,5 proc., a argentyński Merval aż o 6,1 proc. Za to giełdy azjatyckie nie przejawiały żadnego optymizmu. Zmiany tamtejszych wskaźników były niewielkie, a kilka z nich znalazło się na minusie. Z wczorajszego zachwytu nad perspektywami chińskiej gospodarki niewiele zostało.
Także w Europie nie było fajerwerków z wyjątkiem brytyjskiego FTSE, który zyskiwał wczesnym popołudniem 3,7 proc. CAC40 zaczął niemal od zera, DAX od niewielkiego minusa. „Footsie” był od początku dnia nastawiony na wzrost. Na starcie zyskiwał 0,7 proc., ale potem ostro poszedł w górę. „Koledzy” za nim nie podążyli i przez większą część sesji pełzali w okolicy zera. Giełdy naszego regionu notowały zwyżki po około 1,5 proc. Później jednak sytuacja nieco się zróżnicowała i węgierski BUX zakończył dzień spadkiem o 0,13 proc., a praski PX50 zwyżką o 3,5 proc. CAC40 finiszował przy wzroście o 0,4 proc., a DAX o 0,1 proc. FTSE zyskał prawie 4 proc.
Waluty
Wspólna waluta zaczęła dzień ostrym atakiem, przekraczając poziom 1,34 dolara za euro. Szybko przyszło jednak schłodzenie, ale dolara nie było stać na zbyt wiele. Poniżej 1,33 dolara za euro nie udało się zejść. Złoty też trochę powojował z dolarem, ale wcale nie szło to łatwo. Początek był bardzo dobry. Dolara można było kupić już za 3,24 zł, najtaniej od połowy kwietnia. Kontra „zielonego” nie była zbyt mocna (zaledwie 3 grosze) i po niej około godziny 14.00 nastąpił powrót do 3,24 zł. Scenariusz z innymi walutami był podobny. Euro wczesnym popołudniem kosztowało 4,34 zł, a frank 2,87 zł. Od ostatniego szczytu z 27 kwietnia „szwajcar” staniał o 16 groszy, czyli o nieco ponad 5 proc. Rzadziej ostatnio wspominany brytyjski funt został w tym czasie przeceniony o 20 groszy i kosztował dziś 4,9 zł. Do końca dnia kursy niemal nie uległy zmianie.
Podsumowanie
Dzisiejszy spadek indeksów nie czyni specjalnej krzywdy i zbytnio nie psuje obrazu rynku. Choć już pojawiają się głosy, że atak na istotne poziomy oporu głównych wskaźników się nie powiedzie, niczego przesądzać w tej chwili nie można. Po trzech kolejnych sesjach solidnych wzrostów odpoczynek, a nawet cofnięcie się, nie jest niczym nadzwyczajnym. Nie widać powodów, by w najbliższej przyszłości groziło nam odwrócenie korzystnej tendencji.
REKLAMA
REKLAMA