Inwestorzy potrzebują impulsu do działania
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Poniedziałkowa sesja na naszej giełdzie przebiegała nie po myśli byków. Można powiedzieć, że nie było w tym ich winy. To Frankfurt dyktował warunki gry, a my nie mieliśmy wyjścia. O tym jak niechętnie ten narzucony scenariusz przyjmujemy, świadczyły bardzo niskie obroty. Z odsieczą przyszła Wall Street, poprawiając nieco nastroje. Ale wczoraj było już zbyt późno na odrobienie strat.
REKLAMA
Wall Street zakończyła dzień całkiem pokaźną zwyżką, jak na ostatnie czasy, może to nam więc pomóc, przynajmniej na początku dzisiejszej sesji. S&P500 wzrósł o prawie 0,6 proc., znów nieznacznie pokonując 1290 punktów, Dow Jones poszedł w górę o 0,9 proc., zbliżając się do psychologicznego poziomu 12 tysięcy punktów. Amerykańskie byki, choć poruszają się ospale, wydają się mieć jeszcze zapas siły, który pozwala im na popychanie indeksów wzwyż. I pewnie będzie to im się udawało, dopóki nie napotkają na zdecydowany impuls, który zmieni sytuację na rynku. Na razie niczego takiego na horyzoncie nie widać.
Przeczytaj również: Dlaczego główny indeks WIG odnotował spadki, a na światowych rynkach akcji nastąpiły wzrosty?
Opublikowane w poniedziałek, zbliżone do oczekiwań, informacje o produkcji przemysłowej i aktywności gospodarczej w usługach i przemyśle strefy euro zostały zignorowane, wyniki amerykańskich spółek okazują się na ogół zgodne z prognozami i choć przyjmowane są chłodno, to indeksy nieźle sobie radzą. Widać jednak, że rynek potrzebuje czegoś więcej.
Polecamy serwis: Lokaty
I prawdopodobnie dostanie dzisiaj. Na pewno przybędzie danych makroekonomicznych. Poznamy wartość indeksu cen domów, wskaźnik cen nieruchomości oraz indeks zaufania konsumentów. To zestaw, który jest w stanie ruszyć rynkiem.
Na giełdach azjatyckich po kilku dniach nie najlepszych nastrojów, dziś mieliśmy udane odreagowanie. Zmaltretowany ostatnio indeks giełdy w Dżakarcie zyskał 2 proc., a nie mniej poszkodowany filipiński PSE wzrósł o 1,5 proc. Ponad 1,1 proc. zyskał Nikkei po tym, jak japoński bank centralny podwyższył prognozę wzrostu gospodarki na rok kończący się w marcu z 2,1 do 3,3 proc. Co prawda jednocześnie obniżył prognozy na kolejne dwa lata, w których dynamika PKB ma sięgać zaledwie 1,6 i 2 proc., ale tym inwestorzy postanowili nie martwić się na razie. Swoją własną ścieżką poszła giełda w Szanghaju, gdzie indeksy zniżkowały po 0,7-0,8 proc.
Źródło: Roman Przasnyski, Open Finance
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.