Giełdy i waluty - podsumowanie dnia 18.08.2010r.
REKLAMA
REKLAMA
Giełdowym inwestorom wciąż brak zdecydowania
REKLAMA
Handel na giełdowych parkietach toczy się dość leniwie, poza jednorazowymi wyskokami, takimi jak wtorkowy wzrost indeksów na Wall Street. Dziś w pierwszych minutach sesji za oceanem został on nieco skorygowany. To popsuło ostatecznie nastroje na pozostałych rynkach. Nadal trudno przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja w najbliższym czasie.
Polska GPW
Początek handlu na warszawskiej giełdzie przebiegał pod znakiem braku zdecydowania inwestorów, w którą stronę podążyć. Na otwarciu WIG20 i WIG zyskiwały po niecałe 0,2 proc., by po kilku minutach o tyle samo pójść w dół w porównaniu do wtorkowego zamknięcia. W najgorszym momencie indeks największych spółek tracił 0,7 proc. W ciągu dnia sytuacja zaczęła się jednak stopniowo poprawiać. Początkowo najbardziej indeksowi ciążyły spadające po 1,5 proc. kursy akcji Pekao i PKN Orlen. Nienajlepiej radziły sobie też pozostałe tuzy naszego parkietu. Walory KGHM, PKO, PZU i Telekomunikacji Polskiej zniżkowały po około 0,5 proc. Późniejszą poprawę zawdzięczaliśmy zmianie nastawienia inwestorów wobec trzech ostatnich spółek. Papiery PKO zyskiwały po południu nawet ponad 1,5 proc. Rozpoczęcie sesji za oceanem na niewielkim minusie spowodowało ponowne pogorszenie się nastrojów naszych inwestorów. Wiarygodność tych ruchów ograniczały jednak bardzo niskie obroty. Wyniosły dziś zaledwie miliard złotych. Indeks największych spółek stracił ostatecznie 0,54 proc. a WIG poszedł w dół o 0,24 proc. Znacznie lepiej poradziły sobie wskaźniki małych i średnich firm. mWIG40 zyskał 0,28 proc. a sWIG80 wzrósł o 0,16 proc.
Zobacz także: Rynek finansowy
Giełdy zagraniczne
W trakcie wtorkowej sesji bykom wreszcie udało się przerwać trwającą na Wall Street od kilku dni spadkową serię. Można nawet powiedzieć, że zrobiły to w niezłym stylu, bowiem na tle dotychczasowej mizerii i niewielkich zmian, wzrost S&P500 o 1,2 proc. może robić wrażenie. Mógłby robić większe, gdyby nie osłabienie, jakie można było zaobserwować w końcowej fazie sesji. Indeks w najlepszym momencie zyskiwał bowiem aż 1,9 proc., przebijając na moment poziom 1100 punktów. Przebicie to było jednak bardzo niewielki i krótkotrwałe. Ostatecznie handel zakończył się 8 punktów niżej. Wielkich zmian po wczorajszej sesji w obrazie rynku trudno jednak się doszukać. Na razie można mówić jedynie o odreagowaniu wcześniejszych spadków. Tym bardziej, że fundamentalne powody do zwyżki nie były zbyt mocne. Dobre nastroje w Stanach Zjednoczonych przeniosły się na parkiety azjatyckie w umiarkowanym zakresie. Tradycyjnie, chińska giełda podążała własną ścieżką. Indeksy zniżkowały tam po 0,2 proc. Niewielkie spadki zanotowano też w Hong Kongu i na Tajwanie. Amerykańskiemu optymizmowi uległ za to mocniej Nikkei, który po serii spadków zwiększył dziś swoją wartość o prawie 0,9 proc. Główne giełdy europejskie zaczęły dzień niewielkich spadków. W Paryżu i Frankfurcie indeksy traciły na otwarciu po 0,5 proc. a w Londynie zniżka sięgała 0,2 proc. Do południa zmiany wartości wskaźników były raczej kosmetyczne, czemu sprzyjał brak impulsów w postaci danych makroekonomicznych. Na parkietach naszego regionu także przeważały spadki. W Budapeszcie, Moskwie i Pradze indeksy traciły przed południem po około 0,6 proc. Z tego schematu wyłamała się jedynie giełda w Sofii, gdzie wskaźnik rósł o 0,8 proc. Niemal w samo południe indeksowi giełdy we Frankfurcie udało się wyjść na niewielki plus, do końca dnia miał jednak kłopoty z utrzymaniem się nad kreską. Losy sesji przypieczętował spadkowy początek handlu na Wall Street. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 tracił 0,7 proc., DAX zniżkował o 0,6 proc. a FTSE o 0,3 proc.
Waluty
REKLAMA
Po dwudniowym odrabianiu strat przez wspólną walutę, dziś przed południem na światowym rynku można było obserwować bardziej urozmaicone ruchy. Ranek przyniósł spadek kursu euro w okolice 1,28 dolara. Około południa nastąpiło dynamiczne odbicie do 1,29 dolara, czyli do najwyższego poziomu wyznaczonego we wtorek. Po następującej później chwilowej korekcie, euro powróciło do aprecjacji.
Notowania naszej waluty podążały śladem tego, co działo się na świecie. Po porannym osłabieniu się jej do 3,08 dolara, „zielony” dość gwałtownie staniał w południe o prawie 3 grosze. Nieco mniejsze zmiany miały miejsce wobec wspólnej waluty. Kurs euro zaczął w okolicach 3,93 zł i w ciągu kilku godzin wzrósł do 3,95 zł. W o wiele większym zakresie poruszał się kurs franka. Początkowo wzrósł do nieco ponad 2,96 zł. W południe złoty odrobił te straty w całości i „szwajcara” można było kupić po 2,94 zł. Po publikacji nieco gorszych niż się spodziewano danych o dynamice produkcji przemysłowej, nasza waluta zdecydowanie się umocniła. To zapewne efekt wyższego niż oczekiwano wzrostu cen produkcji sprzedanej aż o 3,9 proc., wskazującego na możliwość pojawienia się większej presji inflacyjnej. Złoty zyskał wobec głównych walut po około 1-2 grosze.
Polecamy: Kursy walut
Podsumowanie
Utrzymujące się na naszym parkiecie od kilku dni bardzo niskie obroty powodują, że ruchy indeksów mogą mieć charakter przypadkowy, a z pewnością zmniejszają wiarygodność obserwowanych tendencji. W połowie tygodnia bilans jest nieznacznie korzystny dla posiadaczy akcji, ale na razie można mówić jedynie o niewielkim odreagowaniu poprzednich spadków. Obecna zwyżka postępuje w ślamazarnym tempie, a obserwowana chwilami niezależność sytuacji na naszym rynku od tego, co dzieje się na głównych światowych giełdach nie wygląda zbyt wiarygodnie. Każdy poważniejszy impuls zewnętrzny spowoduje, że pójdziemy tam, skąd wiatr zawieje, czego dowód mieliśmy w trakcie końcówki dzisiejszych notowań.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.