Czy testy antywirusów są wiarygodne?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Oczywiście pierwszoplanową rolę gra tu reklama producenta, liczą się również opinie znajomych i użytkowników Internetu o danym produkcie, jednak profesjonalnie wyglądające testy zamieszczane na renomowanych portalach i w dobrze sprzedających się magazynach komputerowych nierzadko stanowią w tej kwestii wyrocznię. Niewielu ludzi ma czas i możliwości, aby wykonać podobne testy we własnym zakresie, zawierzamy więc grupie wyspecjalizowanych testerów, których opinie traktujemy z tym większym zaufaniem, im mniejszą wiedzą sami dysponujemy w danej dziedzinie.
REKLAMA
Wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby testy były zawsze wykonywane zgodnie z pewnymi regułami i standardami, dostosowanymi do zmieniających się potrzeb użytkowników i rozwijających się technologii. Niestety większość testerów stwarza swoje własne kryteria, biorąc pod uwagę zróżnicowane aspekty i stosując niejednolite metody. Na dodatek często owe aspekty nie są dość jasno sprecyzowane, a metody zdarzają się być niedoskonałe bądź nieadekwatne.
Polecamy: Jakie są plusy i minusy VOiP?
Najczęściej testowaną funkcją antywirusów, jest tzw. „skanowanie na żądanie”, czyli statyczne skanowanie plików na podstawie sygnatur zagrożeń. Jest to metoda prosta, szybka, niewymagająca rozległej wiedzy i wielkiego wysiłku ze strony testera, a jednocześnie pozwalająca tworzyć przejrzyste nieskomplikowane rankingi, na podstawie których nawet najmniej zorientowany użytkownik potrafi wyciągnąć jednoznaczne wnioski.
Tutaj wszystko jest czarne lub białe - nie ma miejsca na żadne niuanse, niepewności i światłocienie. Program, który wykrył 100% wirusów jest dobry, program, który wykrył "zaledwie" 90% jest zły – koniec, kropka.
REKLAMA
Jeśli jednak zastanowić się głębiej nad przydatnością takich testów, okazuje się, że w dzisiejszych czasach jest ona zbliżona zeru. Miały one sens powiedzmy 10 lat temu, kiedy zagrożeń było stosunkowo niewiele, a rekordy w bazach nie przekraczały liczby kilku czy kilkunastu tysięcy. Wtedy większość szkodliwych programów mogła zostać wykryta dzięki sygnaturom, a nowe zagrożenia natomiast pojawiały się na tyle rzadko, że ryzyko infekcji komputera czymś wcześniej nieznanym było znikome. Wyzwania, jakie stały przed producentami programów antywirusowych były niewygórowane, ochrona komputera polegała głównie na regularnym skanowaniu plików, a leczenie systemu - pomijając przypadki bardziej skomplikowanych wirusów infekujących – często sprowadzało się po prostu do usunięcia szkodliwych obiektów.
Dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Wraz z rozwojem technologii i upowszechnieniem się Internetu pojawiły się nowe możliwości, a pisanie szkodliwego oprogramowania stało się równoznaczne z zarabianiem dużych pieniędzy.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.