Wakacje 2022 - krótsze pobyty i z własnym wyżywieniem. Jak oszczędzić na wakacjach?
REKLAMA
REKLAMA
Wakacje 2022 - ceny noclegów
W stosunku do ubiegłego roku średnia cena za osobę za noc wzrosła o około 8% z 88 do 95 zł. W poszczególnych regionach oraz w zależności od typu wybranego obiektu, szczególnie w najpopularniejszych miejscowościach, te różnice kształtować się mogą nieco inaczej – wynika z analizy danych dotyczących rezerwacji Polaków dokonanych w platformie Noclegi.pl od stycznia do lipca 2022 roku w porównaniu do tego samego okresu roku poprzedniego.
REKLAMA
Jak oszczędzić na wakacjach? Krótsze pobyty
REKLAMA
„Na półmetku wakacji trudno jeszcze o ostateczne wnioski i podsumowania, bo widzimy, że okno rezerwacyjne bardzo się skraca i decyzje wyjazdowe podejmowane są na ostatnią chwilę. Widzimy, że to, co najbardziej charakteryzuje ten sezon, to skrócenie wyjazdów – średnio o jeden dzień i właśnie odkładanie rezerwacji na ostatni moment” – podkreśla Natalia Jaworska, ekspert Noclegi.pl.
W 2021 roku średni czas rezerwacji krajowych wakacji wynosił 4-5 dni, w 2022 roku są to średnio 3-4 dni. Polacy skracają wyjazdy z powodu wzrostu nie tyle samych cen usług noclegowych, ale usług towarzyszących, czy ze względu na ceny paliw.
Gdzie najdrożej?
Najwięcej rezerwacji – tak jak w zeszłym roku – jest w Zakopanem, Gdańsku, Krakowie, Kołobrzegu i w Warszawie. W topowej piątce ceny kształtują się średnio od 91 złotych za osobę za noc w Zakopanem, do aż 120 złotych za osobę za noc w Gdańsku. Za wyjazd do Gdańska na 3 noce dla 3 osobowej trzeba zapłacić średnio 1162 złotych.
Własne wyżywienie
Skrócenie wyjazdu, omijanie głównych kierunków turystycznych i wybór tańszych miejsc zakwaterowania to nie jedyny sposób na budżetowe wakacje. Polacy zaczęli oszczędzać na wyżywieniu.
„Mamy wiele zapytań o to, jak daleko od obiektu znajdują się sieciowe sklepy spożywcze i dyskonty, goście wypytują też bardziej szczegółowo niż dotąd o stan wyposażenia kuchni w domkach czy apartamentach – relacjonuje ekspert Noclegi.pl. – Własny grill, kuchenka i lodówka turystyczna to częsty ekwipunek turystów, wybierających się na przykład nad jeziora” – dodaje.
Ceny noclegów w sierpniu 2022 r.
Ci, którzy jeszcze nie zdecydowali co zrobić z wolnym w sierpniu, wciąż mają szansę znaleźć noclegi w cenie poniżej 80 złotych za noc za osobę. Na przykład w Wiśle średnia cena to 77 złotych, co za wyjazd dla rodziny czteroosobowej na 3 noce oznacza wydatek 957 złotych. Jeszcze taniej jest w Bukowinie Tatrzańskiej czy Białym Dunajcu. Tym, którym marzy się wypoczynek nad wodą eksperci polecają wyjazd na Mazury, chociaż nie do Mikołajek – tzw. Mazurska Wenecja wiąże się bowiem z kosztami porównywalnymi do Gdańska czy Sopotu.
Taniej: samodzielnie niż z biurem podróży, pociągiem lub autobusem niż samochodem
Eksperci radzą, aby ci, którzy wybierają wypoczynek w kraju postarali się zorganizować wyjazd samodzielnie, a nie przez biuro podróży i żeby uważnie porównywali ceny w platformach rezerwacyjnych, porównywarkach cenowych i na stronach obiektów. Ze względu na koszty paliwa warto rozważyć jazdę pociągiem lub autokarem. Dobrze też jest roztropnie się spakować, zabrać wszystko, co może okazać się potrzebne, żeby nie przepłacać na miejscu w wakacyjnych cenach.
Źródło informacji: Noclegi.pl
Wakacje 2022 r. na Mazurach: mniej turystów niż przed rokiem, zrobili się oszczędni
REKLAMA
Po słabym początku sezonu coraz więcej turystów spędza urlop na Mazurach, ale nie widać ich jeszcze tylu, co przed rokiem. "Liczą się z pieniędzmi, nie chodzą do restauracji, a zamiast wynająć kajak, wolą wykąpać się w rzece" - uważa jeden z przedsiębiorców turystycznych.
Część osób związanych z lokalnymi usługami turystycznymi ocenia, że tego lata na Mazury przyjechało nieporównanie mniej turystów niż w poprzednich sezonach. Ich zdaniem, dotyka to całej branży, ale najgorzej jest z gastronomią, bo koszty i ceny wzrosły, a turyści zaczęli oszczędzać.
"Przyjeżdżają z grillami z Biedronki, z prowiantem, do restauracji nie chodzą. Zamiast wynająć kajaki, wolą się wykąpać w rzece albo pójść na spacer do lasu. A jednocześnie - mimo tego, że jest kryzys - oczekują wygody, pod namiotem nikt nie chce nocować" - opowiadał PAP przedsiębiorca turystyczny z okolic Piecek.
Jeszcze w połowie lipca, w wielu wypoczynkowych miejscowościach nie było widać tłumów letników, nie było też problemów ze znalezieniem noclegu, miejsca na parkingu czy w kawiarni.
"Pracuję tutaj od ponad 30 lat, ale tak złego sezonu jeszcze nie było. Myślę, że ludzie nie przyjeżdżają, bo po prostu ich nie stać. Narzekają, że wszystko jest drogie" - powiedziała PAP Jadwiga Krzywińska-Kobus z Parku Dzikich Zwierząt Kadzidłowo, który jest prywatnym ogrodem zoologicznym na terenie Puszczy Piskiej.
Opinii o "pustkach na Mazurach" nie potwierdzają jednak statystyki. Jednym z takich mierników jest liczba żeglarzy i motorowodniaków pływających po Wielkich Jeziorach Mazurskich. Można ją oszacować m.in. na podstawie jachtów przechodzących przez śluzy.
"Nie zauważamy mniejszego ruchu na naszych obiektach hydrotechnicznych. Wręcz przeciwnie, przez śluzy Guzianka I i Karwik od początku sezonu żeglugowego prześluzowanych zostało więcej jednostek pływających niż w analogicznym okresie przed rokiem. Być może wpływ na to ma zwolnienie wszystkich użytkowników śródlądowych dróg wodnych z opłat za śluzowanie" - poinformowała rzeczniczka RZGW Wody Polskie w Białymstoku Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz.
Zwiedzających liczy u siebie na bieżąco nadleśnictwo Srokowo, zarządzające popularnym wśród turystów terenem dawnej kwatery Hitlera w Gierłoży. "Obserwujemy, że w Wilczym Szańcu ruch turystyczny zmniejszył się o około 10 proc. w stosunku do zeszłego roku" - przekazał PAP nadleśniczy Zenon Piotrowicz.
W jego ocenie, w przypadku krajowych turystów widoczne są zmiany wakacyjnych zachowań. "U nas ceny biletów wstępu nie wzrosły, ale wyższe koszty zakwaterowania czy wyżywienia powodują, że turystów jest mniej. Na Mazury przyjeżdżają najwyżej na tydzień, a nie na dwa tygodnie jak wcześniej i próbują na czymś oszczędzać" - wyjaśnił.
W tym roku w Gierłoży jest o wiele mniej zagranicznych wycieczek autokarowych, które zwykle stanowiły jedną trzecią gości. "Wiadomo, że turysta z Francji czy Niemiec, który szuka oferty wypoczynku i patrzy na mapę, ze względu na wojnę na Ukrainie i niespokojny czas, wybierze np. Majorkę, a nie miejsce 20 km od granicy z Rosją " - przyznał Piotrowicz.
Mimo, że chętnych na spływy rzeką Krutynią nie ma tylu, co w najlepszych latach, to i tak przy słonecznej pogodzie, miejscami - jak co roku - zdarza się "ruch jak na Marszałkowskiej".
"Ja na turystów nie narzekam, jestem zadowolony, choć z rekordowym sezonem nie ma co nawet porównywać. Na ten weekend mamy pełne obłożenie miejsc noclegowych" - powiedział PAP Artur Damszel ze Stanicy Wodnej PTTK w Sorkwitach.
Jak dodał, na kajakach ruch jest trochę mniejszy. Turyści przyjeżdżają na krócej, częściej przebywają w ośrodku, a zamiast długich spływów wybierają pojedynczy odcinek, np. z Sorkwit do Bieniek.
O rosnącej z każdym tygodniem liczbie osób odwiedzających Mazury mogą świadczyć dane z Centrum Promocji i Informacji Turystycznej w Giżycku, które regularnie sprawdza tzw. obłożenie bazy noclegowej, czyli zajęte miejsca w hotelach, ośrodkach i pensjonatach. W pierwszy weekend lipca w powiecie giżyckim wynosiło ono zaledwie 53 proc., w kolejny - 73 proc., a w ostatni - już ponad 91 proc.
"Na Mazurach większe natężenie ruchu turystycznego zawsze następowało w okolicach drugiego weekendu lipca. Nasze analizy przyrostów obłożenia pokazują, że na pewno coś drgnęło. Jeśli trend się potwierdzi, to ten weekend będzie najtrudniejszym z dotychczasowych do znalezienia wolnego miejsca. Zakładam, że dobijemy wtedy do przynajmniej 95 proc. obłożenia" - powiedział PAP dyr. giżyckiego centrum Robert Kempa.
Jego zdaniem, można przewidywać, że obecny sezon na Mazurach finalnie nie będzie rekordowy, ale też nie będzie to "sezon ruiny i zapaści".
"Jeżeli, ktoś wyjdzie z tego sezonu naprawdę poturbowany, to gastronomia. Obłożenie stolików jest zdecydowanie niższe, a od restauratorów dostajemy sygnały o takich prognozach wzrostu rachunków za gaz, że dziwię się, jak taki lokal jeszcze funkcjonuje" - stwierdził Kempa.(PAP)
autor: Marcin Boguszewski
mbo/ ok/
REKLAMA
REKLAMA