Coraz więcej firm chce przechodzić na zieloną energię
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Zgodnie z zapowiedziami rządu Polska już w maju ma zrezygnować z zakupów rosyjskiego węgla, a do końca roku przestanie importować ropę i gaz z Rosji. Zmieniona „Polityka energetyczna Polski do 2040” więcej uwagi poświęca niezależności energetycznej kraju, zakłada szukanie nowych kierunków dostaw surowców i przyspieszenie rozwoju OZE. Wojna w Ukrainie, która wywindowała ceny energii i paliw, skłania także firmy do szukania bezpieczeństwa energetycznego i inwestowania w zielone źródła. Na tym trendzie chce skorzystać spółka Luneos, która planuje budowę farm wiatrowych i fotowoltaicznych oraz chce się stać dostawcą zielonej energii dla biznesu.
REKLAMA
– Znaczna część energii w Polsce i Europie pochodzi z Rosji. Importujemy rosyjski gaz, ropę naftową i węgiel, ale będziemy musieli uniezależnić się od dostaw paliw kopalnych z Rosji – mówi agencji Newseria Biznes Zbigniew Prokopowicz, prezes zarządu i współzałożyciel Luneos.
Ile gazu pochodzi z Rosji?
Według danych podawanych przez Forum Energii z Rosji pochodzi obecnie ok. 55 proc. sprowadzanego do Polski gazu, 66 proc. importowanej ropy naftowej i ok. 75 proc. węgla. Analitycy oszacowali, że w ciągu ostatnich 20 lat na zakup rosyjskich surowców energetycznych Polska wydała ponad 900 mld zł. Te pieniądze bezpośrednio finansują reżim Władimira Putina, bo sprzedaż surowców energetycznych stanowi aż 1/3 dochodów do rosyjskiego budżetu.
Plan odejścia od rosyjskich węglowodorów
Dlatego rząd przedstawił w środę (30 marca) plan odejścia od rosyjskich węglowodorów, który jest najbardziej radykalny w Europie. Najszybciej, bo jeszcze w maju, Polska ma zrezygnować z zakupów rosyjskiego węgla, w kolejnych miesiącach przestanie kupować też ropę i gaz. Rada Ministrów przyjęła już niezbędne w tym celu założenia do aktualizacji „Polityki energetycznej Polski do 2040 roku”, które obejmują m.in. większą dywersyfikację dostaw surowców, poprawę efektywności energetycznej, rozwój magazynowania energii oraz inwestycje w OZE.
Podatek od rosyjskich surowców
REKLAMA
Premier zaapelował też do innych krajów UE o podjęcie podobnych kroków. Proponuje też wprowadzenie podatku od rosyjskich surowców, który utrudni Rosji wykorzystywanie ich jako narzędzia politycznego szantażu. Na forum UE już od kilku tygodni trwa dyskusja o konieczności rezygnacji z importu rosyjskich surowców i budowania bezpieczeństwa energetycznego na podstawie innych elementów.
– Alternatywą, którą można rozwinąć w krótkim czasie, są odnawialne źródła energii – w polskich warunkach zwłaszcza ze słońca i wiatru. Dlatego teraz transformacja energetyczna, która rozpoczęła się już w Polsce, jak i na całym świecie, będzie postępować jeszcze szybciej aniżeli do tej pory – mówi Zbigniew Prokopowicz.
Czynnikiem przyspieszającym tę transformację i rozwój sektora OZE jest nie tylko potrzeba uzależnienia od rosyjskich surowców. Koszt wytworzenia energii z wiatru i słońca jest dzisiaj po prostu znacznie niższy niż koszt wytwarzania jej z paliw kopalnych takich jak węgiel czy gaz.
– To się po prostu bardziej opłaca – mówi prezes zarządu Luneos. – Przy obecnym koszcie energii z paliw kopalnych ceny energii dla przedsiębiorstw i użytkowników końcowych są wręcz astronomiczne w porównaniu do alternatywy ze źródeł odnawialnych.
Analitycy wskazują, że napędzane przez wojnę w Ukrainie wysokie ceny surowców – gazu, ropy i węgla – na światowych rynkach będą też w nadchodzących miesiącach jednym z głównych czynników hamujących wzrost gospodarczy i napędzających inflację. To zaś przełoży się m.in. na spadek siły nabywczej polskich gospodarstw domowych, jak i mniejszą skłonność przedsiębiorstw do inwestycji.
– Ta inflacja utrzyma się z pewnością w dłuższym okresie, być może nawet przez kilka lat. Dlatego ten czynnik inflacyjny jest dziś kolejnym argumentem przemawiającym za tym, żeby przechodzić na źródła odnawialne, bo za promienie słońca i energię kinetyczną wiatru się nie płaci – mówi Zbigniew Prokopowicz.
Rozwój sektora OZE
Źródła odnawialne – zwłaszcza fotowoltaika i energetyka wiatrowa – w Polsce rozwijają się dynamicznie już od dobrych kilku lat. Szacuje się, że do 2030 roku moce zainstalowane w OZE wzrosną blisko dwukrotnie.
– Polskie firmy podejmują działania związane z transformacją energetyczną już od pewnego czasu – mówi Michał Kozłowski, wiceprezes i współzałożyciel Luneos. – Jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie bazą tych działań był z jednej strony ślad węglowy i czynniki środowiskowe, z drugiej – elementy kosztowe, czyli spadający koszt produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Teraz wojna za naszą wschodnią granicą jeszcze bardziej zwiększyła zainteresowanie firm tym obszarem. Doszedł też niezwykle istotny element bezpieczeństwa energetycznego, zarówno w skali kraju, jak i dostępności energii po rozsądnej cenie na poziomie firm.
Jak podkreśla, inwestycja we własną mikroinstalację albo zakup energii z OZE stały się w ostatnich latach popularnym sposobem obniżania kosztów przez przedsiębiorstwa, które uniezależniają się w ten sposób od wahań cen surowców i zyskują gwarancję ciągłości dostaw. Na fali zwiększonego zainteresowania ze strony przedsiębiorstw spółka Luneos zdecydowała się zainwestować ok. 3 mld zł w nabycie, rozwój, budowę i eksploatację własnego portfela aktywów OZE o mocy ok. 1 GW. W ramach tych planów przewiduje budowę farm fotowoltaicznych i wiatrowych. Firma, która do tej pory dostarczała biznesowi rozwiązania z zakresu transformacji energetycznej, planuje rozszerzyć działalność o wytwarzanie energii odnawialnej i dostarczanie jej do przedsiębiorstw, np. w modelu abonamentowym.
Zielona energia - pozyskiwanie
– Jest kilka sposobów pozyskiwania zielonej energii przez firmy. Do tej pory głównym i dominującym było zawarcie średnio- bądź długoterminowej umowy na dostawy energii z konkretnego źródła odnawialnego. Jednak w ostatnim czasie coraz popularniejszy staje się model budowy własnego źródła podłączonego bezpośrednio do zakładu, np. w formule as a service. W tym modelu firma płaci stały, miesięczny abonament związany właśnie z pozyskaniem źródła energii bez konieczności wykładania własnych środków na inwestycję – mówi Michał Kozłowski. – Pozbywamy się czynnika związanego z ryzykiem wzrostu cen paliw. W tym przypadku ten koszt jest z góry znany, wiemy, po jakiej cenie będziemy pozyskiwać energię.
Luneos zamierza zrealizować swoje plany inwestycyjne w ciągu najbliższych trzech–czterech lat. Spółka pozyskała już na ten cel większość kapitału dzięki współpracy ze szwajcarskim funduszem SUSI Partners, specjalizującym się w inwestycjach w infrastrukturę zrównoważonej energii. Rozpoczęcie budowy pierwszych projektów jest planowane na I połowę tego roku.
REKLAMA
REKLAMA