Klauzule niedozwolone w sklepach internetowych
REKLAMA
Klauzule niedozwolone w sklepach internetowych
Dla niektórych kancelarii prawnych i stowarzyszeń broniących konsumentów pozywanie e-sklepów stało się źródłem dużych zarobków. Wynajdują w wyszukiwarkach internetowych e-sklepy stosujące niedozwolone klauzule w umowach.
REKLAMA
- Cały mechanizm polega na tym, że np. ja jako Kowalski występuję przeciwko sklepowi internetowemu. Nie muszę nawet dokonać w nim żadnego zakupu. Wystarczy, że złożę zawiadomienie do UOKIK-u, że ten sklep stosuje w swoim regulaminie niedozwolone zapisy, które łamią moje prawa. Wynajmuję do tego adwokata, który mnie reprezentuje. Ten adwokat dostanie zwrot kosztów z tzw. zastępstwa procesowego i jednocześnie proponuje odstąpienie od pozwu, jeżeli pokryjemy koszty obsługi prawnej. Na tym ten cały biznes polega i na tym się opiera - tłumaczy ekspert.
Porozmawiaj o tym na naszym FORUM!
W rezultacie zdarza się w praktyce, że jeden e-sklep otrzymuje nawet kilkanaście pozwów od jednej lub kilku osób, które są reprezentowane przez tego samego adwokata.
- W naszej ocenie są to działania nieetyczne, gdzie wręcz całe rodziny reprezentowane przez tego samego adwokata pozywają jeden sklep internetowy składając pozwy o ten sam zapis. Proceder ten stał się na tyle uciążliwy, że nawet sam UOKiK, skierował propozycje zmian przepisów prawa w tym zakresie do Ministerstwa Sprawiedliwości w celu ukrócenia procederu. Pierwszym tego typu krokiem, który miał spowolnić trend masowego pozywania sklepów internetowych, było obniżenie stawki za zastępstwo procesowe prawie sześciokrotnie - reasumuje Rafał Stępniewski.
Najczęstszym przykładem łamania prawa przez e-sklepy jest przerzucanie kosztów wysyłki zareklamowanego towaru na klienta.
- Sklep powinien ponieść koszty wysyłki towaru w razie odstąpienia przez klienta od umowy - mówi Agencji Informacyjnej Rafał Stępniewski, prezes zarządu RzetelnyRegulamin.pl. - Ma obowiązek zwrócić klientowi zarówno kwotę jaką zapłacił za towar, jak i cenę przesyłki ze sklepu do klienta.
Zobacz: Status małego podatnika dla celów VAT
Dodaje, że to nie jedyna niedozwolona klauzula, jaką e-sklepy mają zamieszczają w swoich regulaminach.
- E-sprzedawcy bardzo często mylą podstawowe instytucje: niezgodność towaru z umową, rękojmię, reklamację i zwrot. Wszystkie te pojęcia są bardzo mocno wymieszane w regulaminach. Przepisowe wymagania dotyczące jednego z nich implementują do całkowicie innych - stwierdza ekspert.
Przykładem jest wymaganie od klientów paragonu lub faktury przy złożeniu reklamacji.
- Nie trzeba mieć faktury lub paragonu przy reklamowaniu towaru. Wystarczy np. wydrukowany e-mail od sprzedawcy, w którym znajduje się potwierdzenie dokonania zamówienia. Kolejnym nadużyciem ze strony e-sklepów jest wymaganie oryginalnego opakowania przy składaniu reklamacji - wyjaśnia Rafał Stępniewski.
Zobacz: Ograniczenie kosztów działalności - jak tego dokonać?
Podstawowe prawo klienta przy zakupach online to prawo odstąpienia od umowy bez podania powodu w określonym przepisami terminie.
- Przy zakupach dokonanych za pośrednictwem internetu konsument nie ma możliwości dotknięcia, czy zobaczenia towaru, stąd też wynika możliwość odstąpienia od umowy w ciągu 10 dni bez podawania żadnej przyczyny od dnia dostawy, plus 14 dni na odesłanie towaru -podkreśla prezes zarządu RzetelnyRegulamin.pl.
Klient powinien w tym czasie powiadomić dany e-sklep o chęci zwrotu, odesłać towar, a sprzedawca powinien zwrócić zapłaconą kwotę.
Zobacz: Ewidencjonowanie środków przekazywanych do ZUS
REKLAMA
REKLAMA