Czym jest crowdsourcing?
REKLAMA
REKLAMA
Termin crowdsourcing został użyty po raz pierwszy przez Jeffa Howe w artykule „The Rise of Crowdsourcing”. Jest on połączeniem dwóch angielskich słów: crowd - tłum oraz sourcing - czerpanie. Crowdsourcing możemy więc rozumieć jako czerpanie z wiedzy i potencjału tłumu.
REKLAMA
Zbiorowa mądrość i korzyści z jej użytkowania
Definicja zaproponowana przez Howa mówi, iż crowdsourcing polega na oddaniu pracy w ręce niezdefiniowanej, dużej grupy ludzi, zamiast opierania się na tradycyjnym sposobie działania tzn. na pracy wąskiej grupy profesjonalistów. Narzędzie to może być alternatywą dla tradycyjnych sposobów pozyskiwania rozwiązań. Firma ma możliwość zatrudnienia specjalistów do pracy nad danym projektem, może także zlecić wykonanie zadania innej firmie bądź skorzystać z innowacyjnego narzędzia, jakim jest cowdsourcing. W takim przypadku firma, która boryka się z problemami lub poszukuje jakichś rozwiązań, komunikuje to poprzez użycie odpowiednich platform internetowych. Kieruje swoje zapytanie do szerokiego grona odbiorców, którzy z kolei przedstawiają swoje idee, propozycje czy sugestie firmie. Najlepsze pomysły mogą być wyłonione przez samych uczestników, jak również przez firmę. Właściciele zwycięskich prac zostają nagrodzeni, a ich projekt staje się inspiracją do działania lub, co nierzadko ma miejsce, wdrażany jest w życie. Mamy więc do czynienia z sytuacją win - win, gdzie zarówno firma, jak i uczestnicy konkursu mogą zyskać. Po pierwsze - firma oszczędza budżet. Po drugie - nie ogranicza się do kilku pomysłów, ale uzyskuje ich olbrzymią ilość. Odwołując się i polegając na opiniach środowiska zewnętrznego, tworzy swój nowy wizerunek. Dla uczestników jest to olbrzymia szansa na zaprezentowanie swoich pomysłów czy sprawdzenie własnych sił. Uzyskują oni narzędzie do współuczestniczenia w procesie tworzenia. Crowdsourcing w swojej pierwotnej formie nie ogranicza, pozwala na prezentowanie poglądów przez wszystkich, którzy mają na to ochotę.
Powstaje jednak pytanie - na ile skuteczne jest korzystanie z owego narzędzia polegającego na „mądrości tłumu”?
Pomysły bywają różne
Crowdsourcing znalazł zastosowanie w wielu dziedzinach, ale szczególnie popularny jest w branży reklamowej oraz PR. O wzroście jego popularności świadczyć może fakt zastosowania jej także na płaszczyźnie politycznej.
REKLAMA
Jedną z wiodących firm korzystających z crowdsourcingu jest międzynarodowy koncern Dell. Internauci mają możliwość dzielenia się swoimi pomysłami na specjalnej platformie internetowej IdeaStorm. Propozycje są oceniane przez innych internautów, którzy mogą je wypromować lub zdegradować. Z kolei firma prawie każde swoje działanie konsultuje z użytkownikami platformy - od produktu, poprzez serwis, na biznesie kończąc. W rezultacie korzysta ona z setek tysięcy pomysłów internautów. Warto również wspomnieć, że stworzono także dwie inne platformy: EmployeeStorm i PartnerStorm - odpowiednio dla pracowników oraz partnerów biznesowych.
W skali światowej crowdsourcing stał się na tyle popularny, że w niektórych sytuacjach wypiera on tradycyjne rozwiązania. Przykładem może być międzynarodowa firma Unilever, która po 16 latach zakończyła współpracę z agencją reklamową na rzecz poszukiwania nowych rozwiązań, właśnie za pomocą crowdsourcingu.
Zobacz: Sztuka dobrej komunikacji w zespole
REKLAMA
W Polsce narzędzie to jest wciąż nowością. Możemy jednak pochwalić się paroma innymi interesującymi projektami. Do tych, które zasługują na szczególną uwagę, można zaliczyć kampanie dwóch banków: BZ WBK oraz Millenium Bank. Pierwszy projekt przy pomocy „Banku Pomysłów” oraz współpracy z czterema bloggerami, pozwalał klientom na współtworzenie marki poprzez wcielenie się w rolę komentatora, inicjatora lub innowatora. Natomiast drugi polegał na wyłonieniu najlepszej reklamy dotyczącej Millenium Banku, stworzonej i ocenianej przez klientów dzięki portalowi YouTube. W obu przypadkach banki zdecydowanie zyskały na nawiązaniu relacji z klientami, a ponadto znacznie zaoszczędziły na budżecie oraz zyskały cenną bazę pomysłów.
Crowdsourcing, jak każde narzędzie, nie jest jednak w stu procentach skuteczny. To, co ma do powiedzenia tłum, nie zawsze jest czymś wartościowym. Tę sytuację idealnie obrazuje przykład użycia crowdsourcingu na arenie rządowej. Biały dom na początku kandydatury Baracka Obamy zwrócił się z otwartym zapytaniem, jakie powinny być priorytety jego działań podczas kadencji. Ku zaskoczeniu władz, na pierwszym miejscu znalazło się zalegalizowanie marihuany.
Zobacz serwis: Zarządzanie
Nowy model
Wyciągając wnioski z opisanej powyżej sytuacji oraz wielu podobnych, zaczęto modyfikować pierwotne założenia crowdsourcingu. Wiara w mądrość tłumu powoli odchodzi do lamusa. Aktualnie na wartości zyskuje nowy model, polegający na większym sprecyzowaniu grupy docelowej, która byłaby bardziej dopasowana do danego programu. Powstaje coraz mniej kompleksowych platform internetowych. Pojawia się natomiast wiele nowych kampanii, adresowanych do wąskich grup osób posiadających odpowiednie kwalifikacje do brania udziału w konkursie. Kwalifikacje te nie muszą oczywiście opierać się jedynie na wykształceniu czy wykonywanym zawodzie. Wykorzystywany może być potencjał osób pasjonujących się danym tematem, posiadających doświadczenie czy wiedzę.
Podsumowując - jak głosi przysłowie „co dwie głowy, to nie jedna”, z tym, że lepiej kiedy są to „głowy nie od parady”, a nie „kapuściane”.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.