Mniejsze dotacje na e-biznes
REKLAMA
REKLAMA
Czy w marcu i sierpniu tego roku – miesiącach, w których najprawdopodobniej odbędą się kolejne nabory wniosków o pieniądze na e-biznes w ramach unijnego działania 8.1 – znowu zobaczymy kolejki, które długością mogłyby z powodzeniem konkurować z tymi w PRL-u?
REKLAMA
REKLAMA
Z pewnością niechętnie widziałby je Komitet Monitorujący Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka, który niedawno zatwierdził zmiany kryteriów oceny w przyznawaniu dotacji na e-biznes. Uczynił to w grudniu 2009 r., ale okazuje się, że nie powiedziano jeszcze w tej sprawie ostatniego słowa. Szykują się nowe poprawki, i to m.in. w zasadniczej kwestii, czyli pieniędzy, które można otrzymać.
Otóż w tej chwili przedsiębiorcy starający się o dotację na e-biznes mogą liczyć na kwotę stanowiącą 85% wydatków kwalifikowanych, które muszą wynosić nie mniej niż 200 tys. zł, ale nie więcej niż milion. Oznacza to, że na konto innowacyjnej firmy wraca dziś maksymalnie 850 tys. zł (ale jednocześnie nie więcej niż równowartość 200 tys. euro).
Zobacz: Koszty kredytu dla firm - porada
Całkiem możliwe jednak, że limit wydatków kwalifikowanych zostanie zmniejszony z miliona do 700 tys. złotych, do tego zwrot miałby wynosić już sporo mniej, bo nie 85%, a 70% kosztów kwalifikowanych. Krótko mówiąc, jeśli projekt rozporządzenia wejdzie w życie, innowacyjne firmy mogą liczyć na maksymalnie 490 tys. zł dotacji. W nieco lepszej sytuacji byłyby osoby, które nie ukończyły jeszcze 27 lat – według nowych zasad ich firma otrzymałaby 560 tys. zł (80% kosztów kwalifikowanych).
Skąd takie oszczędności? Z obawy, że zbyt szybko wyczerpie się pula środków przewidzianych na działanie 8.1. Poza tym autorzy projektowanych zmian uznali, że „dla rozwoju gospodarki szczególnie cenne jest podejmowanie działalności gospodarczej przez młodych przedsiębiorców, w tym zwłaszcza absolwentów szkół wyższych – najlepiej znających i najchętniej stosujących innowacyjne rozwiązania”.
Inne ważne planowane zmiany to m.in.:
REKLAMA
- konieczność złożenia oświadczenia przez firmę składającą wniosek, które potwierdzałoby brak jej powiązań z innymi podmiotami działającymi na rynku. Zdarzało się bowiem, że tworzono z tymi podmiotami spółki w celu ominięcia jednego z obostrzeń, a mianowicie wymogu, że firma starająca się o dotację nie może działać dłużej niż rok;
- brak możliwości składania wniosków przez spółki kapitałowe – autorzy projektu tłumaczą, że spółki kapitałowe nie mają niezbędnych danych, czyli NIP-u i REGON-u, a tym samym nie jest możliwa ich identyfikacja przez instytucję przyjmującą wnioski. To z kolei mogłoby prowadzić do nadużyć i braku możliwości skontrolowania, czy firma starająca się o dotację nie ma powiązań z innymi podmiotami działającymi na rynku;
- możliwość złożenia przez firmę tylko jednego wniosku i tylko do Regionalnej Instytucji Finansującej właściwej ze względu na miejsce zamieszkania. Przedsiębiorcy bowiem, chcąc zwiększyć swoje szanse na uzyskanie dotacji, składali wnioski do kilku RIF;
Więc jak będzie z tymi kolejkami, pojawią się czy nie? Wysokość maksymalnej dotacji, nawet jeśli zostanie obcięta, to ciągle niezły wabik, zatem należałoby obstawiać, że przed urzędami ustawią się sznureczki chętnych. Jest jednak szansa, że dzięki zmienionym zasadom nie będą aż tak długie, jak peerelowskie, ale takie zwykłe, już „rynkowe”.
Zobacz: Hipoteka dla firm może być tańsza
Agata Szymborska-Sutton
Tax Care
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.