Prywatny akademik - czy to dobra inwestycja
REKLAMA
REKLAMA
– Żeby prywatny akademik był ciekawym produktem inwestycyjnym dla inwestora, przede wszystkim musi zapewnić wystarczające przychody, zatem kluczowe jest zainteresowanie ze strony studentów. Akademik powinien być dobrze zlokalizowany – w niedużej odległości od kampusu akademickiego i dobrze skomunikowany z centrum miasta, bo studenci to nie tylko szkoła, lecz także rozrywka – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Mira Kantor-Pikus, partner, dyrektor ds. doradztwa kapitałowego, dłużnego i finansowania strukturyzowanego w Dziale Rynków Kapitałowych Cushman & Wakefield w Polsce. – Następnie bardzo ważną sprawą jest odpowiedni rozkład pomieszczeń i przygotowanie części wspólnych, które mają mieć za zadanie integrację studentów.
REKLAMA
Istotnym aspektem są także dobrze skomponowane warunki umów najmu, w szczególności cena najmu, ponieważ ona jest kluczowa dla wynajmujących, oraz wymagane zabezpieczenia umowy najmu.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego na dzień 30 listopada 2017 roku w polskich szkołach wyższych kształciło się łącznie ok. 1,3 mln młodych ludzi, z tego blisko 900 tys. osób na studiach dziennych. Natomiast domy studenckie prowadzone przez uczelnie oferują około 120 tys. miejsc. Oznacza to, że zaledwie co dziesiąty student może na takie miejsce liczyć. Jednak nawet spośród tych, którzy mieliby szansę na jego otrzymanie, nie wszyscy są tym zainteresowani. Potrzebują lokum zapewniającego nie tylko towarzystwo innych młodych ludzi, lecz także odpowiednie warunki do nauki oraz komfort. Inwestorzy dostrzegli w tym szansę na biznes.
Polecamy: Pakiet żółtych książek - Podatki 2018
REKLAMA
– Czynniki ryzyka, które inwestorzy powinni brać pod uwagę, to cykl koniunkturalny, czyli rozwój gospodarczy. Muszą wziąć pod uwagę konkurencję, to, czy w okolicy powstają osiedla mieszkaniowe, które mogą potencjalnie stanowić atrakcyjny produkt dla studentów, a także to, czy w związku z przewidywanym niżem demograficznym dana uczelnia wytrzyma próbę czasu i będzie w dalszym ciągu funkcjonować – zastrzega Mira Kantor-Pikus.
Kolejna ważna kwestia to dobór odpowiedniego operatora, który będzie potrafił profesjonalnie zarządzać akademikiem. Mimo tych wyzwań segment ten wydaje się atrakcyjny dla inwestorów. W dobie niskich stóp procentowych, a co za tym idzie – niskiego oprocentowania lokat oraz słabych stóp zwrotu na GPW, na której indeks szerokiego rynku WIG stracił od początku roku 5,7 proc., a indeks największych spółek WIG20 – 6,2 proc., inwestorzy poszukują nowych możliwości osiągania zysków ze swoich kapitałów. W przypadku inwestycji w nieruchomość zazwyczaj wymagają one jednak wspomożenia zewnętrznym źródłem finansowania. Nie jest to jednak łatwe.
– W Polsce w związku z tym, że nie mamy za dużo prywatnych akademików, jedynie kilka banków oferuje finansowanie, i to dla bardzo doświadczonych inwestorów – wyjaśnia partner Cushman & Wakefield w Polsce.
Poza finansowaniem bankowym inwestor ma jeszcze trzy inne możliwości zdobycia środków na tego typu inwestycję: forward funding, forward commitment albo joint venture.
– Joint venture to struktura finansowania, w której inwestor finalny będzie chciał stworzyć wspólne przedsięwzięcie z deweloperem w postaci spółki i na końcu na określonych warunkach przejmie gotowy produkt. Forward commitment to zobowiązanie do nabycia nieruchomości wybudowanej pod warunkiem otrzymania pozwolenia na budowę, natomiast forward funding to zobowiązanie do nabycia gotowej nieruchomości, ale także finansowanie budowy w trakcie – wyjaśnia Mira Kantor-Pikus.
Zobacz: Inwestycje
REKLAMA
Jak przekonuje, to dobre rozwiązania dla inwestorów, ponieważ obecnie możliwe do osiągnięcia stopy zwrotu przy inwestycjach w akademiki nie są zbyt wysokie: w Niemczech to około 4 proc., we Francji 4,25 proc., a w Polsce 6–7 proc., co oznacza, że inwestor, uczestnicząc w procesie deweloperskim, może uzyskać stopy zwrotu zdecydowanie wyższe.
Inwestycje w prywatne akademiki prężnie rozwijają się w Niemczech, które mają największą populację studentów w Europie. W ostatnich dwóch latach zadebiutowało w tym segmencie wielu międzynarodowych inwestorów. Równie często wybierają oni Hiszpanię, gdzie w ubiegłym roku sfinalizowano transakcje o wartości ok. 600 mln euro.
REKLAMA
REKLAMA