Bitcoin - czy stanie się powszechnym środkiem płatniczym?
REKLAMA
REKLAMA
Jeżeli chodzi o wykreowane przez ludzi społeczne zaufanie do pieniądza – to raczej nie ma rzeczy niewyobrażalnych, szczególnie od momentu kiedy nasza cywilizacja odeszła od pieniądza mającego jakąś rzeczywistą wartość.
REKLAMA
REKLAMA
Bitcoin, ta najsłynniejsza waluta wirtualna doprowadziła z pewnością do stworzenia kilku małych lub większych fortun, a jedną z ciekawszych historii szybkiego wzbogacenia się z jej pomocą jest ta Kristoffera Kocha z Norwegii. W 2009 roku kupił on 5 tysięcy bitcoinów za 150 norweskich koron (około 80 złotych), a w roku 2013 wystarczyło to do kupienia mieszkania w najbardziej luksusowej dzielnicy Oslo.
Koch w 2009 roku natknął się na bitcoiny podczas pisania pracy magisterskiej o szyfrowaniu, wtedy też zdecydował się kupić w celach naukowych około 5 tysięcy bitcoinów. Od tego czasu zupełnie o zakupie tym zapomniał i dopiero na początku 2013 roku, gdy media zaczęły coraz częściej donosić o cyfrowej walucie, przypomniała mu się jego inwestycja. Bitcoiny, które dawniej warte było zaledwie 150 koron, nagle okazały się kosztować ponad 5 milionów koron - czyli nieco ponad dwa i pół miliona złotych. Koch sprzedał zatem jedną piątą swojej inwestycji i kupił apartament w luksusowej dzielnicy Oslo - Toyen. Wszystko to za pieniądz wirtualny, który jest fikcją prawną wymyśloną przez niczym nieograniczoną wyobraźnię człowieka. Jak się dziś okazuje jednym z takich przekonań intersubiektywnych, jest wiara w bitcoina.
Polecamy: Pakiet żółtych książek - Podatki 2018
REKLAMA
Jak twierdzi Yuval Noah Harari, historyk z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie– ludzie nie mają problemów z przyjęciem do wiadomości, że ludzie pierwotni cementowali porządek społeczny, wierząc w duchy i demony oraz zbierając się przy każdej pełni księżyca na tańce wokół ogniska. Nie dostrzegamy natomiast, że nasze współczesne instytucje funkcjonują na dokładnie takiej samej zasadzie. Weźmy na przykład świat korporacji. Dzisiejsi bankierzy, biznesmeni i prawnicy są jego zdaniem w zasadzie potężnymi magami. Zasadnicza różnica między nimi a plemiennymi szamanami jest taka, że współcześni prawnicy opowiadają daleko dziwniejsze historie.” (Y. Harari, Od zwierząt do bogów. Krótka historia ludzkości).
Dobrym przykładem tworzenia na poły magicznych, na poły fikcyjnych bytów, nie mających nic wspólnego z rzeczywistością są właśnie bitcoiny. Niewiele osób rozumie, że bitcoiny niczym węgiel w kopalni są również wydobywane, czyli wygenerowane w procesie rozwiązywania problemów matematycznych za pomocą urządzeń o odpowiedniej mocy obliczeniowej. W przypadku systemu bitcoin nie ma też jednego, konkretnego podmiotu emitującego tak zwane bitmonety (tak jak polski złoty emitowany jest przez Narodowy Bank Polski). Są one kreowane przez system, na który składa się różna w czasie liczba komputerów, należących do różnych osób i pracująca w oparciu o to samo oprogramowanie. Podobnie mało kto wie dlaczego Narodowy Bank Polski, w danym roku zleca wybicie danej liczby monet poszczególnych nominałów oraz wydrukowanie konkretnej liczby banknotów.
Zobacz: Finanse
Stephen Hawking powiedział, że można sobie wyobrazić technologię, która przechytrzyłaby rynki finansowe. Czy bitcoin nie jest już taką technologią? Z kolei Arthur C. Clarke - pisarz fantastycznonaukowy i propagator kosmonautyki wskazał, iż każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii. Czym zatem jest magiczny bitcoin, rozpalający wyobraźnię tak wielu ludzi na całym świecie? Na stronach wielu banków centralnych na całym świecie można znaleźć całą masę ostrzeżeń na temat ryzyka inwestycyjnego związanego z walutami wirtualnymi. Na podstawie wielu tych informacji można zbudować całkiem zgrabną prawniczą definicję negatywną, czyli czym, w świetle prawa i być może tylko jeszcze - bitcoin na pewno nie jest.
Czym bitcoiny, czy inne waluty wirtualne – nie są?
Waluty wirtualne nie są powszechnie akceptowanym (np. w punktach usługowo-handlowych) czy prawnym środkiem płatności. Nie są one emitowane i gwarantowane przez państwowe banki centralne. Oznacza to, że podmioty gospodarcze, czy też osoby fizyczne nie mają obowiązku akceptowania płatności w tego tupu walutach, nawet jeżeli wcześniej je akceptowały.
Waluty wirtualne nie są również pieniądzem elektronicznym. Banki centralne definiują je wręcz jako bańki spekulacyjne lub piramidy finansowe. Bańka spekulacyjna (cenowa) jest samonapędzającym się mechanizmem, w którym wzrost cen nie jest uzasadniony czynnikami ekonomiczno-finansowymi, a psychologicznymi, np. ciągle rosnącymi oczekiwaniami. Z kolei w strukturze piramidy finansowej zysk konkretnego uczestnika jest bezpośrednio uzależniony od wpłat późniejszych uczestników, stojących niejako niżej w tej strukturze. Mechanizm działania piramid finansowych polega na pozyskiwaniu przez ich założycieli jak największej liczby uczestników, którzy – zachęceni obiecanymi zyskami – wpłacają im pieniądze. W praktyce rzadko są świadczone usługi finansowe. Organizatorzy namawiają zwykle uczestników piramidy finansowej do werbowania kolejnych osób. Z tego powodu piramidy finansowe są z góry skazane na upadek, bowiem system wymaga lawinowego dopływu nowych uczestników, a taka możliwość jest ograniczona.
Zobacz: Waluty
Czy inwestowanie w ciąg cyfr i liter funkcjonujących w systemie stworzonym przez nieznaną osobę może mieć zatem charakter napędzania bańki spekulacyjnej albo piramidy finansowej? Oczywiście nie tylko może ale i ma charakter bańki, a być może także nosi pewne cechy piramidy finansowej. Dlatego też banki centralne zupełnie słusznie ostrzegają o ryzykach związanych z inwestowaniem w wirtualne waluty. Należy jednak pamiętać, że taką strukturę bańki lub piramidy może mieć także inwestowanie w inne dobra inwestycyjne, jak frank szwajcarski, złoto, dzieła sztuki, czy rynek nieruchomości. Co więcej, zawsze trudno jest ocenić kiedy taka bańka może pęknąć.
Zgodnie z definicją zaproponowaną przez Europejski Urząd Nadzoru Bankowego, waluty wirtualne są cyfrową reprezentacją wartości, nieemitowaną przez bank centralny czy organ publiczny, niekoniecznie powiązaną z walutą określonego kraju, lecz uznawaną przez osoby fizyczne i prawne za środek płatniczy. Mogą one być przenoszone, przechowywane albo podlegać handlowi elektronicznemu. Banki centralne postulują przy tym posługiwanie się takimi określeniami jak waluta wirtualna, pseudo-waluta, niby-waluta lub krypto-waluta. Termin waluta wirtualna najlepiej podkreśla przy tym wyobrażony charakter bitcoinów, jako instytucji stworzonej, wykreowanej w ludzkim umyśle. Z kolei reszta nazw proponowanych przez Europejski Bank Centralny, ma na celu odróżnienie walut wirtualnych od walut prawdziwych.
Na czym polega wiara w bitcoina?
Bitcoin, jak każdy inny pieniądz, to skuteczny sposób przechowywania i przenoszenia majątku, ponieważ pozwala zamieniać nieporęczne dobra materialne, jak grunty czy zwierzęta hodowlane, na wirtualny zapis cyfrowy, który ma wartość w zbiorowej wyobraźni.
Robin Dunbar, brytyjski antropolog i profesor psychologii ewolucyjnej Uniwersytetu Oksfordzkiego, uważa, że kultura to idee w ludzkich głowach”. Podobnie bitcoiny należy postrzegać jako wytwór niczym nieskrępowanej wyobraźni człowieka. Jak twierdzi Yuval Noah Harari wszystkie waluty wirtualne to intersubiektywne porządki wyobrażone, będące wynikiem myśli czy wyobraźni człowieka.
Najlepiej widać to przy okazji walut wirtualnych, gdzie nasze zaufanie podobnie jak przy pieniądzu tradycyjnym nie miało szans ukształtować się na gruncie niebywale złożonych i trwałych związków politycznych, społecznych i ekonomicznych. Gdzie obdarzamy naszym zaufaniem mimo wielu publicznych ostrzeżeń o bańce spekulacyjnej i piramidzie finansowej. Gdzie, już chyba w ogóle nie rozumiejąc na czym polega wydobywanie bitcoinów uważamy, że się na nich wzbogacimy.
Zobacz: RODO w firmie
Dlaczego ludzie wierzą w wirtualne waluty? Mamy nadzieję na wysoki, natychmiastowy zysk, ponieważ wierzy w niego Internet i giełda towarowa. Wierzym, bo czytamy ile warta byłaby dzisiaj pizza kupiona kiedyś za 10 000 bitcoinów albo, że zwykli ludzie dzięki bitcoinom stali się milionerami i działa to na naszą wyobraźnię zbiorową. Tym samym uznanie waluty wirtualnej, najpierw przez poszczególne jednostki (zjawisko subiektywne), a później przez wystarczającą liczbę członków społeczeństwa za pieniądz, czy też nie, jest uzależnione od zupełnie subiektywnego przekonania poszczególnych członków społeczności.
Czy prowadzone są działania mające na celu wzmocnienie takiego zjawiska jak wirtualny pieniądz? Tak, bo bitcoin, jak każda inna fikcja prawna, potrzebuje swoich szczerych wyznawców. Przykładem pozyskiwania zwolenników może być manifest publiczny wydany pod pseudonimem Satoshi Nakamoto w 2008 roku. Dokument mówi o potrzebie tworzenia pieniądza elektronicznego, opartego na zasadzie wzajemnego zaufania oraz sieci peer-to-peer, która pozwala na dokonywanie płatności bez udziału osób trzecich (system zdecentralizowany). Tymczasem na razie mamy do czynienia, z opartym co prawda na zasadzie wzajemnego zaufania, ale systemem inwestycyjnym w bańkę bitcoinową.
Kiedy sieć obiegła wieść, że wordpress.com przyjmuje bitcoiny, był to niewątpliwie kolejny istotny krok w kierunku wzrostu popularności bitmonet. Dla bitcoina wystartowały już także kontrakty terminowe na chicagowskich giełdach. Oznacza to, że rynki finansowe, też zaczęły wzmacniać wiarę w wirtualną walutę.
Czy kryptowaluty przebiją kiedyś szklany sufit?
Na pytanie, czy wirtualne monety mogą stać się powszechnie akceptowalnym środkiem pieniężny można udzielić odpowiedzi pozytywnej, ale z pewnym zastrzeżeniem. W momencie, w którym ludzie obdarzą zaufaniem bitcoinowy system pieniężny, generowane przez niego cyfrowe monety staną się pieniądzem. Żeby jednak tak się stało, w intersubiektywnej świadomości społeczeństwa muszą one przestać być traktowane, jako dobro inwestycyjne. Inaczej ich znaczenie, jako środek płatniczy będzie równie znikome, jak złotej rublówki czy złotej dolarówki albo monet kolekcjonerskich emitowanych przez Narodowy Bank Polski.
Czy w Polsce wirtualne monety mają szansę stać się prawnym środkiem płatniczym? Do tych rozważań Narodowy Bank Polski nie odnosi się wprost. Obecnie zgodnie z ustawą, tylko NBP przysługuje wyłączne prawo emitowania znaków pieniężnych Rzeczypospolitej Polskiej. A tymi są banknoty i monety opiewające na złote i grosze i to one są jedynymi prawnymi środkami płatniczymi w Polsce.
Jeżeli waluta wirtualna stanie się powszechnie akceptowalnym środkiem pieniężnym, wówczas banki centralne będą musiały się jakoś do tego faktu odnieść. Tym bardziej będą do tego zmuszone, gdy zaufanie do pieniądza wirtualnego zostanie, wcześniej czy później podważone i obywatele zaczną tracić, na skutek posługiwania się bitcoinem, prawdziwe pieniądze - czyli euro lub złotówki.
dr Michał Rudy, prawnik, Szkoła Prawa, Uniwersytet SWPS Poznań
REKLAMA
REKLAMA