Rekordowe notowania złotego
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, co stało za tak silnym ruchem naszej waluty. Raczej trudno to przypisywać słowom wiceministra finansów Ludwika Koteckiego, który przyznał, iż deficyt sektora finansów publicznych wyniesie w tym roku 6,9-7,0 proc. PKB wobec szacowanych 7,2 proc. PKB w roku ubiegłym. Bo to tylko z pozoru dobra informacja – jeszcze miesiąc temu wiceminister zapewniał, iż nie będzie on „znacząco odbiegał od poziomu 6,3 proc. PKB”, który został przedstawiony w notyfikacji fiskalnej przedłożonej Komisji Europejskiej. Rozczarował też indeks PMI dla Polski, który w styczniu spadł do 51 pkt (oczekiwano wzrostu do 52,8 pkt.). Na razie nie ma jednak powodów do dramatyzowania. Z kolei resort finansów podał o godz. 10:00, iż styczniowa inflacja CPI najprawdopodobniej utrzyma się w okolicach 3,5 proc. r/r (można było jednak spodziewać się jej spadku). Część analityków krytycznie odnosi się też do przedstawionego w piątek przez premiera Planu Konsolidacji i Rozwoju, wskazując na brak konkretnych propozycji, jak rząd zamierza wyraźnie ograniczyć deficyt. Problemem może też być samo wdrożenie założeń Planu w Sejmie, ze względu na pewien opór koalicyjnego PSL.
REKLAMA
Z rynkiem jednak się nie dyskutuje. Zwłaszcza, że poza złotym zyskują także pozostałe waluty regionu. Nie wykluczone, iż jest to wynik obserwowanego nieznacznego odreagowania na EUR/USD (kurs wzrósł powyżej 1,39), a także generalnie lepszego postrzegania krajów Europy Środkowej, która nie jest aż tak zadłużona jak „stare kraje Unii”. Ciekawą sytuację można zaobserwować wokół greckich papierów – wprawdzie 5-letnie CDS’y wzrosły dzisiaj nieznacznie powyżej 400 p.b., to jednak rentowności 10-letnich obligacji idą od piątku wyraźnie w dół, co wpływa na spadek spreadu w relacji do analogicznych niemieckich bundów. Nie można więc wykluczyć, że EUR/USD rozpoczyna tak zwane „hamowanie spadków”, a rejon 1,3650-1,3700 stanie się na najbliższy czas mocnym wsparciem (o ile do niego dotrzemy w tygodniu).
Poza wspomnianym wcześniej czynnikiem greckim, dzisiaj euro wsparły też dane dotyczące indeksów PMI dla przemysłu w strefie euro, które przewyższyły oczekiwania. Po południu poznamy dane z USA nt. dochodów i wydatków konsumenckich i wskaźnika PCE Core w styczniu, a także kluczowy odczyt ISM dla przemysłu. Jeżeli zobaczymy wzrost do 55,5 pkt. to można będzie się spodziewać ocieplenia nastrojów na rynkach.
REKLAMA
EUR/PLN: Mocny ruch w dół dzisiaj rano doprowadził do wygenerowania sygnałów sprzedaży na dziennych wskaźnikach. Jeżeli poziom 4,00 zostanie trwale sforsowany, to kolejnym celem będą okolice 3,9850 i dalej 3,9350. W krótkim terminie możliwe jest jednak pewne odreagowanie, które nie powinno doprowadzić do naruszenia oporu na 4,02.
USD/PLN: Silny spadek z rana doprowadził do wygenerowania sygnałów sprzedaży na dziennych wskaźnikach, sygnałem podażowym jest też chwilowe zejście poniżej 2,88. Jak na razie spadki dolara są wspierane przez ruch w górę na EUR/USD. W krótkim terminie możliwe jest jednak pewne odreagowanie, które nie powinno doprowadzić do naruszenia oporu na 2,90. W ciągu kilku dni celem może być rejon 2,84-2,8550.
EUR/USD: Po całym tygodniu spadków dzisiaj widzimy próbę większego odreagowania. Na razie udało się naruszyć poziom 1,3900 i teoretycznie przestrzeń jest aż do 1,4000-1,4028. To będzie jednak wymagać pokonania oporów na 1,3920-1,3930. Trudno założyć, iż dojdzie do tego w jednym „pociągnięciu”. Niemniej wskaźniki na wykresie H4 wyglądają pro wzrostowo.
GBP/USD: Spadki funta na dziennym wykresie są coraz wyraźniejsze. Może być to wynik obaw inwestorów związanych z propozycjami ograniczenia spekulacji carry-trade przez brytyjski nadzór, ale i też danych makro (mogą rozczarować). W krótkim okresie wsparcie na 1,59 jest jednak dość mocne i nie można wykluczyć odreagowania nawet w okolice 1,5980. Pomóc w tym mogą lepsze dane PMI dla przemysłu.
REKLAMA
REKLAMA