Euro może się osłabić wobec dolara
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Głównym powodem spadkowego ruchu euro są cały czas problemy wokół Grecji, a także spekulacje rynku, czy aby nie pojawi się ktoś następny (w ostatnich tygodniach wyraźnie wzrosły CDS-y Portugalii, Hiszpanii, czy Irlandii). Niestety problem grecki szybko się nie rozwiąże i wydaje się, że będzie stanowić coraz większy garb dla wspólnej waluty. Dodatkowo do spadku euro przyczyniły się wczorajsze dane z Niemiec – większy od prognozowanego spadek indeksu ZEW pokazuje, iż mija tzw. pierwsza fala optymizmu, a ożywienie gospodarcze może napotkać pewne problemy. Dzisiaj zwrócił na to uwagę Juergen Stark z Europejskiego Banku Centralnego, który otwarcie nie wykluczył, iż I półrocze 2010 r. może być słabsze od II połowy 2009 r. Dodał jednak, iż nie zakłada tzw. podwójnego dna recesji.
REKLAMA
Do spadku EUR/USD przyczyniają się także informacje z rynków akcji – ostatnie mało optymistyczne reakcje na wyniki amerykańskich spółek pokazują, iż rynek naprawdę zaczyna dojrzewać do poważniejszej korekty, która może być kwestią najbliższych tygodni. Nerwowość inwestorów wzrosła także po informacjach, jakoby chiński regulator wezwał największe banki do ograniczenia akcji kredytowej w Państwie Środka (każde wieści o próbach zacieśnienia polityki monetarnej są negatywnie odbierane przez tamtejszy rynek akcji i surowców).
REKLAMA
Na złotym nastroje są jednak wciąż dobre. Wprawdzie nie udało się wyraźnie sforsować poziomu 4 zł za euro, do czego przyczyniło się wspomniane wcześniej zachowanie się EUR/USD, to jednak popyt nie odpuszcza. Po odbiciu w okolice 4,03, inwestorzy znów zaczęli kupować naszą walutę w oczekiwaniu na dobre wyniki dzisiejszego przetargu obligacji. O godz. 10:22 euro taniało do 4,0150 zł, a dolar wrócił do 2,8250 zł po wcześniejszej zwyżce powyżej 2,84 zł. Wydaje się jednak, iż dobre nastroje pomału się kończą i mamy do czynienia z przysłowiowym „naganianiem na złotego” skierowanym do tych, którzy „jeszcze nie uwierzyli”, że złoty może być mocny. Tyle, że trudno to zakładać w sytuacji, kiedy widać powolny odwrót od walut związanych do tej pory ze spekulacjami carry-trade, jak GBP,AUD,NZD,CAD…
EUR/PLN: Trend spadkowy jest dość silny, stąd też strona popytowa ma trudności z dłuższym utrzymaniem wywalczonego pola (korekty w górę są coraz częstsze, ale krótkie czasowo). W ciągu najbliższych godzin możliwe jest ponowne testowanie rejonu 4,00. Jego wyraźne naruszenie otworzy drogę do 3,9860, choć ten scenariusz wydaje się mniej prawdopodobny ze względu na układ wskaźników na wykresie 4-godzinowym. W efekcie bardziej można spodziewać się konsolidacji 4,00-4,03.
USD/PLN: Nie można już zaprzeczać temu, iż dolar znalazł się w trendzie wzrostowym za sprawą spadków EUR/USD. Kluczowe będą okolice 2,85, których test jest możliwy nawet dzisiaj. Dzienne wskaźniki są bliskie wygenerowania sygnałów kupna, a dość dobrze wygląda układ 4-godzinowy. Mocne wsparcia to rejon 2,82-2,8250.
EUR/USD: Spadek poniżej 1,4216 jest jednoznacznym sygnałem spadków w średnim terminie. Dodatkowo wspierany jest przez sygnały sprzedaży na dziennych wskaźnikach. Obecna próba odreagowania, widoczna na wykresie 4-godzinowym nie ma większych szans, ze względu na układ wskaźników na wykresie 4-godzinowym. Pogłębienie dna na 1,4165 jest dzisiaj możliwe. Kolejnym celem stają się okolice 1,41 i poniżej (do końca tygodnia).
GBP/USD: Dolar ponownie zyskuje w siłę względem wielu walut, w tym także do funta. Tym samym nie udało się sforsować poziomu 1,6475 wyznaczanego przez 61,8 proc. zniesienie Fibonacciego ostatnich spadków z listopada i grudnia ub.r. Oscylatory sugerują powrót do trendu spadkowego, stąd też najlepiej będzie sprzedawać na krótkich odbiciach. Istotnym oporem jest rejon 1,6355. Dzisiaj powinniśmy pogłębić minimum na 1,6250.
REKLAMA
REKLAMA