Komentarz tygodniowy 16-20 lutego
REKLAMA
REKLAMA
Produkcja spadła aż w 26 z 34 sekcji przemysłu. Tak znaczące załamanie produkcji powoduje ograniczania zatrudnienia a ostatecznie zmniejszenie tempa konsumpcji.
REKLAMA
REKLAMA
Sytuacja w sferze realniej przekłada się już na rynek pracy. Jak podaje GUS, w styczniu odnotowano spadek dynamiki zatrudnienia z 2,3% do 0,7% r/r. Wszystko wskazuje na to że tendencja ta będzie się utrzymywać. Najbliższe miesiące, najpewniej, sprowadzą roczną dynamikę zatrudnienia w obszary ujemne, a stopa bezrobocia zbliży się do 12%.
Negatywne informacje oddziałują na nastroje społeczne. Z sondażu TNS OBOP wynika, że większość Polaków (69 proc. ankietowanych) jest przekonana, że sprawy w naszym kraju idą w złym kierunku, a nasza gospodarka jest w kryzysie. Przeciwnego zdania było jedynie 21 proc. W odniesieniu do ubiegłego miesiąca liczba pesymistów wzrosła o 16 punktów proc., natomiast osób wypowiadających się pozytywnie o rozwoju krajowych spraw zmalała o 11 punktów proc. W odniesieniu do analogicznego badania w lutym 2008 roku grupa wyrażających negatywne oceny zwiększyła się o 26 punktów proc., natomiast odsetek osób nastawionych pozytywnie spadł o 17 punktów proc. Spadek nastrojów społecznych jest, według badania, szczególnie widoczny w porównaniu z ubiegłym miesiącem. Polacy patrzą na sytuację w kraju znacznie bardziej pesymistycznie niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Pogarszające się nastroje stanowią zagrożenie dla wydatków konsumpcyjnych, będących kluczowym komponentem wzrostu polskiej gospodarki.
Spowolnienie gospodarcze i tracący witalność rynek pracy dołują kursy polskich akcji. Sytuacji nie poprawia utrzymująca się globalna awersja do ryzyka, a zwłaszcza negatywny sentyment wobec całego naszego regionu.
REKLAMA
Cały czas obowiązującym jest temat opcji walutowych, który ma dwa oblicza. Pierwszym z nich jest aspekt unieważnienia prawomocnych umów, zawartych pomiędzy kontrahentami handlowymi, który zdegradowałby wiarygodność rządu w oczach inwestorów kapitałowych. Drugim jest zakres strat wygenerowanych przez wspomniane opcje, które obciążą wyniki finansowe spółek i banków. Fortis Bank Polska miał 400 klientów, którym sprzedał opcje walutowe. W IV kwartale musiał odpisać 217 mln zł. Bank BPH odpisał z tego tytułu 11 mln zł. Klientów, którzy zakupili instrumenty pochodne w tym banku, jest 100. Około 80 proc. z nich zawierało forwardy, a 20 proc. opcje. Podobny problem dotyczy wyniku ING Banku Śląskiego w IV kw, który pogorszyły euroobligacje i opcje walutowe. Pojawiają się spekulacje sugerujące, że straty wszystkich zaangażowanych w opcje banków mogą sięgnąć 1 mld zł. I tak jest to ułamek tego, jakie straty z tytułu transakcji opcyjnych zagrażają polskim firmom. Liczba przedsiębiorstw, które popadły z tego tytułu w tarapaty finansowe rośnie z każdym dniem, a straty szacowane są na razie na 15 mld zł.
Problemy te spowodowane są ostatnim okresem deprecjacji złotego. Andrzej Sławiński, członek Rady Polityki Pieniężnej, decydującej o poziomie stop procentowych w Polsce, twierdzi, że złoty już jest wyraźnie niedowartościowany, nawet biorąc pod uwagę, że w wyniku trwałego spadku popytu na polski eksport obniżył się poziom kursu równowagi. Tłumaczy on, że banki w krajach wysoko rozwiniętych nadal uciekają w płynność, co sprawia, że wyprzedają aktywa; w tym także ulokowane wcześniej w krajach wschodzących. Nie jest łatwo określić, kiedy ustanie odpływ kapitału z krajów wschodzących. Zależy to w dużej mierze od tego, kiedy ustabilizuje się sytuacja w bankach w krajach wysoko rozwiniętych. Trwający wciąż spadek cen aktywów finansowych powoduje, że banki w krajach wysoko rozwiniętych nadal ponoszą straty i muszą uciekać w płynność. Odpływ kapitału z krajów wschodzących częściowo ustanie, gdy ustabilizuje się sytuacja banków w krajach wysoko rozwiniętych.
Polski bank centralny, NBP, opublikował raport NBP o skutkach przystąpienia Polski do strefy euro. Z opracowania wynika, że korzyści z przyjęcia euro przez Polskę przeważają nad kosztami. Według opracowania przyjęcie euro powinno zwiększyć polski PKB o 0,7 pkt proc. rocznie. Polska gospodarka rosłaby szybciej, ponieważ stopy procentowe byłyby niższe i zwiększyłaby się wiarygodność naszego kraju. Oznaczałoby to też więcej inwestycji zagranicznych przy jednoczesnym zniknięciu ryzyka kursowego w handlu zagranicznym. Wejście do euro zdaniem NBP przyczyniłoby się do zwiększenia obrotów handlowych nawet o 15 proc. Mimo, że NBP ocenia, że przyjęcie euro jest korzystne dla gospodarki, to jednak zaleca, by rząd powstrzymał się od wchodzenia do mechanizmu ERM2 (poprzedzającego przyjęcie euro) w tym roku. Wchodzenie do ERM2 byłoby przy obecnych warunkach rynkowych bardzo ryzykowne.
REKLAMA
REKLAMA