Wciąż dużo złych wiadomości
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Czy ponad 4-proc. wzrost można uznać za zaskakujący? Raczej nie, biorąc pod uwagę skalę przeceny z wcześniejszych sesji, jak również notowaną w ostatnich dniach zmienność. W czasie silnych spadków, a z takimi mieliśmy do czynienia ostatnio, gwałtowne zwroty zdarzają się często. Chodzi o to, by na ich podstawie nie wyrabiać sobie zdania o rynku. Tak silny trend spadkowy, z jakim mamy do czynienia, nie odwróci się nagle. Tym bardziej, że jesteśmy wciąż bombardowani złymi wiadomościami. Wczoraj była nią produkcja przemysłowa.
REKLAMA
Zmienność sytuacji rynkowej wykazało wczorajsze popołudnie, gdy doszło do szybkiego odrobienia strat przez waluty względem złotego. Do końca dnia nic nie zostało z zysków, jakie złoty wypracował wcześniej. Jednocześnie, sesja w Ameryce nie przebiegła tak, jak zapowiadały to notowania kontraktów terminowych, wskazujące na zwyżkę. S&P 500 spadł, potwierdzając, że na dwóch ostatnich sesjach wykonał jedynie ruch powrotny do przebitej bariery 800 pkt.Nie widać w tych warunkach innej możliwości, jak kontynuacja ruchu w dół. Nie ma też wątpliwości, że negatywne sygnały ze świata będą wpływać na koniunkturę u nas. Rynkiem rządzi kilka spółek, które inwestorzy wykorzystują do spekulacji. Wczoraj 1,24 pkt proc. wzrostu z 4,1-proc. zwyżki WIG przypadło na Pekao. Dalsze ponad 0,9 pkt proc. wygenerowały PKO BP wraz z PKN Orlen. Wpływ na słaby przebieg sesji w Ameryce miały z jednej strony obcięcie przez HP prognoz zysków, a z drugiej obawy przed skutkami dla sektora finansowego niewypłacalności użytkowników kart kredytowych.
REKLAMA
Agencja ratingowa Fitch przestrzegła przed wzrostem niespłacanych pożyczek z kart kredytowych. To utwierdza inwestorów w przekonaniu, że nawet gdyby udało się zażegnać problem toksycznych aktywów, nie będzie to koniec kłopotów sektora bankowego. Nastrojów nie poprawiała też opinia Nouriela Roubiniego, profesora który sławę zyskał zapowiadając obecne kłopoty amerykańskiej gospodarki, który tym razem przestrzegł przed popadnięciem któregoś z banków rządowych w kłopoty.
Przyjęcie w Niemczech ustawy o nacjonalizacji banków też potwierdza, że władze liczą się z dalszymi trudnościami. Do tego dochodzi kwestionowanie przez analityków skuteczności planów pomocowych. Wczoraj specjaliści z Bank of America sugerowali, że programu wsparcia dla mających kłopoty ze spłacaniem kredytów hipotecznych, nie uda się wdrożyć w całości. Posiadaczom akcji nie sprzyjały też generalnie dane makroekonomiczne.
Tym samym na ostatniej sesji tygodnia stajemy wobec zamknięcia go poniżej 800 pkt, co należałoby traktować z perspektywy kolejnych miesięcy jako mocny sygnał kontynuacji bessy. Nic nie przemawia na razie przeciwko takiemu scenariuszowi. Interesujące będą dziś dane o wskaźnikach PMI w Europie w lutym. Oczekiwana jest niewielka poprawa. Jeśli nie nastąpi mogą zacząć pojawiać się opinie przesuwające ożywienie gospodarcze na końcówkę tego roku. Teraz przeważa opinia, że powinno zacząć się w połowie obecnego roku.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.