Opadły emocje po decyzji Fed
REKLAMA
REKLAMA
Po decyzji amerykańskiej rezerwy federalnej najbardziej ucierpiały giełdy azjatyckie. Inwestorzy w Europie szybko ochłonęli i dali wiarę opiniom, że posunięcie Fed nie jest przygrywką do zaostrzania polityki pieniężnej, lecz tylko dążeniem do „normalizacji” sytuacji na rynku finansowym. Nastroje poprawiły się zdecydowanie po informacji, że inflacja za oceanem okazała się niższa, niż się spodziewano. Wyniosła ona 2,6 proc., zaś inflacja bazowa 1,6 proc. Zdaniem inwestorów oddala to perspektywę podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Ziarno niepokoju zostało jednak zasiane i wyraźnie widać to było na rynkach.
REKLAMA
GPW
REKLAMA
Inwestorzy w Warszawie przejęli się decyzją Fed jedynie w pierwszych minutach handlu. Indeks największych spółek zaczął dzień od spadku o 1 proc., WIG tracił 0,6 proc. Wskaźniki małych i średnich firm wystartowały z poziomu zbliżonego do czwartkowego zamknięcia. Już po godzinie wszystkie indeksy, poza sWIG80, były już na plusie. Walka byków z niedźwiedziami nie była zbyt dynamiczna, okazało się jednak, że górą byli optymiści. Początkowo najgorzej zachowywały się akcje banków. Papiery BRE traciły 1,9 proc., a BZ WBK 1,6 proc. Po 1 proc. zniżkowały walory Pekao i PKO. Strach jednak szybko minął. Papiery PKO zyskiwały 1 proc., indeksom pomagała też przekraczająca 1 proc. zwyżka akcji PKN Orlen. Akcje pozostałych spółek zachowywały się „neutralnie” i zmiany cen w porównaniu do czwartkowego zamknięcia były niewielkie.
Niepokój utrzymał się jednak do samego końca dnia. Po końcowym fixingu zwyżka WIG20 sięgająca 0,6 proc. zmieniła się w symboliczny spadek o 0,06 proc. Indeks szerokiego rynku rósł o 0,16 proc., mWIG40 zyskiwał 0,5 proc., a sWIG80 poszedł w górę o 0,45 proc. Obroty wyniosły zaledwie 887 mln zł.
Giełdy zagraniczne
REKLAMA
Czwartkowa sesja w Stanach Zjednoczonych zakończyła się zdecydowanym zwycięstwem byków. Skala wzrostów nie była zbyt duża, ale przewaga popytu nie budziła wątpliwości ani przez chwilę. Mimo kiepskich danych dotyczących rynku pracy, indeksy cały czas utrzymywały się nad kreską, a skala wzrostu zwiększała się aż do zakończenia handlu. S&P500 zwiększył swoją wartość jedynie o 0,66 proc. Jednak z łatwością przebił poziom 1100 punktów, i to z przyzwoitym naddatkiem. Kupujący akcje byli więc dość pewni swych racji. Poprzedni lokalny szczyt z 2 lutego został pokonany. Zwyżkowa seria liczy sobie już siedem sesji i przerwana była tylko dwukrotnie niewielkimi korektami. To już całkiem poważny ruch. Jeśli uda się tę tendencję utrzymać, nastroje inwestorów mogą ulec znaczącej zmianie. Kwestią kluczową będzie jednak reakcja inwestorów na nieoczekiwaną decyzję Fed o podniesieniu stopy dyskontowej.
Decyzja ta wywarła spory wpływ na to, co działo się dziś na giełdach azjatyckich. Zdecydowanie przeważały spadki, a ich skala była w kilku przypadkach dość poważna. Nikkei zniżkował o ponad 2 proc., a indeks giełdy w Hong Kongu stracił 2,6 proc. Również inwestorzy na europejskich parkietach zareagowali niepokojem. Paryski CAC40 i londyński FTSE traciły na otwarciu po około 1 proc. DAX zniżkował o 0,6 proc. W ciągu dnia nastroje nieco się poprawiły, a skala spadków zmniejszyła się wyraźnie. O powrocie nad kreskę nie było jednak mowy. Giełdy naszego regionu poddały się ogólnej atmosferze, jednak nie wyróżniały się specjalnie zakresem zniżki. Wyłamały się z tego schematu jedynie parkiety w Pradze, Sofii i Warszawie, gdzie indeksy utrzymywały się na plusie.
Pod koniec dnia nastroje wyraźnie się poprawiły, ale minusy na amerykańskich indeksach powstrzymywały przed nadmiernym optymizmem. Około godziny 16.00 CAC40 i FTSE znalazły się blisko poziomu czwartkowego zamknięcia, zaś DAX zyskiwał 0,3 proc.
Waluty
Decyzja Fed o podwyższeniu stopy dyskontowej spowodowała w czwartek wieczorem dynamiczne umocnienie się amerykańskiej waluty. Euro staniało z 1,36 do 1,349 dolara. Dziś rano spadek ten został jeszcze trochę powiększony. Wspólną walutę wyceniano nawet na 1,34 dolara, jednak w ciągu dnia jej sytuacja nieznacznie się poprawiła. Skala wahań do południa była niewielka.
Nasza waluta wyraźnie zareagowała na czwartkowe ruchy na światowym rynku. Dziś rano za dolara trzeba było płacić 2,98 zł, prawie o cztery grosze drożej niż w czwartek wieczorem. Po pierwszym „szoku” złoty odrobił jednak część strat i wczesnym popołudniem dolara wyceniano na 2,95-2,96 zł. Kurs euro wahał się w przedziale 3,99-4,01 zł, zaś za franka trzeba było płacić od 2,72 do 2,73 zł.
Podsumowanie
Przez większą część sesji nasz parkiet znów pozytywnie wyróżniał się na tle pozostałych giełd europejskich. Po kiepskim początku dnia byki szybko ochłonęły i przejęły inicjatywę. Tym samym odreagowanie niedawnych spadków było kontynuowane. Od dołka z 11 lutego nasze indeksy zyskały po prawie 4 proc. Jedynym mankamentem dzisiejszej sesji były bardzo niskie obroty i rejterada byków na końcowym fixingu, sprowadzająca WIG20 nieznacznie pod kreskę. Trudno się jednak dziwić ostrożności inwestorów po tym, jak Fed nieoczekiwanie dostarczył powody do przemyśleń.
REKLAMA
REKLAMA