Ujemny bilans tygodnia
REKLAMA
REKLAMA
Polski rynek
REKLAMA
REKLAMA
Największą przecenę obserwowaliśmy w poniedziałek, kiedy WIG stracił 5 proc. Było to najprawdopodobniej następstwem spadku WIG20 poniżej 1900 pkt – ważnego technicznego poziomu, poniżej którego wielu inwestorów ustawiło zlecenia obrony (stop-loss). Na płytkim rynku ich realizacja doprowadziła do pogłębienia spadków. I choć nie brakowało śmiałych teorii o błyskawicznym zejściu indeksów znacznie niżej, ani o czekającym nas silnym odbiciu, w praktyce do końca tygodnia ceny akcji nieśmiało odrabiały straty. Inwestorzy podchodzili jednak z należytym respektem do poziomu 1900 pkt dla WIG20 i ilekroć indeks zbliżał się do tej bariery na 20 pkt, tylekroć zlecenia kupna urywały się.
W rezultacie WIG stracił w skali tygodnia 4,1 proc., a WIG20 5,4 proc. mWIG spadł o 1,9 proc., a sWIG tylko o 0,5 proc. Obroty na całym rynku akcji spadły ponownie poniżej 5 mld PLN i każą traktować przebieg wydarzeń jako powrót do konsolidacji z maja (w obszarze 1800-1900 pkt) po nieudanym wyskoku w górę na początku czerwca.
Europa
Na większości europejskich parkietów poniedziałkowa wyprzedaż akcji przyjęła bardzo dynamiczny charakter i choć w drugiej części tygodnia obserwowaliśmy odreagowanie, to ogólna wymowa rynków akcji nie napawa optymizmem. Oczywiście nie sposób ze stuprocentową pewnością stwierdzić, czy krótkoterminowy trend wzrostowy właśnie został zakończony, czy tylko tymczasowo przystopowany, ale jeżeli pominąć wypowiedzi obrazujące oczekiwania analityków i ekonomistów, to zdecydowana większość rzeczywistych danych nie wskazuje na zakończenie recesji.
Problemy szybko rozprzestrzeniają się z sektora finansowego na całą gospodarkę. Produkcja przemysłowa w strefie euro kurczy się coraz szybciej - w maju w tempie 35 proc. r/r, silniej niż szacowali eksperci. Na pewno nie można zarzucić bankom centralnym bierności, bo np. tylko w tym tygodniu banki komercyjne otrzymały od ECB atrakcyjnie oprocentowaną pożyczkę na olbrzymią kwotę 442 mld euro.
USA
REKLAMA
Ostateczne dane o dynamice PKB Stanów Zjednoczonych okazały się lepsze niż pierwotnie szacowano - gdyby tempo z I kw. utrzymałoby się przez kolejne kwartały 2009 r. gospodarka amerykańska skurczyłaby się o 5,5 proc., a nie jak początkowo sądzono o 6,1 proc. Pozytywny wpływ na te dane miał lepszy bilans handlowy (eksport spada wolniej), ale w drugą stronę działa najważniejszy czynnik, czyli prywatna konsumpcja.
Fed nie zmienił wysokości stóp procentowych (bo trudno obniżać je poniżej poziomu 0 proc.), a inwestorzy nie otrzymali wskazówek, kiedy ewentualnie trzeba będzie się liczyć z podwyżkami. W ciągu ośmiu miesięcy amerykański rząd wyemitował papiery skarbowe za ok. 1,3 bln USD (ok. 80 proc. planu na bieżący rok), natomiast agencja ratingowa Moody's uspokoiła rynek podtrzymując ocenę zdolności kredytowej USA na najwyższym poziomie.
Azja
W czasie gdy duża część inwestorów zaczyna obawiać się wysokiej inflacji, która może być jednym z efektów ubocznych niedawnych działań banków centralnych, dane z drugiej największej gospodarki wskazują dokładnie przeciwne zjawisko. W maju inflacja w Japonii przyjęła po raz kolejny ujemną wartość (-1,1 proc. r/r), a co więcej tempo spadków przyspiesza. To fatalna wiadomość dla gospodarki próbującej przerwać najsilniejszą recesję przynajmniej od końca II Wojny Światowej.
REKLAMA
REKLAMA