Dywidenda za 2008 rok tylko od nielicznych
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Trudno im się dziwić. Banki nie chcą udzielać kredytów na bieżącą działalność, spółki posiłkują się więc depozytami. Te jednak nie są nieograniczone. Brak dywidendy staje się więc drugim sposobem na polepszenie stanu kasy firmy. Zamiast dzielić się zyskiem z akcjonariuszami, zarządy spółek decydują się na zatrzymanie go w całości w firmie. Patrząc na wyniki spółek za I kwartał, kiedy to średni zysk spadł o połowę, można tylko przypuszczać, że w przyszłym roku nie tylko nie będą chciały podzielić się zyskiem w postaci dywidendy, ale mogą zwyczajnie nie mieć czym się dzielić, gdyż zysk będzie znikomy lub wręcz pojawi się strata.
REKLAMA
Po rekordowym pod względem dywidendy roku 2008, gdy łączna jej wartość sięgnęła 32 mld zł, ten rok może być bardzo chudy. Pamiętajmy jednak, że dywidenda jest wypłacana z rocznym opóźnieniem, tj. dywidenda w roku 2008 dotyczy zysków z 2007 r., który był dla spółek wyjątkowo udany. Wystarczył jednak kolejny rok, aby z ponad 100 spółek płacących dywidendę pozostało ok. 30.
Kolejne spółki decydują czy wypłacić dywidendę
Z planów wypłaty dywidendy chce zrezygnować m.in. spółka odzieżowa LPP. Z komunikatu prasowego wynika, że taki wniosek ma być przedstawiony na zgromadzeniu akcjonariuszy.
Nie powinno to być niespodzianką, jeśli spojrzymy na wyniki spółki za I kwartał. LPP miał 7,8 mln zł straty wobec 18 mln zysku w analogicznym okresie ubiegłego roku. Wydaje się zatem, że 164,6 mln zł zysku wypracowanego w roku ubiegłym będzie nie do osiągnięcia w tym roku. Zysk pozostawiony w spółce będzie chyba najlepszym rozwiązaniem. Branża odzieżowa jest jedną z tych, które boleśnie odczuwają spowolnienie gospodarcze.
REKLAMA
LPP to oczywiście jeden z przykładów spółek, które zrezygnowały z dywidendy. Warto śledzić komunikaty informujące o planach poszczególnych firm, tym bardziej, że część z nich zmienia swoje decyzje uzależniając je od bieżącej sytuacji.
Jedną ze spółek, która podzieli się sowitą dywidendą (205 mln zł), będzie natomiast Żywiec. Zarówno dzień nabycia prawa do dywidendy, jak i sama wypłata dywidendy, przypadną na czerwiec.
Grający pod dywidendę będą musieli obejść się smakiem
Nie jest tajemnicą, że polityka regularnej wypłaty dywidendy jest pozytywnie postrzegana przez inwestorów. Zwłaszcza TFI i OFE, które zwykle inwestują duże kwoty na długi okres i dzięki dywidendzie mogą poprawić wyniki swoich inwestycji. Dywidenda to nic innego jak ekstra zysk z posiadanych walorów. Często wartość dywidendy w przeliczeniu na akcję sięga kilku lub kilkunastu procent. Przykładowo, jeśli kurs akcji wynosi 200 zł, a dywidenda 20 zł na akcję, będzie to 10%. Posiadacze pakietów akcji wartych kilkanaście milionów złotych mogą więc bez wysiłku wzbogacić się o znaczne kwoty. Inną grupą inwestorów szukających zysku z dywidendy są gracze, którzy wręcz specjalizują się w inwestycjach pod dywidendę. Mówiąc najkrócej, śledzą komunikaty spółek i nabywają akcje tuż przez dniem uprawniającym do otrzymania dywidendy, a następnie sprzedają jak tylko zainkasują dywidendę. W ten sposób mogą zarobić kilka procent ekstra w okresie kilku tygodni oddzielających oba terminy. W tym roku taka strategia mocno straci na znaczeniu. Niska dywidenda uczyni całą operację mało opłacalną.
Lokomotywy GPW, czyli PKN Orlen, Lotos i banki, straciły parę
Od lat największe zyski i tym samym dywidendy płaciły banki i spółki ze znacznym udziałem Skarbu Państwa. W tym roku na dywidendę można liczyć głównie ze strony KGHM, który wypracował w 2008 r. blisko 3 mld zł zysku. Koncerny paliwowe pogrążone są w stratach, a zyski banków skurczyły się średnio o połowę. O zatrzymanie zysku w kasie banków apelują, zarówno Komisja Nadzoru Finansowego, jak i wicepremier Waldemar Pawlak. Wszystko przez problemy z dostępem do kapitału i koniecznością utrzymania współczynników wypłacalności. Gotówka - to jest to, czego bankom bardzo brakuje.
W takiej sytuacji nie wzbogacą się ani inwestorzy, ani Skarb Państwa, który od lat skutecznie drenował spółki z dywidendy. Z tuzów pozostał im praktycznie KGHM.
Na powrót do czasów, gdy spółki znów masowo będą dzielić się zyskiem, a wartość dywidend sięgnie kilkunastu miliardów złotych, przyjdzie nam poczekać około 2-3 lat, czyli do czasu znacznej poprawy kondycji finansowej firm. Kto wie, czy po dobie kryzysu firmy nie przyjmą odmiennej praktyki i nie postanowią zatrzymać przy sobie większości zysku argumentując to dobrem spółki. Wykorzystanie tych dodatkowych pieniędzy może być dużo efektywniejsze, niż jednorazowa poprawa nastrojów inwestorów.
REKLAMA
REKLAMA