Magia surowców
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Podobnej skali wzrosty jak na GPW można było zaobserwować na pozostałych, europejskich parkietach. Optymizm przeważył, ponieważ nie nikt nie znał danych, które mogłyby go ograniczać. Jedyne oficjalne informacje na dziś to zamówienia przemysłowe w Niemczech, które w październiku wzrosły o 1,6 proc. Co prawda rynek oczekiwał aż 1,8 proc., ale nie było to na tyle mocne odchylenie, by generować jakiekolwiek problemy.
REKLAMA
W zasadzie dziś europejscy inwestorzy żyli wydarzeniami około rynkowymi: uchwalaniem irlandzkiego budżetu, który jest niezbędny do przyznania międzynarodowej pomocy oraz przedłużeniem przez amerykański Kongres programu ulg podatkowych w celu dalszej stymulacji gospodarki. Pierwszy czynnik jest dość niepewny, ale nawet, gdyby Irlandia nie miała budżetu, to problem włącznie na jedną – dwie sesję. Ważniejsze są amerykańskie, więcej niż pewne ulgi. Szacuje się, że dzięki nim co najmniej 850 mld dolarów zostanie w kieszeniach konsumentów, czyli prawie tyle, ile niedawno zdecydował się dodrukować FED.
Dowiedz się także: Czy pożyczka dla Irlandii jest panaceum na problemy w strefie euro
Mając w perspektywie kolejne fale kapitału, najbardziej „cieszyły” się z tego surowce. Ropa osiągnęła najwyższy poziom w tym roku i przekroczyła 90 dolarów, a miedź kosztuje już więcej niż podczas surowcowej bańki w 2008 roku. Uzasadnienie tych wzrostów jest banalne. Gracze wiedzą, że jeżeli ożywienie gospodarcze utrzyma się, to surowce będą drożeć, a popyt na nie będzie większy. Jeżeli ożywienia nie będzie, powódź dolarów sprawi, że kapitał ucieknie do anty-inflacyjnych aktywów, czyli… będzie popyt na surowce. Tak czy inaczej – obecnie dominuje pogląd, że surowce są dobrą inwestycją.
Polecamy serwis: Kursy walut
Właśnie na fali wzrostów cen miedzi i ropy akcje KGHM, Orlen i Lotosu drugi dzień z rzędu cieszyły się gigantycznym zainteresowaniem. Wzrosty tych trzech spółek zapewniły przebicie ostatnich szczytów, ale trzeba zauważyć, że taki stan rzeczy nie utrzyma się długo. Udało się zyskać tak dużo w tak krótkim czasie, a zatem korekta jest nieunikniona. Pytanie o dalsze wzrosty sprowadza się więc do tego, czy w ciągu najbliższych dni do zwyżek dołączy sektor finansowy lub energetyczny. Po zamknięciu drażliwych kwestii, z Irlandią na czele, europejski rynek długu powinien uspokoić się. Wtedy bycze rogi pokażą banki i ubezpieczyciele.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.