Ile kosztowały nas medale olimpijskie
REKLAMA
REKLAMA
Zakończone zimowe igrzyska w Vancouver kosztowały Polskę 31 milionów złotych. Kwota wydana na start Polaków w XXI ZIO była dwa razy większa od tej, którą przeznaczyliśmy na czteroletnie przygotowania do poprzednich igrzysk w Turynie.
REKLAMA
Z 31 milionów aż 12 milionów dostali skoczkowie i reprezentanci Polski w narciarstwie biegowym. Ponad 6 milionów złotych kosztowały przygotowania biathlonistów i panczenistów. Połowę mniej wyniosła dotacja dla snowboardzistów. Mniejsze kwoty zasiliły kasy związków: hokeja na lodzie, sportów saneczkowych i łyżwiarstwa figurowego.
Przypomnijmy, że w Kanadzie startowało 47 polskich sportowców. Łącznie drużyna narodowa liczyła ponad 100 osób, wliczając m.in. misję olimpijską, trenerów, lekarzy czy fizjoterapeutów.
Na co poszły pieniądze? Ministerstwo Sportu informuje, że wydano je przede wszystkim na:
- zgrupowania krajowe i zagraniczne,
- starty krajowe i zagraniczne (udział w rekonesansach przedolimpijskich oraz zawodach i turniejach kwalifikacyjnych do igrzysk olimpijskich uwzględnianych w rankingach federacji światowych),
- kontrakty trenerskie i wynagrodzenia dla osób współpracujących w ramach przygotowań,
- zakup produktów leczniczych, wyrobów medycznych i suplementów diety,
- badania diagnostyczne i monitoring treningu.
Na przygotowania Justyny Kowalczyk ministerstwo wydało 1 mln 743 tys. zł. Przygotowania srebrnego medalisty z Turynu, Tomasza Sikory kosztowało nieco ponad 1,5 mln zł. Oczywiście specjalnym programem objęty został też najlepszy, polski skoczek narciarski Adam Małysz.
Polecamy: Adam Małysz za pieniądze z Vancouwer może kupić M3
Komitety olimpijskie, chcąc dodatkowo nagrodzić zawodników, a także zmotywować ich do osiągania jak najlepszych wyników na igrzyskach, ustaliły premie uzależnione od koloru krążka.
REKLAMA
I tak za zdobycie złotego medalu premiowano kwotą 250 000 zł. Srebro dało zawodnikowi dodatkowe 150 000 zł, a brąz – 100 000 zł. Co istotne, takie same kwoty otrzymały od PKOl sztaby szkoleniowe i medyczne polskich reprezentantów, z zastrzeżeniem, że część premii trafi do kieszeni pierwszego trenera lub nauczyciela, który odkrył talent sportowca.
Nie wszystkie komitety olimpijskie stawiały na motywowanie finansowe. I tak na przykład, reprezentacja Szwecji musiała zadowolić się maskotkami– w trzech rozmiarach w zależności od koloru zdobytego medalu.
Źródło: raport Money.pl, wynagrodzenia.pl
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.