Czy pracownik może być anonimowy w Internecie?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Wystarczy przecież, że założymy nowe konto w komunikatorze i nasz adres IP zostaje skojarzony z konkretnym numerem oraz mailem (który zazwyczaj jest niezbędny do rejestracji). Komuś może się wydawać, że wystarczy skorzystać z proxy lub programów typu TOR (The Onion Router) by anonimowo korzystać z Internetu. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze nie zapewniają one bezpieczeństwa dla całego ruchu sieciowego, po drugie udowodniono, że istnieje szansa na zdobycie danych, które teoretycznie powinny być niewidoczne. W 2007 roku Dan Egerstad, szwedzki konsultant ds. bezpieczeństwa, udowodnił, że możliwe jest przejęcie nazw użytkowników i haseł do skrzynek pocztowych osób korzystających właśnie z programu TOR.
REKLAMA
Druga sprawa to fakt, że większość użytkowników wychodzi z założenia, że wszystko co robią bez podpisywania się imieniem i nazwiskiem jest anonimowe. Używają loginów, tymczasowych nicków, nie zdając sobie nawet sprawy z tego jak szybko można do nich dotrzeć. Tymczasem wiele serwisów stosuje ostrzeżenia.
Dzięki temu, nawet jeżeli komentarz zawiera tylko tymczasowy login, przy samej wiadomości widoczny będzie unikatowy adres IP, będący wirtualnym odciskiem palca każdego urządzenia w Internecie. Dzięki temu, w skrajnych przypadkach, kiedy komentarz zawiera treści niezgodne z prawem, administrator strony, na której umieszczono wpis może powiadomić o zaistniałej sytuacji Policję. Adres IP wskaże dostawcę Internetu, który przy odpowiednim nakazie będzie zmuszony udostępnić dane osoby, której przypisano dany adres IP.
Polecamy: Jak nie stać się ofiarą phishingu?
REKLAMA
Portale społecznościowe wchodzą w nową fazę, która może jeszcze bardziej odbić się na naszej prywatności. Nie tylko dodajemy konta znajomych do naszego profilu i korespondujemy z nimi, ale dzielimy się także naszymi upodobaniami. Przykładem jest tutaj Facebook, który daje możliwość porównania zainteresowań znajomych, ich przekonań. Służą temu aplikacje, którym zezwalamy na dostęp do naszych danych.
Kilka miesięcy temu głośna była sprawa systemu śledzenia aktywności użytkownika przy pomocy Facebook Beacon. Portal zbierał w ten sposób informacje o użytkowniku także na innych serwisach i stronach. Sama idea polegała na tym, by w momencie - na przykład- zakupu przedmiotu na jednej ze stron, z którą Facebook miał podpisaną umowę, odpowiednia informacja pojawiała się na ścianie użytkownika. To co wzbudziło najwięcej kontrowersji to fakt, że Facebook otrzymywał od zaprzyjaźnionych serwisów informacje o akcjach podejmowanych przez użytkownika nawet wtedy, kiedy nie wyrażał on na to zgody i nie był zalogowany w portalu.
Podsumowując artykuł można powiedzieć, że na ujawnienie części danych jesteśmy skazani poprzez samo podłączenie komputera do Sieci. Mam na myśli daty logowania, preferencje użytkownika, wyniki wyszukiwania oraz wiele innych informacji, bez których nie można mówić o swobodnym poruszaniu się po Internecie. Z drugiej jednak strony, nie musimy pomagać wielkim korporacjom w zdobywaniu naszych danych osobowych. Nie ma potrzeby uzupełniania wszystkich pól informacyjnych podczas rejestracji w nowym portalu.
Publikowanie zdjęć, które nas kompromitują lub są przepełnione erotyką, może za kilka lat znacznie utrudnić nam, na przykład, znalezienie pracy. Pamiętajmy też, że ideą serwisów społecznościowych jest łączenie grona przyjaciół lub osób o podobnych zainteresowaniach. Liczba znajomych o niczym nie świadczy, więc nie akceptujmy każdego zaproszenia tylko dlatego, że ktoś nam je zaproponował.
Polecamy: Jak usunąć aktualnie używane pliki?
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.