Telefony z dwurdzeniowymi procesorami – czy to naprawdę jest potrzebne?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Na rynku niemal każdego dnia pojawiają się nowe telefony z potężnymi specyfikacjami. W bardzo szybkim tempie przybywa rdzeni w procesorach, zwiększa się ilość pamięci RAM a na dobrą sprawę zauważalna wydajność pozostaje niemal w tym samym miejscu. Można mieć podejrzenia, że wszystko to na pokaz i dla szpanu. Czy naprawdę potrzebne jest w telefonie posiadanie dwurdzeniowego procesora z 1 GB pamięci RAM, żeby ruszyć prosty program lub uruchomić sprawnie system Android?
REKLAMA
Cofnijmy się nieco w czasie i przypomnijmy telefon Nokia N8. Urządzenie korzysta z leciwego procesora z rodziny ARM 11 pracującego z częstotliwością „zaledwie” 680 MHz, a wydajnością nie ustępuje innym nowym urządzeniom z procesorami o taktowaniu 1 GHz, na przykład Snapdragon bazujący na nowszej architekturze ARM v7. Podobnie produkty firmy Apple, których ogromna większość użytkowników wręcz nienawidzi. Cóż z tego, skoro na aplikacje wykorzystujące potencjał kolejnych generacji sprzętu nie trzeba czekać. A jak jest z Androidem?
Zobacz też: Marketing partyzancki w e-biznesie – na czym to polega i czy się sprawdzi?
REKLAMA
Niestety nieciekawie. Kupując dwurdzeniowy telefon z systemem Android musimy przygotować się na to, że jeszcze przez długi czas po kupnie urządzenia nie wykorzystamy pełni jego możliwości. Ponadto większość aplikacji nie działa poprawnie, gdyż są problemy z optymalizacją. Wydaje się, że urządzenia tego typu zostały wypuszczone za szybko, jakby potrzeba rynku była ważniejsza od poprawnego działania, a sprzęt musi czekać na oprogramowanie – powinno być oczywiście odwrotnie.
Oczywiście nie staramy się negować zasadności wyboru telefonu dwurdzeniowego i nikomu tego nie odradzamy. Należy się jednak zastanowić, czy obecnie jest to na pewno opłacalne. Otóż dobrej klasy telefon z jednordzeniowym procesorem jest o około 30 procent tańszy od najtańszego dwurdzeniowca. Natomiast korzyści z dopłaty są jak na razie znikome, gdyż brakuje aplikacji, które mogłyby wykorzystać tak duża moc. Owszem, dostrzeżemy różnicę w działaniu przeglądarki czy całego interfejsu, ale czy to naprawdę jest warte dołożenia około 300-500 złotych?
Co prawda jeszcze rok temu sama myśl o telefonie z dwurdzeniowym procesorem była marzeniem, podczas gdy dziś niemal codziennie mamy nowe zapowiedzi producentów. Być może za rok dwurdzeniowe telefony będą standardem, ale na dzień dzisiejszy jest to raczej przerost formy nad treścią. Prawda jest taka, że użytkownik kupujący topowy produkt ma prawo oczekiwać pełnej funkcjonalności. W tym przypadku użytkownik, który wydał mnóstwo pieniędzy na nowinkę techniczną musi czekać, aż będzie mógł się z niej w pełni cieszyć. To tak jak kupić Ferrari, z silnikiem o mocy obniżonej o 80% na okres około roku tylko dlatego, że nie ma odpowiednich dróg do jazdy.
Warto przeczytać: Obsługa klienta poprzez system ticketowy – na czym to polega?
Nie da się oczywiście zaprzeczyć, że przyszłość należy do mocnych sprzętów. Tak samo jak rośnie wydajność komputerów domowych i laptopów, tak samo będzie rosła wydajność telefonów, które można schować w kieszeni. Problem pojawia się jedynie w aplikacjach, które na dzień dzisiejszy nie wykorzystują potencjału nowych telefonów. Miejmy nadzieję, że producenci nie będą tak pędzić z postępem i nowinkami technicznymi tylko po to, aby programiści nadążyli z pisaniem optymalizowanych programów i aplikacji.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.