Ustawa antypiracka we Francji niezgodna z konstytucją
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Francuskie prawo antypirackie już od początku miało pod górkę. Pierwsze podejście w Zgromadzeniu Narodowym zakończyło się, ku wielkiemu zaskoczeniu rządu, porażką. Dwa tygodnie później Parlament Europejski ponownie stanął po stronie internautów, uznając, że nikogo nie można odłączyć od sieci bez prawomocnego wyroku sądu. To jednak nie wywarło większego wrażenia na francuskich parlamentarzystach, którzy w połowie maja jednak nowe prawo przyjęli.
REKLAMA
Jak się okazało, nie oznacza to, że wejdzie ono w życie. Francuska Rada Konstytucyjna (odpowiednik naszego Trybunału Konstytucyjnego) uznała, że ustawa stoi w sprzeczności z podstawami państwa prawa i tradycji prawnej Francji. Omija bowiem jedną z naczelnych zasad sądownictwa, która mówi, że każdy jest niewinny, dopóki nie zostanie mu udowodniona wina prawomocnym wyrokiem sądu. Rada odwołała się przy tym do Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z 1789 roku, jednego z kluczowych osiągnięć rewolucji francuskiej - informuje Ars Technica.
Uchwalona ustawa omijała to postanowienie. Firmy i osoby posiadające prawa autorskie do poszczególnych utworów miały składać skargi do ustanowionej nowej agendy rządowej - HADOPI - która informowałaby dostawców internetu o osobach je naruszających. Ci mieliby obowiązek wysłania swoim klientom ostrzeżeń. Trzecie z nich byłoby równoznaczne z odłączeniem od internetu i wpisaniem na ogólnonarodową czarną listę, co uniemożliwiałoby podpisanie umowy z innym operatorem.
Rada podkreśliła także ogromne znaczenie wolności słowa i swobody wypowiedzi. Uznała je za jeden z fundamentów demokracji, a każda próba ich ograniczenia winna być usprawiedliwiona odpowiednimi celami. Zdaniem Rady ochrona praw autorskich nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem dla odłączania internautów.
Decyzja Rady oznacza, że ustawa w swojej obecnej formie nie będzie mogła wejść w życie.
Źródło: DI
REKLAMA
REKLAMA