Sezon grzewczy 2012 /2013 - ile zapłacimy za ogrzewanie
REKLAMA
REKLAMA
Zimowa aura pod koniec października spowodowała, że sezon grzewczy w tym roku nie rozpoczął się tak łagodnie jak przed rokiem. Warto przypomnieć, że tradycyjnie początek sezonu przypada na wrzesień, choć w praktyce jest to bardzo zróżnicowane.
REKLAMA
Coraz więcej osób korzysta z ciepła niezależnie od daty w kalendarzu, ale od temperatury za oknem (ciepło systemowe), choć z drugiej strony np. Lubańskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej rozpoczęło „grzanie” wraz z początkiem października.
Mniej grzejemy niż w minionych dziesięcioleciach
REKLAMA
Gdyby pokusić się o szacunek potencjalnego zapotrzebowania na ciepło od początku września do dziś, to okazałoby się, że jest ono o 3,4% wyższe niż w analogicznym okresie przed rokiem, ale jednocześnie o 8,3% niższe niż wynikałoby to ze średniej z lat 1980 – 2004.
Trudno jednak ocenić czy jest to dobra czy zła informacja, bo przed nami jeszcze 7 miesięcy sezonu grzewczego przez co wciąż istnieje ryzyko, że mrozy głęboko spenetrują domowe budżety.
Ciepło coraz droższe
Bez wątpienia zrobią to dostawcy ciepła i nośników energii takich jak: węgiel, olej opałowy czy gaz, a konkretnie ich nowe cenniki. Zgodnie z danymi GUS, we wrześniu br. uśredniona cena nośników energii była wyższa o 6,4% względem poziomu sprzed roku. Najbardziej podrożał gaz, za który trzeba dziś płacić o 9,1% więcej niż przed rokiem.
W przypadku energii cieplnej z sieci podwyżka sięgnęła 6%. W niewiele mniejszej skali, bo o 5,9%, zdrożała energia elektryczna, a o 5,1% opał (średni wskaźnik dla węgla, drewna i oleju opałowego).
Stawki maksymalne podatków i opłat lokalnych na 2013 rok
Ile zapłacisz PIT przy sprzedaży domu, mieszkania lub działki?
Rachunek za ciepło może być wyższy
REKLAMA
Po dwóch pierwszych miesiącach grzewczych zapotrzebowanie na ciepło było wyższe niż przed rokiem, a ponadto, w tym samym czasie nośniki energii wyraźnie zdrożały. Gdyby sytuacja ta utrzymała się przez 7 kolejnych miesięcy (zapotrzebowanie na ciepło w każdym miesiącu proporcjonalnie wyższe i tempo wzrostu cen takie, jak obecnie), rachunek za ogrzewanie byłby w tym sezonie wyższy niż przed rokiem. O ile wyższy?
Jeśli ktoś za ogrzanie 50-metrowego mieszkania w „wielkiej płycie” zapłacił w zeszłym sezonie 2 tys. zł, to w tym roku może to być o 170 zł więcej. W przypadku 150-metrowego domu z lat 90-tych jeśli zeszłoroczny rachunek wyniósł 2,5 tys. zł (dom ogrzewany węglem), to w tym roku może to być o 220 zł więcej. Gdy jednak dom taki ogrzewałoby się gazem, a przed rokiem rachunek wyniósł 4,5 tys. zł, to w tym sezonie grzewczym może on być aż o 580 zł wyższy.
Gdyby jednak zapotrzebowanie na ciepło było w tym sezonie identyczne jak w poprzednim, to z samego tytułu wzrostu cen nośników energii rachunek za ogrzewanie byłby o 100 zł wyższy w rozważanym przypadku lokalu mieszkalnego i odpowiednio 130 i 410 zł wyższe w przypadku domu ogrzewanego węglem i gazem.
Jak szacuje się zapotrzebowanie na ciepło?
Wbrew pozorom jest to łatwe zadanie. Wystarczą dokładne dane o panujących na zewnątrz temperaturach. Jak bowiem dowodzi - na łamach portalu ogrzewnictwo.pl - mgr inż. Józef Dopke, w sposób liniowy zużycie gazu do ogrzania pomieszczeń zależy od liczby „stopniodni”.
Jest to miara pokazująca, o ile stopni Celsjusza dziennie średnia temperatura za oknem jest niższa od tej optymalnej, która nie wymaga używania grzejników. W poszczególnych rejonach świata stosuje się różne sposoby obliczania liczby „stopniodni”. Zgodnie z metodologią Eurostatu, ważne są dwa poziomy temperatury – 15 i 18 stopni.
Przy obliczaniu „stopniodni” pod uwagę brane są tylko takie dni, w których za oknem panuje mniej niż 15 stopni Celsjusza (średnia z temperatury maksymalnej i minimalnej danego dnia). Liczbę „stopniodni” określa się wtedy, licząc o ile za oknem jest ich mniej, niż wtedy, gdy słupek rtęci dochodzi do 18 stopni Celsjusza.
Korzystając z tej metodologii można obliczyć, że od początku września (tradycyjnie uważanego za początek okresu grzewczego) do końca października, łączna liczba stopniodni wyniosła w Warszawie 381. Biorąc pod uwagę średnią z 25 lat (od 1980 r.) w tym samym czasie liczba stopniodni powinna wynieść 415.
Oznaczałoby to, że dotychczasowe zużycie ciepła może być o 8,3% niższe niż wynikałoby ze średniej.
Zaprezentowane powyżej obliczenia są wynikiem wielu założeń. W konkretnych przypadkach koszty ogrzewania mogą się znacznie różnić. O ich wysokości decyduje bowiem wiele czynników, takich jak na przykład: indywidualne przyzwyczajenia użytkownika ciepła, lokalizacja nieruchomości, ekspozycja na światło, przenikalność przegród, cena paliwa grzewczego i sprawność instalacji.
Bartosz Turek, Analityk rynku nieruchomości
Home Broker
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.