Karaś: Stomatologia wytrzyma drugą falę [WYWIAD]
REKLAMA
REKLAMA
Kurtyny paskowe jako izolacja przed wirusem
REKLAMA
Jak w obliczu pandemii wygląda rynek stomatologii w Polsce?
W jej początkowej fazie, tak jak chyba w większości branż, myślę, że możemy mówić o wstrząsie. Szczególnie dotyczy to okresu pomiędzy marcem a majem, kiedy panował duży chaos informacyjny, a wytyczne instytucji państwowych przez pierwsze półtora miesiąca zmieniały się co chwilę. Wszyscy - także lekarze i pacjenci - odnajdowywaliśmy się w nowej sytuacji. Wtedy też miały miejsce największe zmiany związane z obsługą pacjentów. W klinice, w której pracuję, stosowaliśmy kurtyny paskowe w celach izolacji poszczególnych stref, a część pomieszczeń została zamieniona na śluzy dla personelu i pacjentów w celu odkażania i zakładania odzieży ochronnej. Przypominało to trochę pracę Dustina Hoffmana w dobrze, myślę, znanym filmie z 1995 roku.
REKLAMA
Obecnie pracujemy na zwiększonym poziomie kontroli pacjentów i dezynfekcji. Klinika dalej jest przedzielona w kilku miejscach kurtynami, personel i pacjenci w całej klinice poruszają się w maseczkach ochronnych (przed pandemią korzystał z nich tylko personel i tylko przy zabiegach) mierzona jest temperatura, podpisywane są oświadczenia pacjentów dotyczące ewentualnego kontaktu z osobami potencjalnie zagrożonymi infekcją.
W związku z tym, że w pierwszej fazie pandemii i lockdown'u wielu pacjentów nie korzystało z usług stomatologów (centralne wytyczne nakazywały przyjmowanie tylko pilnych i ciężkich przypadków), ma to swoje konsekwencje. Nie każdy ząb, który wymaga interwencji, musi mocno boleć, dlatego niestety w przypadku części pacjentów, którzy po dłuższej przerwie, obecnie zgłaszają się do stomatologów, wyleczenie wszystkich zębów nie jest możliwe i wiąże się z koniecznością ich usunięcia.
Cały czas staramy się adaptować do zaistniałych warunków i szukać możliwie najlepszych rozwiązań dla naszych pacjentów.
Koronawirus a dezynfekcja
Z jakimi wyzwaniami spotkała się branża na początku pandemii?
REKLAMA
Początek był najtrudniejszy. Duża dezinformacja. Niepokojące informacje z innych krajów. Często zmieniające się wytyczne. Nie do końca wiedzieliśmy, co możemy, co powinniśmy, co musimy, a czego nie wolno. Przez pewien czas dostęp do podstawowych środków ochrony i dezynfekcji był mocno utrudniony, a ich ceny drastycznie wzrosły. To stworzyło na początku dużo dyskusji i problemów w naszym środowisku.
Stomatologia, jako dość specyficzna dziedzina medycyny była, moim zdaniem, dobrze przygotowana już przed pandemią. Oczywiście wiele osób wskazywało na to, że w związku z bardzo częstym użyciem aerozoli (np. przy tzw. „borowaniu") ryzyko transmisji wirusa jest wysokie. Z drugiej strony pracujemy od bardzo dawna w maskach i przyłbicach, które stały się obecnie bardzo popularne, co dobrze nas chroni. Stosowanie wielu materiałów jednorazowych, solidna dezynfekcja powierzchni oraz sterylizacja wszystkich akcesoriów metalowych stawia nas na bardzo wysokim stopniu czystości i bardzo niskim ryzyku transmisji (z pacjenta na pacjenta) jakichkolwiek patogenów.
Endodoncja, dziedzina, w której pracuję na co dzień, jest w tym wszystkim najbezpieczniejsza, bo dodatkowo rutynowo powinien być w niej stosowany koferdam (ślinochron), czyli izolacja pola zabiegowego (potocznie mówiąc wynicowanie zęba poza jamę ustną) od śliny. Ten element sprawia, że w pewnym stopniu pracujemy poza jamą ustną pacjenta. Głównym środkiem stosowanym w leczeniu kanałowym jest podchloryn sodu, czyli jeden z najskuteczniejszych preparatów anty COVID 19. Dodatkowo pacjenci są zobowiązani do noszenia masek, dezynfekcji rąk oraz do dezynfekcji jamy ustnej tuż przed zabiegiem.
Szkolenia w internecie
Jak dziś radzą sobie firmy?
Branża stomatologiczna to nie tylko gabinety, ale i firmy handlowe oraz szkoleniowe. Działanie wszystkich było w jakimś stopniu zachwiane. Ja jestem bezpośrednio związany z leczeniem oraz branżą szkoleniową.
Nasza klinika przerwała pracę na mniej więcej dwa tygodnie. Wtedy przystosowywaliśmy się do wytycznych, czekaliśmy na dostawy odpowiedniej ilości środków ochrony osobistej etc. Obecnie pacjentów przyjmujemy normalnie. Oczywiście zachowując wzmożone środki bezpieczeństwa, o czym mówiłem wcześniej. Szkolenia przerwaliśmy na około cztery miesiące. Przenieśliśmy swoje działanie do internetu, w formie kursów on-line i webinarów. To było duże wyzwanie, ale po fakcie mogę stwierdzić, że bardzo przyjemne i korzystne. Wiele się nauczyliśmy. Chociaż kursy on-line i webinary po zakończeniu lockdown'u nie cieszą się już tak dużą popularnością, to na stałe wpisały się już w ofertę szkoleniową, jako jedna z form przekazywania wiedzy i interakcji. Dotychczasowe działania edukacyjne wróciły do normy. Kursy prowadzimy w takich samych konwencjach jak przed ogłoszeniem pandemii. Na salach wykładowych zwiększyliśmy odstępy pomiędzy kursantami, nosimy maseczki i przyłbice, mamy zwiększony reżim sanitarny w części cateringowej.
Reasumując - oba sektory mojej pracy odnalazły się w nowej rzeczywistości. Powoli wracamy do normy. Myślę, że w tym momencie sytuację mogę nazwać stabilną. Oczywiście śledzimy doniesienia ze świata i trzymamy rękę na pulsie, jednocześnie jesteśmy już bardziej świadomi.
Koronawirus i opłacalność biznesu
Czy w obecnej sytuacji zauważa Pan Doktor jakieś obszary do poprawy w zakresie funkcjonowania branży? Jak obecnie wygląda rynek zbytu?
W mojej opinii rynek usług stomatologicznych był jednym z tych, które najszybciej dostosował się do nowej rzeczywistości.
Oczywiście jesteśmy przede wszystkim lekarzami, ale nawet jednoosobowa działalność to także biznes. W efekcie przerwa w pracy i zamieszanie na rynku spowodowały, że wielu dentystów usiadło do swoich rozliczeń i sprawdziło, jak naprawdę działa ich firma. Wiem, że w części gabinetów w związku z tym wprowadzano różne zmiany w rozliczeniach, w niektórych nastąpiły zmiany w zamówieniach, a u niektórych po prostu wzrosła świadomość kosztów i wpływu sposobu pracy, zarządzania i zatrudniania na sytuację finansową.
Polscy stomatologowie – jaka jest ich obecna sytuacja na rynku?
Myślę, że jak w wielu branżach przestój, czas lockdown'u i przystosowania spowodował straty. W moim przypadku najbardziej odczuwalny był przestój związany z prowadzeniem kursów, gdyż był on najdłuższy. Obecnie myślę, że mogę powiedzieć, że wszystko wróciło do normy i mam nadzieje, że jak najdłużej będzie stabilnie. Życzę nam wszystkim oczywiście, żeby jak najszybciej na wszystkich rynkach zagościł wzrost i rozwój.
Druga fala
Czy branża wytrzyma drugą falę?
Wydaje mi się, że tak. Oczywiście możemy się spodziewać kolejnych restrykcji, przestoju, czy nawet fali paniki, ale jak pokazała pierwsza fala, to nie będzie trwało wiecznie. Ponadto jesteśmy już bardziej świadomi i przygotowani. Dlatego powinniśmy wytrzymać, a może nawet poradzić sobie trochę lepiej, niż przy I fali.
Lek. dent. Bartłomiej Karaś jest endodontą. Regularnie uczestniczy jako prelegent w najważniejszych konferencjach i wykładach dotyczących leczenia kanałowego w Polsce i na świecie. Prowadzi kursy dla dentystów, z którymi dzieli się swoimi doświadczeniami, aby i oni mogli jeszcze skuteczniej leczyć schorzenia zębów u pacjentów i uwolnić ich od bólu, ponieważ piękny uśmiech, to zdrowy uśmiech. Od 2013 roku przeprowadził ponad 300 kursów i wykładów na 4 kontynentach. Współpracuje, jako wykładowca ze znanymi organizacjami i jako opinion leader z firmami: Style Italiano Endodontics, Poldent, Witkowscy Dental Training Center, Akademia Stomatologii, Carestream, Esdent, Opident czy Nevadent.
Rozmawiała Agnieszka Gorczyca, Infor.pl
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.