Nad kontynentem zawisło widmo euro-demonów
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Niemiecko-francuskie propozycje głębokich reform w strefie euro, których celem ma być zacieśnienie gospodarczo-fiskalne, wywołują sprzeciw nie tylko wśród członków Unii Europejskiej, którzy nie należą do strefy euro, ale też na własnym podwórku, w krajach Eurolandu. Wydaje się zatem, że wprowadzenie jednolitego podatku CIT czy też podwyższenie wieku emerytalnego to czyste mrzonki, które pozostaną tylko na papierze. Aby wyjść z twarzą, być może politycy, głównie Merkel i Sarkozy, zaproponują teraz bardziej łagodne rozwiązania, zmierzające do kontynuacji „papierowych reform”. Należy jednak zadać sobie pytanie, czy Angela Merkel zgodzi się w takiej sytuacji na zwiększenie gwarancji w funduszu pomocowym EFSF, na co liczą głównie zadłużone kraje z grupy PIIGS. Raczej nie dojdzie do tego ani podczas euro-szczytu, ani na spotkaniu ministrów finansów ECOFIN w dniu 14-15 marca, tylko dopiero pod koniec marca, z okazji szczytu UE. Powód może być dość prozaiczny, na 20 i 27 marca w Niemczech zaplanowano wybory regionalne. Wprawdzie na razie koalicja CDU/CSU ma sporą przewagę nad opozycyjną SPD, ale nie wiadomo, jak Niemcy mogliby zareagować, gdyby w politycznej walce na czoło wysunęła się kwestia wspierania „biednej Europy” z pieniędzy „niemieckiego podatnika”. Tak czy inaczej, najbliższe tygodnie zapowiadają się dość nerwowo dla europejskiej waluty. Zdaje się, że „euro-demony” znów powracają. Najlepszym barometrem będzie tutaj zachowanie portugalskiego długu. Ten kraj był wielokrotnie wymieniany jako kolejny kandydat do „bailoutu” po Grecji i Irlandii, a tylko większa aktywność inwestorów azjatyckich na aukcjach długu, która miała miejsce na początku stycznia, na jakiś czas odsunęła realizację negatywnego scenariusza. Wprawdzie Europejski Bank Centralny nadal czynnie udziela się na rynkach długu PIIGS i być może to jego zakupy doprowadziły wczoraj wieczorem do cofnięcia się rentowności portugalskich papierów, ale to tylko opóźnia początek wydarzeń, które i tak mogą nastąpić.
REKLAMA
Dzisiaj rano kurs EUR/USD złamał ważne wsparcie na poziomie 1,3570, co może sugerować spadek w okolice 1,35 jeszcze dzisiaj po południu. Dalsza sytuacja będzie zależeć głównie od danych z USA, zwłaszcza tych z godz. 15.55, kiedy to poznamy tamtejsze nastroje konsumenckie. Należy także odnotować poprawiający się sentyment do dolara, który jest reakcją na wczorajsze, lepsze dane o cotygodniowym bezrobociu, a także słowa szefa RBA (Banku Australii), który przyznał, że sytuacja w Eurolandzie nadal pozostaje głównym źródłem globalnej niepewności. Prezes dodał jednocześnie, iż wprawdzie pozytywnie widzi perspektywy dla australijskiej gospodarki, ale nie ma obecnie podstaw do podnoszenia stóp procentowych w I półroczu. To doprowadziło do spadku notowań AUD/USD poniżej parytetu 1,00.
Przeczytaj również: Jakie zmiany zaszły na zagranicznym rynku walutowym w styczniu 2011?
W kraju złoty nadal powoli się osłabia. Dzisiaj rano euro oscyluje wokół wartości 3,9350, a dolar właśnie narusza poziom 2,90. Poniżej 2,99 krąży natomiast frank, co ma związek z zachowaniem kursu EUR/CHF i jego stabilizacji, będącej wynikiem opublikowanych wczoraj danych o niższej inflacji w Szwajcarii. Wprawdzie agencje informacyjne zwracają uwagę na napiętą sytuację w Egipcie oraz tamtejsze demonstracje, ale jednak kluczowym czynnikiem, który osłabia złotego, są obawy, dotyczące perspektyw fiskalnych dla Polski, niewielkie szanse na podwyżkę stóp przez RPP w marcu czy w końcu rosnąca atrakcyjność amerykańskich aktywów i wspomniane wcześniej odradzanie się „euro-demonów”.
EUR/PLN:
Kurs konsekwentnie idzie w górę, łamiąc kolejne opory. Dzisiaj test okolic 3,95-3,96 wydaje się być całkiem realny. Wsparcie stanowią teraz okolice 3,91-3,92. Dzienny MACD niebezpiecznie zbliża się do poziomu równowagi, co może doprowadzić do przyspieszenia zwyżki i ataku na 3,98-4,00 w przyszłym tygodniu.
Polecamy serwis: Kredyty
USD/PLN:
Wyjście ponad barierę 2,90 jest sygnałem, który potwierdza rodzący się, większy ruch wzrostowy. Teraz kluczowe będzie sforsowanie okolic 2,91-2,92 – niewykluczone, że taka próba zostanie podjęta dzisiaj po południu, co będzie zależne od zachowania się EUR/USD i testu okolic 1,3500. W szerszej perspektywie naruszenie 2,92 będzie sygnałem do ruchu nawet w okolice 3,04 (formacja W). Wsparcia na dzisiaj to rejon 2,88-2,90.
EUR/USD:
Złamanie oporu 1,3570 sprawia, iż poziom ten będzie stanowił teraz istotny opór. Obecnie kluczowe okaże się złamanie lokalnego wsparcia na poziomie 1,3540, co otworzy drogę do testowania minimum z poniedziałku na wysokości 1,3506. Dzienne wskaźniki znajdują się w trendach spadkowych, a formacja RGR jest dość widoczna, co sugeruje, że kluczowa strefa na najbliższy czas to nie rejon 1,35, a 1,3430-50, który wyznaczany jest przez grudniowe szczyty. I te okolice mogą być testowane jeszcze dzisiaj wieczorem.
GBP/USD:
Wprawdzie notowania funta w zadziwiający sposób nie chcą za bardzo spadać, ale jednocześnie brakuje też pozytywnych wskazań, które mówiłyby o fałszywości tezy pesymistycznego scenariusza. Dzienne wskaźniki pokazują sygnały sprzedaży, a linia trendu wzrostowego, poprowadzona od styczniowego dołka, została wczoraj naruszona. Obecnie kluczowy staje się poziom 1,60. Jeżeli zostanie on wyraźnie naruszony, to impuls spadkowy nabierze tempa. Silny opór stanowi teraz rejon 1,61. Nadal realny jest scenariusz spadku w kilka dni do 1,5750-1,5800.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.