MPiPS chwali się efektami ustawy o elastycznym czasie pracy
REKLAMA
REKLAMA
"Z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że do 15 stycznia br. elastyczny czas pracy wprowadziło już 1319 pracodawców" - podał resort pracy, powołując się na dane Państwowej Inspekcji Pracy.
REKLAMA
Z opcji tej korzystają głównie duże przedsiębiorstwa zatrudniające od 50 do 249 osób - jest ich 481.
W drugiej kolejności są to firmy średnie, zatrudniające do 49 pracowników (366 przedsiębiorstw), a następnie najmniejsze, zatrudniające maksymalnie 9 osób - jest ich 241.
Porozmawiaj o tym na naszym FORUM!
REKLAMA
Najchętniej z nowych rozwiązań korzystają przedsiębiorstwa zajmujące się przetwórstwem przemysłowym (38 proc.), handlem i naprawami (16 proc.) oraz budownictwem (ponad 10 proc.). Najwięcej firm wprowadziło nowe przepisy w Katowicach (213), Poznaniu (210) i Wrocławiu (116).
Jak przypomina ministerstwo, firmy mogą uelastyczniać czas pracy od sierpnia 2013 roku. Pracodawcy mogą skorzystać z dwóch nowych rozwiązań. Pierwsze to wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy do maksymalnie 12 miesięcy. Wcześniej nie mogło to być więcej niż 4 miesiące. Pozwala to dostosować pracę pracowników do bieżących zamówień.
Drugie rozwiązanie to możliwość wprowadzenia w firmie ruchomego czasu pracy. Pracownicy mogą dzięki temu zaczynać pracę np. w poniedziałek, środę i piątek o godzinie 9 rano, a we wtorek i w czwartek o 10. Mogą również rozpoczynać dzień np. między godziną 7 a 10. Ma to ułatwiać pracownikom godzenie życia rodzinnego z pracą.
Firmy dotknięte rosyjskim embargiem otrzymają rządowe wsparcie
Na uelastycznienie czasu pracy muszą wyrazić zgodę działające w firmie związki zawodowe. A jeśli ich nie ma, pracodawca musi porozumieć się z przedstawicielami pracowników.
REKLAMA
Ustawa o elastycznym czasie pracy była powodem zerwania dialogu w Komisji Trójstronnej w czerwcu 2013 roku. W proteście przeciwko uchwaleniu przez Sejm tych rozwiązań związki zawodowe opuściły wówczas obrady Komisji. Solidarność, OPZZ i FZZ uznały bowiem, że dialog społeczny między rządem, pracodawcami a związkami jest pozorowany, bo postulaty związkowe nie są brane pod uwagę. Związki postawiły warunek powrotu do dialogu w Komisji Trójstronnej: odwołanie Władysława Kosiniaka-Kamysza z funkcji przewodniczącego komisji i szefa resortu pracy oraz przeprowadziły w połowie września ponad 100-tys. manifestację w Warszawie przeciwko polityce rządu.
Impas w dialogu społecznym trwa do dziś. Próbą wyjścia z niego ma być powołanie w miejsce Komisji Trójstronnej Rady Dialogu Społecznego. Według ostatnich zapowiedzi rząd, związki zawodowe i pracodawcy w ciągu dwóch miesięcy mają uzgodnić projekt ustawy w tej sprawie. Nowa ustawa miałaby zostać uchwalona nawet jeszcze przed wakacjami.
REKLAMA
REKLAMA