PIE: PKB Polski wzrośnie w tym roku o 4,8 proc., a w przyszłym roku o 3,5 proc.
REKLAMA
REKLAMA
- Przed nami nieznaczne spowolnienie gospodarki
- Największą barierą dla rozwoju pozostaje inflacja
- Utrzyma się wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń
- Wysoki popyt wewnętrzny jednym z fundamentów gospodarki
- Możliwe braki kadrowe w budownictwie i transporcie
Przed nami nieznaczne spowolnienie gospodarki
Zdaniem ekonomistów PIE polską gospodarkę czeka "lekkie spowolnienie". W 2022 r. wzrost PKB wyniesie 4,8 proc., głównie dzięki aktywności przemysłu oraz dodatkowemu popytowi wygenerowanemu przez uchodźców. W drugiej połowie roku oraz w 2023 r. wzrost gospodarczy będzie natomiast oscylować wokół 2,4-3,6 proc., głównie ze względu na wzrost cen surowców, niedobory towarów, osłabienie eksportu oraz spadające inwestycje prywatne. Pozytywny impuls wywoła z kolei wzrost inwestycji publicznych w ramach Krajowego Planu Odbudowy, co przełoży się na wzrost PKB w 2023 r. o 1 pkt. proc. - prognozuje PIE.
REKLAMA
Największą barierą dla rozwoju pozostaje inflacja
W ocenie ekspertów największym gospodarczym wyzwaniem na najbliższe dwa lata będzie wysoka inflacja. Głównym źródłem inflacji pozostaje wzrost cen żywności i energii. Wysoka pozostanie również inflacja bazowa, która opisuje ceny towarów przetworzonych oraz usług. W przyszłym roku inflacja nieznacznie spowolni i wyniesie 8,6 proc. "Wyraźny spadek inflacji nastąpi najwcześniej dopiero na przełomie 2023 i 2024 r." - prognozują analitycy.
Utrzyma się wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń
REKLAMA
Jak wynika z „Przeglądu gospodarczego PIE: lato 2022”, PKB Polski wzrośnie w 2022 r. o 4,8 proc., a w 2023 r. o 3,5 proc. "Średnia inflacja sięgnie w tym roku 13,1 proc. ze szczytem na poziomie 15,8 proc. w sierpniu. W 2023 r. inflacja będzie spadać i wyniesie średnio 8,6 proc., zaś w 2024 znajdzie się na poziomie ok. 4,5 proc." - wskazano. Dodano, że niedobory pracowników sprawią, że "pomimo ogólnego spowolnienia w gospodarce, utrzyma się wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń, które w 2022 r. wyniesie średnio o 13,2 proc, zaś w 2023 r. 10,1 proc.".
Jakub Rybacki z PIE zwrócił uwagę, że polska gospodarka w drugiej połowie 2021 i na początku 2022 r. "szybko nadrabiała dystans do gospodarek zachodnioeuropejskich". Przypomniał, że wzrost PKB w ostatnich dwóch kwartałach wyniósł kolejno 7,6 oraz 8,5 proc., a w strefie euro było to 4,7 oraz 5 proc.
Wysoki popyt wewnętrzny jednym z fundamentów gospodarki
REKLAMA
"Dobre wyniki to w największej mierze zasługa ekspansji polskiego przemysłu oraz wysokiego popytu wewnętrznego. Jednak rosyjska inwazja na Ukrainę przyspieszy spowolnienie europejskiej gospodarki" - wskazał Instytut. Według jego analityków PKB strefy euro w br. wzrośnie o 2,7 proc., a osłabienie koniunktury najmocniej odczują kraje południa Europy oraz Niemcy. "W takim otoczeniu wzrost gospodarczy w Polsce również spowolni i na koniec przyszłego roku wyniesie ok. 3,5 proc." - ocenia PIE. Analitycy spodziewają się, że dużym problemem w nadchodzących kwartałach pozostanie inflacja, która "w ciągu najbliższych dwóch lat nie zbliży się do celu inflacyjnego NBP".
W opinii PIE kluczowym zjawiskiem na rynku pracy przez najbliższe dwa lata będzie presja płacowa. "Wzrost wynagrodzeń w 2022 r. wyniesie średnio 13,2 proc." - prognozują analitycy. Według nich spowolnienie gospodarcze będzie miało umiarkowane przełożenie na presję płacową – "wciąż dominującym problemem są niedobory pracowników". "W 2023 r. wzrost wynagrodzeń dalej może oscylować w okolicach 10,1 proc. Jednocyfrowe wyniki pojawią się najwcześniej w 2024 r." - oceniono.
Możliwe braki kadrowe w budownictwie i transporcie
Eksperci wskazali, że migracja z Ukrainy rozwiąże część niedoborów na rynku pracy - osoby uciekające przed wojną to w większości kobiety oraz dzieci w wieku poniżej 18 lat. "Część z nich znajdzie zatrudnienie głównie w handlu oraz branżach usługowych. Spowoduje to osłabienie presji płacowej w tych branżach" - spodziewają się analitycy. Dodali, że będzie brakować pracowników w większości gałęzi przemysłu, budownictwie czy transporcie. Skala niedoborów jest obecnie jedną z wyższych na tle państw Unii Europejskiej, "co sprzyja utrwalaniu się spirali płacowo-inflacyjnej". (PAP)
REKLAMA
REKLAMA