Firmy nie płacą: zaległe należności wzrosły 5-krotnie
REKLAMA
W takich warunkach eksperci sugerują konieczność stałego monitoringu spływu należności w tych branżach, a nawet uzyskanie dodatkowych zabezpieczeń.
REKLAMA
Monitoring jest coraz bardziej potrzebny, bo przeciętnie opóźnienie wzrosło w tych najbardziej zagrożonych branżach 2-3-krotnie. A jest się czego obawiać - wskaźniki tzw. złych długów, opracowywane przez ubezpieczyciela kredytu kupieckiego Euler Hermes, wzrosły nawet 4-5-krotnie w stosunku do ubiegłego roku.
Dramatycznie sytuacja wygląda w branży transportowej, w segmencie płatności wobec dostawców paliw. Tu wskaźnik trudnych długów, które nie są spłacane dłużej niż 120 dni, wynosi już blisko 20 proc.
Praktyka pokazuje, że sporą część tych długów można już uznać za stracone, bo płatnicy albo już zbankrutowali i zniknęli z rynku, albo już są tego bliscy. Nic więc dziwnego, że - jak wynika z danych innego ubezpieczyciela kredytów Coface - w stosunku do stycznia 2008 r. zarówno liczba, jak i wartość zleceń windykacyjnych wzrosła ponad dwukrotnie.
REKLAMA
REKLAMA