Europarlament uwalnia handel
REKLAMA
Nad pakietem zmian prawnych, które znacząco ułatwią sprzedaż towarów w innych krajach UE, europarlament debatował wczoraj. Głosowanie formalnie odbędzie się dopiero w czwartek, jednak jego wynik jest już przesądzony - PE na pewno przyjmie pakiet dwóch rozporządzeń i jednej „decyzji”, w sprawie swobodnego przepływu towarów.
REKLAMA
Reforma wprowadza przepis, na mocy którego towar, wyprodukowany i dopuszczony do obrotu w jednym kraju, bezwarunkowo musi być dopuszczony do obrotu w innym kraju UE. Ta zasada teoretycznie obowiązywała w Unii od zawsze.
REKLAMA
To była jednak tylko teoria. W praktyce władze krajowe często narzucały importerom obowiązek udowodnienia, że ich towary spełniają dodatkowe, techniczne normy krajowe. W ten sposób powstały nieformalne bariery handlowe, które sabotowały ideę „jednolitego rynku”.
Teraz będzie jednak na odwrót. W myśl nowej regulacji to władze krajowe będą musiały udowodnić, że towar sprowadzony z innego kraju UE norm krajowych nie spełnia. Przedsiębiorca nie będzie zaś musiał robić nic.
- Brak tej regulacji kosztował europejską gospodarkę 150 mld euro rocznie - ocenia Alexander Stubb, fiński europoseł chadecki, jeden z promotorów nowego rozporządzenia. - Teraz przedsiębiorcy nie będą obawiali się wchodzenia na wszystkie rynki UE - dodaje Stubb. Nowe przepisy zaczną obowiązywać od początku 2009 r.
REKLAMA
Paradoksalnie w tym samym czasie, w którym Parlament Europejski decydował się na dalsze liberalizowanie handlu wewnątrz UE, ogromna grupa europosłów - w sumie aż 439, w tym także przedstawiciele klubu PiS - wystosowała deklarację w sprawie „nadużycia pozycji rynkowej przez supermarkety”. Tekst tej deklaracji „wzywa Dyrekcję Generalną ds. Konkurencji do zbadania wpływu, jaki koncentracja sektora supermarketów w UE wywiera na małe przedsiębiorstwa, dostawców, pracowników i konsumentów”.
Współautorem tego wezwania jest Janusz Wojciechowski, polityk rozłamowej frakcji PSL „Piast”, przygarnięty do klubu europosłów PiS. Towarzyszą mu Gyula Hegyi (socjalistyczny europoseł Węgier), Harlem Désir (socjalista z Francji) i Caroline Lucas (Partia Zielonych, Wielka Brytania).
Europosłów oburza fakt, że sieci supermarketów mogą wykorzystywać swoją pozycję rynkową do zmuszania dostawców do obniżania cen „do poziomu trudnego do utrzymania”. Ich zdaniem te działania prowadzą do „szkodliwego wpływu zarówno na jakość zatrudnienia, jak i ochronę środowiska”.
- Mam nadzieję, że w przyszłości polscy posłowie będą poświęcali mniej czasu na takie niepotrzebne deklaracje - komentował uszczypliwie Janusz Lewandowski, europoseł PO.
Pod kuriozalną deklaracją o supermarketach podpisało się jednak także kilku europosłów PO.
REKLAMA
REKLAMA