Klauzula podzieliła branżę samochodową
REKLAMA
Zmiana prawa
Rozgorzała batalia o wprowadzenie do ustawy o ochronie własności przemysłowej tzw. klauzuli napraw liberalizującej rynek części samochodowych w Polsce. Klauzula napraw umożliwia produkcję i sprzedaż części zamiennych bez ponoszenia kosztów związanych z autoryzacją tych części. W walce o rynek warty ponad dwa miliardy złotych stanęły naprzeciwko siebie niezależne warsztaty samochodowe i mali producenci części zamiennych oraz wielkie koncerny motoryzacyjne, które wszelkimi siłami próbują powstrzymać liberalizacje. Sprawa wprowadzenia tzw. klauzuli napraw nie jest jednak przesądzona, gdyż przeciwko jej wprowadzeniu opowiedział się rząd oraz Urząd Patentowy.
Na najbliższym posiedzeniu Sejmu, 10 stycznia 2007 r., posłowie zdecydują o losie tej poprawki.
- Jesteśmy w trudnej sytuacji, gdyż trudno jest znaleźć złoty środek, który zadowoliłby obie strony - mówi Zbigniew Kozak z Komisji Gospodarki, poseł PiS.
Wojna o rynek
Wartość rynku części samochodowych w Polsce szacowana jest rocznie na 9,7 miliarda złotych. Walka toczy się natomiast o jedną czwartą tej kwoty, czyli ok. 2,4 mld, gdyż na tyle szacowana jest wartość rynku tzw. elementów zewnętrznych samochodu, na którego wyłączność mają koncerny motoryzacyjne.
Dzieje się tak wskutek zastrzegania w Urzędzie Patentowym coraz większej ilości zewnętrznych kształtów samochodowych, duże koncerny motoryzacyjne zyskały praktycznie monopol na ich sprzedaż montaż i dystrybucję. Z danych Urzędu Patentowego wynika, że od 2001 roku producenci samochodów złożyli do Urzędu Patentowego ok. 480 wniosków o zastrzeżenie widocznych elementów samochodu, takich jak drzwi, lusterka czy błotniki. Około 215 elementów podlega już ochronie, a to oznacza, że nikt poza nimi nie może ich wypuszczać na rynek.
Wprowadzenie do polskiego prawa tzw. klauzuli napraw diametralnie może zmienić tę sytuację, gdyż zniesie wszelkie ograniczenia w produkcji i dystrybucji dla niezależnych podmiotów.
Niezależny punkt widzenia
- Masowe zastrzeganie przez koncerny wzorów poszczególnych części samochodowych sprawiło, że ich dystrybucja została wyłączona spod wolnego rynku. W efekcie mając wyłączność koncerny zaczęły zawyżać ich ceny, nie dając właścicielom pojazdów możliwości wyboru - tłumaczy Olgierd Langer ze Stowarzyszenia Niezależnych Warsztatów Samochodowych.
- Obecnie w Polsce jest ok. 21 tysięcy niezależnych warsztatów samochodowych oraz 1400 autoryzowanych serwisów. Masowe zastrzeganie wzorów prowadzi do sytuacji, że posiadacze pojazdów byliby skazani wyłącznie na obsługę autoryzowanych warsztatów, które mogłyby sprzedawać części po jak najdogodniejszych dla siebie cenach - mówi Alfred Franke ze Stowarzyszenia Dystrybutorów Części Motoryzacyjnych. Dodając, że obecnie w Polsce działają już profesjonalne firmy, które zajmują się produkcją części zamiennych. Zjawisko zastrzegania wzorów prowadzi do sytuacji, że są one zmuszone wstrzymywać inwestycje z uwagi na ryzyko dużych strat. Dzieje się tak dlatego, gdyż uruchomienie tylko jednej linii produkcyjnej, dla jednego modelu reflektora, to koszt ok. 1 miliona złotych. Ryzyko polega na tym, że firma, która zainwestowała w to przedsięwzięcie środki, może nie mieć prawa sprzedawać tych produktów, gdyż w międzyczasie zostały zastrzeżone - mówi Franke.
Klauzule napraw, widząc szanse na redukcje kosztów swojej działalności, poparły również firmy ubezpieczeniowe.
- Rynek ubezpieczeniowy oczekuje obniżenia kosztów napraw pojazdów stanowiących przedmiot odszkodowań związanych z ubezpieczeniami komunikacyjnymi (...). Przewidujemy wpływ redukcji kosztów napraw na działalność zakładów ubezpieczeń poprzez poprawę rachunku technicznego ubezpieczeń komunikacyjnych, a w konsekwencji możliwość redukcji stawek za ubezpieczenia komunikacyjne - przekonuje w wydanym stanowisku Polska Izba Ubezpieczeń.
Naruszenie praw producentów
Z taką argumentacją nie zgadza się Rafał Orłowski, dyrektor Biura Polskiej Izby Motoryzacji.
- Wprowadzenie klauzuli napraw oznacza zgodę na swobodne kopiowanie czyjegoś pomysłu, czyli, inaczej mówiąc, zgodę na kradzież. Skorzystają na tym głównie producenci z Dalekiego Wschodu, gdyż większość tego rodzaju elementów nie jest w Polsce produkowana - mówi Orłowski.
Podobnego zdania jest Rafał Parczewski, dyrektor generalny ProMarka.
- Wytwórcy produktów markowych przeznaczają duże nakłady finansowe, aby opracować i wprowadzić na rynek dany produkt. Naruszanie w tym zakresie praw producenta jest niedopuszczalne. Nie można pozwolić, aby inny producent oferował zamienniki, które bazują na wiedzy i doświadczeniu wytwórcy produktu oryginalnego bez jego zgody - tłumaczy Parczewski.
Zdaniem Parczewskiego taka zmiana niekoniecznie będzie pozytywna dla konsumentów, gdyż może okazać się, że Polska zostanie zalana dużą ilością części wyprodukowanych na Dalekim Wschodzie, których jakość może pozostawiać wiele do życzenia.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Podstawa prawna
- Ustawa z dnia 30 czerwca 2000 r. - Prawo własności przemysłowej (Dz.U. z 2003 r. nr 119, poz. 1117 z zm.) .
Tomasz Pietryga
REKLAMA
REKLAMA