Inflacja: telewizja, żywność i internet podbiły ceny
REKLAMA
Przyzwyczajeni do precyzyjnych prognoz resortu finansów analitycy zgodnie przewidywali, że inflacja w lipcu wyniosła 0,8 proc., tyle co w czerwcu. Tymczasem była ona niemal o połowę wyższa, wyniosła 1,1 proc. - podał w środę GUS.
REKLAMA
REKLAMA
- Przyczyną wzrostu inflacji była lipcowa podwyżka opłat za telewizję i internet. Ceny w kategorii kultura i rekreacja wzrosły aż o 3,4 proc. w ciągu miesiąca, a w kategorii łączność o 1,9 proc. Ponadto ze względu na suszę tradycyjny lipcowy spadek cen żywności okazał się niższy od oczekiwań - ceny żywności i napojów bezalkoholowych spadły w stosunku do czerwca jedynie o 1,5 proc. W lipcu nastąpił również wzrost cen paliw (o 2,1 proc. w stosunku do czerwca), jednak był on zgodny z oczekiwaniami - wyjaśniają analitycy BRE Banku.
Wydatki na kulturę podrożały ze względu na podwyżkę cen w kablówkach i telewizjach satelitarnych - aż o 5,3 proc. między czerwcem a lipcem. Zmiana ta dotyczy teoretycznie nawet 5,5 mln gospodarstw domowych. Operatorzy są jednak zdziwieni doniesieniami GUS. - Nie mieliśmy w tym czasie żadnych podwyżek, a z tego, co wiem inne firmy też takich nie wprowadzały. Nawet mistrzostwa świata w piłce nożnej raczej się nie przyłożyły do tego wzrostu. Nasi abonenci dostali bowiem dodatkowo płatny kanał Polsat Sport Extra za darmo - wyjaśnia Marek Sowa, wiceprezes UPC Polska. Jego zdaniem wzrost cen mógł wystąpić tylko w przypadku niektórych klientów, którzy przez pewien czas korzystali z promocyjnych cen abonamentów (np. płacili połowę), a teraz ta promocja się skończyła.
Marta Jóźwiak, rzeczniczka Cyfry + przyznaje, że w jej firmie podniesiono stawki za dwa pakiety: jednego z 24 do 29 zł a drugiego ze 143 do 145 zł. - Zmiany w lipcu dotyczyły tylko nowych klientów, których w przypadku tych dwóch pakietów mogło być najwyżej kilka tysięcy na 820 tys. wszystkich. Obecni abonenci do września będą płacić stare ceny. Poza tym te dwa pakiety są mniej popularne, zdecydowana większość klientów wybiera dwa pozostałe, których ceny nie uległy zmianie - wyjaśnia.
REKLAMA
Analitycy obliczają, że inflacja bazowa netto wzrosła w lipcu nawet do 1,4 proc. A to parametr bacznie obserwowany przez Radę Polityki Pieniężnej, gdyż pokazuje, jak zmieniają się ceny w zależności od popytu, a nie np. wyższych cen paliw na rynkach światowych. Jednak zdaniem Piotra Kalisza, ekonomisty Citibanku Handlowego, nie mamy jeszcze do czynienia z gwałtownym ożywieniem presji popytowej, która wywindowałaby inflację mocno w górę.
Dariusz Filar z RPP powiedział agencji Reuters, że dane GUS nie zmieniają zasadniczo perspektyw inflacji zawartych w projekcji NBP. - Inflacja będzie się podnosiła, ale stopniowo. Przez cztery do pięciu miesięcy RPP powinna obserwować uważnie wskaźniki inflacji, zanim dojrzeje do podjęcia ewentualnej decyzji - stwierdził. Większość analityków spodziewa się podwyżki stóp w pierwszej połowie przyszłego roku.
Mateusz Mokrogulski, ekonomista BGŻ
Wyższa, niż się spodziewano, inflacja to po części efekt wzrostu opłat za telewizje kablową i cyfrową. Może to być spowodowane podpisywaniem nowych umów już z nowymi cenami. To raczej będzie stały impuls inflacyjny, bo rynek telewizji kablowej i cyfrowej szybko się rozwija, jest duży popyt na te usługi.
Jeśli chodzi o suszę, to GUS na razie mówi o niewielkim jej wpływie na wysokość zbiorów i plonów. Można się jednak spodziewać, że kolejny szacunek zbiorów będzie niższy, a tym samym wpływ na ceny wyższy. Moim zdaniem inflacja tylko z powodu żywności może być o 0,2 pkt proc. wyższa w stosunku do wcześniejszych prognoz. Jednak na koniec roku nie powinna przekroczyć 2 proc.
To będzie wciąż poniżej celu inflacyjnego Rady Polityki Pieniężnej, dlatego nie spodziewam się szybkiej reakcji RPP w postaci podwyżek stóp procentowych. Podwyżka w styczniu mogłaby nastąpić, jeśli do końca roku inflacja wzrosłaby do 2,5 proc. Musiałby się jednak zmaterializować jeden z najbardziej pesymistycznych scenariuszy, ale jego prawdopodobieństwo jest niewielkie.
Patrycja Maciejewicz
REKLAMA
REKLAMA