Nie ma szans na dyrektywę usługową w wersji Bolkesteina
REKLAMA
Parlament Europejski w pierwszym czytaniu 16 lutego osłabił zapisy dyrektywy gwarantujące liberalizację rynku usług w UE. Barroso zapowiedział, że nowa propozycja KE, która będzie podstawą do dalszych prac, będzie oparta na wersji przyjętej przez eurodeputowanych, bowiem w ten sposób będzie można szybko zakończyć prace nad kontrowersyjnym dokumentem.
"To jedyna realistyczna perspektywa znalezienia kompromisu w sprawie dyrektywy" - powiedział Barroso.
KE zgadza się w tej sprawie z Austrią, która przewodniczy w tym półroczu UE i argumentuje, że "będzie ta dyrektywa, albo żadna". Nową wersję projektu KE przedstawi 4 kwietnia.
Wcześniej kontrowersyjną dyrektywą zajmą się sami przywódcy państw UE, na najbliższym szczycie 23-24 marca. Austria, zaproponowała, by we wnioskach końcowych ze szczytu znalazło się zdanie, że nowy dokument powinien opierać się właśnie na stanowisku eurodeputowanych.
Polska jest przekonana, że można wrócić do bardziej liberalnych przepisów dyrektywy, gwarantujących zniesienie barier w ponadgranicznym świadczeniu usług w UE. Minister gospodarki Piotr Woźniak mówił w zeszłym tygodniu w Brukseli, że z polskim stanowiskiem zgadza się 10 innych krajów UE - większość nowych krajów członkowskich, wspartych m.in. przez Wielką Brytanię. W poniedziałek wiceminister spraw zagranicznych Stanisław Komorowski nie wykluczył, że negocjacje przeciągną się do połowy przyszłego roku.
Barroso bronił nowej wersji dyrektywy przed zarzutami, że nie idzie ona wystarczająco daleko. "W porównaniu ze status quo stanowi ona postęp - powiedział. - Obecnego projektu dyrektywy nie można porównywać z wersją Bolkesteina. Trzeba patrzeć, jak zmienia on obecną sytuację".
Zdaniem przewodniczącego Komisji Europejskiej "obawy nowych krajów" można rozwiązać w inny sposób - przede wszystkim zapewniając swobodę przepływu pracowników w UE. "Kiedy nastąpi otwarcie rynków pracy nie będzie już argumentu o dumpingu socjalnym" - powiedział Barroso, ciesząc się z decyzji tych, krajów, które zapowiedziały otwarcie swoich rynków od maja: Portugalii, Hiszpanii i Finlandii (gdzie decyzję rządu musi jeszcze zaaprobować parlament).
REKLAMA
REKLAMA